W ubiegłym roku w walkach, eksplozjach, atakach na szkoły i szpitale zginęło ponad tysiąc dzieci.
15 marca minęło osiem lat od rozpoczęcia krwawej wojny w Syrii. Różne organizacje międzynarodowe i katolickie przygotowały raporty na temat sytuacji w tym kraju, w którym nie osiągnięto jeszcze pokoju, chociaż tzw. Państwo Islamskie wydaje się być pokonane. UNICEF podaje, że w ubiegłym roku w walkach, eksplozjach, atakach na szkoły i szpitale zginęło ponad tysiąc dzieci.
Najmłodsi cierpią z powodu braku pożywienia, wody, dachu nad głową, pomocy lekarskiej oraz edukacji. Ponad 2,5 mln syryjskich dzieci znalazło schronienie w pobliskich krajach. Organizacja Save the Children podaje, że po ośmiu latach konfliktu 4 mln dzieci nigdy nie zaznały dnia pokoju, jedno na dwoje potrzebuje pomocy humanitarnej, a jedno na troje nie uczęszcza do szkoły, natomiast pozostałe 2,5 mln zostało ewakuowanych wewnątrz samej Syrii.
Fabrizio Cavalletti, odpowiedzialny z ramienia włoskiej Caritas za region Bliskiego Wschodu i Północną Afrykę podzielił się z Radiem Watykańskim najważniejszymi danymi z najnowszych raportów.
"W tym roku dossier skupia się szczególnie na tym, że nie można mówić o zakończeniu konfliktu, bądź to dlatego, że w niektórych regionach wojna trwa nadal, bądź z racji tego, że skutki wojny ciągle występują i są bardzo dotkliwe. Choć strony konfliktu uległy osłabieniu, to jednak konsekwencje wojny nadal są odczuwane w wielu aspektach. Ważnym elementem jest sytuacja w krajach ościennych, które przyjęły uchodźców syryjskich, szczególnie w Turcji, Jordanii i Libanie. W tym momencie, z tych krajów uchodźcy nie powracają, ponieważ warunki w samej Syrii na to nie pozwalają. To jednak od dłuższego czasu stwarza ogromną presję w tych krajach, które są już na krawędzi zapaści z powodu tak znaczącej obecności syryjskich uchodźców".
*
Portal Vatican News poinformował dziś także, że Zgromadzenie Sióstr Córek Maryi Wspomożycielki (salezjanki) po długim okresie zamknięcia spowodowanym działaniami wojennymi ponownie otworzyło w Aleppo przedszkole oraz zbiera fundusze na otwarcie kolejnych placówek edukacyjnych.
Aby odbudować zniszczony kraj chcemy rozpocząć od dzieci i szkół. Jeżdżąc bowiem po Syrii można spotkać więcej samochodów przewożących broń i żołnierzy, niż podstawowe rzeczy potrzebne do życia, których tutaj tak bardzo brakuje – mówi siostra ekonomka zgromadzenia sióstr salezjanek. Dodała, że w krajobrazie obecnej Syrii najbardziej uderzyła ją ogromna ilość domów podziurawionych przez bomby, z porozbijanymi i otwartymi oknami i drzwiami, nadpalonych przez ogień, a także widok małych sklepików, warsztatów rzemieślniczych porzuconych i brutalnie zdewastowanych.
Siostra Vilima Tallone przypomniała, że okrutne działania wojenne spowodowały m.in. wyludnienie miast. Aleppo, miasto kiedyś czteromilionowe, dziś liczy około 800 tys. mieszkańców. Obecność chrześciajan zaś zmniejszyła się tam ze 150 do 40 tys. Tak ważną rzeczą jest więc, aby przywrócić nadzieję tym, którzy pozostali i ukazać perspektywy tym, którzy przebywają jeszcze w obozach dla uchodźców, aby zechcieli powrócić do swoich miejsc zamieszkania – stwierdziła zakonnica. Przedszkole dla 50 dzieci udało się już otworzyć. Teraz siostry salezjanki planują założenie dwóch nowych szkół dla dzieci i młodzieży, jednej w Aleppo, a drugiej w Damaszku.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.