Rozbrojenie

Chrześcijanin nie czeka, aż ktoś z „drugiej strony barykady” wyciągnie rękę na zgodę. On pierwszy na kamień odpowiada chlebem.

Reklama

Tylu warczących wyrazów, jakich potok wylał się w ostatnich miesiącach, nie słyszałem od dawna. W mediach i na forach internetowych trwa w najlepsze festiwal wzajemnego oskarżania się o nakręcanie spirali nienawiści. Na szczęście w dyskusjach coraz częściej pojawia się słowo „przebaczenie”.

Jezus, którego uczniowie poprosili: „Naucz nas się modlić”, był bezwzględny. Bez owijania w bawełnę mówił, że jeśli nie przebaczymy naszym winowajcom, to i Ojciec nie przebaczy nam naszych win. To naczynia połączone.

Jakie z tego dobro?

Co znaczy: być dobrym? – pyta ks. Józef Tischner w znakomitym „Alfabecie duszy i ciała” (Znak, 2018). Co znaczyło dla Chrystusa: być dobrym? „Uzdrawiać chorych, pocieszać – tak, to racja. Ale przede wszystkim znaczyło: odpłacać dobrym za złe. Tutaj Chrystus wniósł jakby największą rzecz w historię świata. Chrystus pokazał, jak w życiu należy wznieść się ponad zasadę odwetu. Jest ona głęboko zakorzeniona w ludzkiej naturze: oko za oko, ząb za ząb, złe słowo za złe słowo. Ale jeśli tak człowiek będzie postępował, wtedy nigdy nie będzie końca złu. Ktoś musi pierwszy powiedzieć: dość. Ktoś pierwszy musi za kamień odpłacić chlebem”. Nie można znaleźć trafniejszej diagnozy. Wzniesienie się ponad zasadę odwetu Tischner uważał za „największą rzecz w historii świata”.

Bardzo dotknęły mnie te słowa. Jedną z najważniejszych dewiz autora „Etyki solidarności” jest zdanie: „Może masz i rację, ale jakie z tego dobro?”.

Gdy opowiadałem kiedyś Andrzejowi Sionkowi (fizykowi, bibliście, dyrektorowi Katolickiego Stowarzyszenia „En Christo”, niegdyś stałemu współpracownikowi ks. Franciszka Blachnickiego) o tym, że kilka razy „sparzyliśmy się” na różnych ekumenicznych próbach zbliżenia, odpowiedział krótko: „Ktoś musi sobie pozwolić na komfort zranienia”. Nie mogłem (i nie potrafię od lat) uciec od tego zdania.

„Ktoś musi pozwolić sobie na komfort zranienia”, czyli „mówiąc Tischnerem”: na kamień odpowiedzieć chlebem. To stwierdzenie rozbrajające wszystkie moje litanie, w których sypałem jak rękawa argumentami, dlaczego nie powinienem przebaczyć.

Przebaczenie nie jest emocją. Jest decyzją. Pisałem o tym wielokrotnie. A jednak nieustannie spotykam się z głosami czytelników, którzy dzielą się rozterkami i wątpliwościami. Wspólny mianownik? „Skąd wiadomo, że przebaczyłem?”.

Przebaczenie jest przede wszystkim aktem woli. Może, ale nie musi wiązać się ze zmianą nastroju. Nie odnosi się do uczuć, ale do decyzji. Decyduję o tym, że wybaczam.

Do końca życia zapamiętam lekcję, jakiej między ośnieżonymi stokami Baraniej Góry i Ochodzitej udzielił mi góral Józef Broda: – Zobacz, co dorosły robi z brakiem przebaczenia: siedzi, rozmyśla, gromadzi, rozpamiętuje, pielęgnuje. Hoduje złość, nienawiść. Mówi, że nie może przebaczyć, bo często nie chce przebaczyć! A co robią dzieci? Często pobiją się nawet do krwi, ale za chwilę gonią razem po łące, bawią się. Uczmy się od nich! Nie rozpamiętujmy zła.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama