Grupa Jolanty

Czy skromna zakonnica jest w stanie zbudować wielkie centrum? Owszem. O ile ma świetną grupę wsparcia.

Reklama

Ale tych prawych rąk jest więcej: Roger, były pacjent ośrodka dla uzależnionych w Anielinie, w którym s. Jola pracowała jako psycholog, Sebastian, przyjaciel ze wspólnoty, niegdyś uzależniony, panie Agnieszka, Ania i Iwona, które całe serce, ręce i głowę oddały budowie i ośrodkowi. I wiele, wiele innych. – Nasi podopieczni będą mogli przebywać w ośrodku, mieszkać w hostelu oraz pracować w warunkach ochrony i wsparcia do dwóch lat. To ważne, by po wyjściu z ośrodka leczenia uzależnień nie wracali od razu do swoich środowisk, ale zmieniali swoje życie, wchodzili w społeczeństwo, stawali na nogi – tłumaczy Iwona Malinowska, która będzie opiekować się hostelem.

– Właśnie na tym mi zależało: by osoby po terapii miały swoje miejsce, inaczej cała kuracja często na nic – opowiada s. Jolanta. – Widziałam to wielokrotnie: osoby uzależnione przechodziły leczenie, chciały żyć w trzeźwości, ale potem nie miały alternatywy i wracały do starego środowiska, a więc i starych nawyków. Dlatego w ośrodku będą mieszkać, pracować zawodowo i nad sobą pod czujnym okiem terapeuty uzależnień, specjalisty od resocjalizacji. No i matki Józefy…

Siostra Józefa

Chyba nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie siostra Józefa Menendez. Szczera przyjaciółka s. Joli, ale i wszystkich wykluczonych oraz pogubionych czekających na Boże miłosierdzie. – Być może to właśnie s. Józefie będzie poświęcona nasza ośrodkowa kaplica – mówi s. Jolanta, prowadząc do tejże.

Jeszcze niewykończona, jeszcze pachnie farbą, jeszcze potrzebne piękne witraże i ktoś, kto je zasponsoruje. Ale już można się modlić o dalszy rozwój ośrodka. I za tych wszystkich, których tutaj Jezus Miłosierny przyprowadzi. Będzie tu wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. A tabernakulum będzie się znajdowało w Jezusowym przebitym boku… – Siostra Józefa to założycielka naszego zgromadzenia. Wiem, że upodobała sobie nasz ośrodek, bo przez lata budowy, gdy działo się źle i naprawdę można było załamać ręce, ona czuwała. I ratowała z opresji – wspomina s. Jolanta. – Siostra Józefa pisała dużo o piekle, a przecież dla narkomana i jego rodziny nałóg to piekło. Józefa ostrzegała przed piekłem, pokazywała, jak żyć, by doświadczyć Bożego miłosierdzia. Ośrodek to również jej dzieło.

Siostra Jolanta wspomina dość dramatyczne chwile, gdy udało się zbudować pierwsze piętro i wtedy… robota zupełnie utknęła. Nie działo się nic, znikąd pomocy i potrzebnych środków. – Zaczęłam odmawiać Nowennę do Józefy Menendez, a krótko po jej zakończeniu państwo Waksmundzcy postanowili wybudować całe drugie piętro! Dla mnie to był widoczny znak opieki matki Józefy. Od tamtej pory nowennę do niej odmawiam cały czas. Kończę jedną, zaczynam drugą. Matka musi wiedzieć o potrzebach swoich dzieci – śmieje się s. Jola. – A ja poprzez ośrodek będę głosić jej orędzie o dobroci i miłosierdziu. Przecież to sam Jezus mówił jej o grzesznikach, o tym, że warto się nad nimi pochylać i ratować ich, o swoim przebitym boku, z którego płyną wielkie łaski…

Kiedy 25 lat temu w Rzymie s. Jola składała śluby wieczyste, obyczajem sióstr swojego zgromadzenia modliła się o odkrycie nowego, Bożego imienia. Takiego, które będzie wyznaczało jej drogę i błogosławiło na życiowe wybory i działania. – Modliłam się, modliłam, rozeznawałam… I w końcu odkryłam to imię: „Przyprowadzająca ludzi do przebitego boku Jezusa”. Zdziwiłam się, bo takie długie i niezrozumiałe. Dopiero teraz, po latach, gdy ośrodek rusza, wszystko się zgadza. Imię otrzymałam adekwatne.

W działaniu

W niedalekich planach ośrodka jest stworzenie wytwórni zabawek z drewna, by można było nauczyć podopiecznych stolarki. Prawdopodobnie będzie też myjnia ręczna, bo w Legionowie taka jest potrzeba. Marzeniem s. Joli jest również stworzenie warsztatów samochodowych na tyłach ośrodka. Na razie jest to niewykonalne, bo ziemia, na której mogłyby powstać, nie należy do centrum. Ale od czego modlitwa i dobra patronka? Może i to się kiedyś uda? – Będziemy się musieli częściowo samodzielnie utrzymać, bo pieniędzy z finansowania miejskiego i ze starostwa wystarczy tylko na pół roku.

Na terenie centrum będzie też niewielka wspólnota sióstr Sacré Coeur. To one razem z podopiecznymi będą codziennie wspólnie przygotowywać posiłki, siadać do stołu, modlić się. – Będą dyżury w kuchni i będziemy się uczyć gotować – śmieje się s. Jola. – Dla niektórych z naszych podopiecznych z pewnością będzie to spore wyzwanie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama