Przede wszystkim trzeba uznać, że problem istnieje. Nawet, jeśli pogląd, że nie jest jeszcze tak źle, jest kuszący...
Dziś będzie o truizmach. Niby to wiemy, ale mimo wszystko warto je sobie postawić przed oczy.
Truizm pierwszy: na degradacji środowiska najbardziej cierpią ci, których nie stać, by się ochronić. Ci, którym odbiera ona miejsce pracy lub mieszkania. Tym, którzy nie mają dostępu do czystej wody. Tym, którzy są zmuszeni mieszkać w miejscach dotkniętych skażeniem i oddychać zanieczyszczonym powietrzem. "Prawdziwe podejście ekologiczne zawsze staje się podejściem społecznym" - pisze Franciszek. Niestety, głos biednych nie dociera do uszu decydentów: problemy, z którymi się borykają, zauważane są jedynie marginalnie, albo wręcz jako "negatywny efekt uboczny". Zdarza się także, że proponowane rozwiązania mają na celu przede wszystkim to, by umożliwić bogatym dalsze nieograniczone konsumowanie, a biednych... najlepiej, żeby nie było. Najlepiej niech się nie rodzą, czyż nie?
Nie, to nie jest dobra droga. Wręcz przeciwnie, to droga, która prowadzi donikąd.
Truizm drugi: istnieje coś takiego jak dług ekologiczny między Północą a Południem. Wiąże się on z rabunkowym wydobyciem surowców mineralnych, które nie liczyło się ze szkodami w środowisku, z wyczerpywaniem zasobów mineralnych, z niszczeniem lasów i lokalnego rolnictwa. "U siebie" producenci musieliby zadbać o środowisko, ale tam, gdzie nie ma prawa, można robić wszystko. Z ludźmi, ze środowiskiem... Dla nas to mniejszy koszt. A że w dłuższej perspektywie to ich zniszczy? Nie nasza to rzecz.
"Nie ma miejsca na globalizację obojętności" - przypomina Franciszek. - "Trzeba umocnić świadomość, że jesteśmy jedną rodziną ludzką."
Truizm trzeci: polityka, także międzynarodowa, zależy od technologii i finansów, czytaj: od doraźnych interesów poszczególnych grup. To dlatego fiaskiem kończą się kolejne międzynarodowe szczyty na temat środowiska, dlatego można się spodziewać wezwań i działań, które będą się ślizgały po wierzchu, nie sięgając sedna problemu, ale niczego nie rozwiążą. Rzeczywiste rozwiązywanie problemów wymagałoby sięgnięcia do własnej kieszeni. Dalekowzroczna polityka? To się po prostu nie opłaca.
Truizm czwarty: "Można przewidywać, że wobec wyczerpywania się niektórych zasobów dojdzie do stworzenia korzystnego scenariusza dla nowych wojen, maskowanych szlachetnymi roszczeniami". Wojna szkodzi? Komu szkodzi, temu szkodzi... Co jakiś czas w kontekście prowadzonych wojen pojawiają się informacje o zastosowaniu broni chemicznej. Co z tego, że konwencje jej zakazują? "Dlaczego usiłuje się do dziś zachować władzę, która okazała się niezdolna do interweniowania, gdy było to naglące i konieczne?" - pyta papież.
W laboratoriach powstają nowe rodzaje broni. Jakie będą konsekwencje jej zastosowania?
Powstaje pytanie: co dalej? Świat miota się miedzy skrajnościami: jedni twierdzą, że tylko postęp i nowe technologie mogą nam pomóc, a dogłębne zmiany (i etyka) są niepotrzebne. Inni: że to człowiek jest zagrożeniem i najlepiej, by było nas jak najmniej, a ci, co żyją, by powstrzymali się od wszelkich ingerencji. Co na to Kościół? Nie jest zadaniem Kościoła, by proponować definitywne rozwiązania - zauważa Franciszek. Jest nim natomiast promowanie uczciwej debaty naukowej, szanującej różne opinie.
Przede wszystkim jednak trzeba uznać, że problem istnieje. Nawet, jeśli pogląd, że nie jest jeszcze tak źle, jest kuszący...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.