To taki rachunek sumienia

Kilku uczestników zapytaliśmy o refleksje na półmetku synodu.

Reklama

Młodzi szukają mistrzów

s. Alessandra Smerilli, doktor ekonomii, audytorka z Włoch

Niesamowite jest, jak młodzież uczestnicząca w synodzie natychmiast weryfikuje to, o czym się tu mówi. Nie tylko żywo reaguje, ale włącza się w dyskusje. To bardzo pomaga nam nie zejść z właściwej drogi i nie dawać starych odpowiedzi na nowe wyzwania. Młodzi uczą nas zmiany języka i jasnego mówienia także o trudnych rzeczach, takich jak seksualność czy nadużycia w Kościele. Musimy ich słuchać! Dużo mówi się o konieczności doświadczenia wspólnoty. Pokazuje, że towarzyszenie i rozeznawanie to dużo więcej niż kozetka u psychologa czy socjotechniki. Chodzi o to, by doprowadzić młodego człowieka do osobistego spotkania z Jezusem, a nie do tego, by o Nim dużo wiedział. Niezależnie od kontekstu geograficznego młodzi szukają mistrzów, od których mogą się uczyć. Wcale nie chcą, jak często myślimy, abyśmy byli ich kumplami, którzy będą ich poklepywali po ramieniu. Młodzi nieraz pewnych rzeczy nie potrafią nazwać, bo ich nigdy nie doświadczyli, ale ich serce woła o Boga. Ci, którzy z domu rodzinnego tego nie wynieśli, proszą, by nauczyć ich modlitwy, pokazać sens sakramentów. Nieraz trzeba zacząć od znaku krzyża, ale i do tego trzeba kogoś wiarygodnego. Ten synod to taki rachunek sumienia z tego, jak być przy młodym człowieku. I przypomnienie, że z młodzieżą nie tylko trzeba coś robić – choć konkretne wyzwania są dla niej bardzo dobre – ale i z nią się modlić. Wielu z moich podopiecznych nigdy nie widziało, jak ich rodzice się modlą, w ogóle nie widziało ludzi modlących się poza Mszą. Proszą więc, by ich uczyć modlitwy, chcą pięknej liturgii, takiej jak np. w Taizé, a nie byle jak odprawianych Mszy.

Przeżywająca kryzys wiary Północ chce dyktować warunki

kard. Wilfrid Fox Napier, arcybiskup Durbanu w RPA

Gdy w Europie wielu młodych odchodzi od Boga, młodzież afrykańska właśnie w Kościele szuka odpowiedzi na najważniejsze pytania i nie wyobraża sobie życia bez Chrystusa. Nie możemy ulec pokusie, by ten synod był zbyt europocentryczny. Także sytuacja na innych kontynentach musi być zauważona, również w końcowym dokumencie. Wciąż jest tak, że to przeżywająca kryzys wiary Północ chce dyktować warunki, a Południe traktowane jest jak ubogi brat, który musi słuchać i podporządkować się. My nie jesteśmy jedynie problemem, my też wnosimy do Kościoła bogactwo naszej kultury i doświadczenie wiary. Zwrócił na to uwagę biskup z Nigerii, który opowiadał, jak wierność Jezusowi jest w tym kraju weryfikowana przez prześladowania. Dla naszej młodzieży większym problemem niż życie w świecie wirtualnym czy odpowiedź na roszczenia środowisk homoseksualnych pozostaje stawianie czoła niesprawiedliwościom wynikającym z ograbiania naszego kontynentu z bogactw naturalnych, bo to jest przyczyną ubóstwa, migracji i konfliktów. W auli synodalnej przypominano, że jednym z największych problemów młodych na świecie jest brak dostępu do edukacji. Mówiono też o tym, że do towarzyszenia młodzieży potrzeba nie rozbudowanych, jak na Zachodzie, struktur, ale wiarygodnych świadków. Młodzi chcą się z nami spotykać i rozmawiać, chcą się od nas uczyć. I nas, kardynałów, proszą, byśmy do nich wychodzili, a nie tylko głosili im przemądrzałe kazania.

Kościół boi się entuzjazmu młodzieży

Anastasia Indrawn, przedstawicielka młodzieży z Indonezji

Fantastyczne jest to, że biskupi, których spotykamy na synodzie, nie tylko słuchają naszych wypowiedzi, ale o wiele rzeczy nas pytają, na przykład w przerwie na kawę czy zapraszając na pizzę. Również papież, gdy w czasie obrad przyszedł do miejsca, w którym siedzimy, prosił, byśmy byli w swych opiniach otwarci i autentyczni. Cała grupa młodzieży mieszka w jednym miejscu, więc dyskusje z auli synodalnej przenoszą się tam, a ich echem są nasze późniejsze komentarze.

Ja na przykład wnoszę doświadczenie życia w społeczeństwie wielokulturowym, gdzie chrześcijanie należą do mniejszości. Pozwala mi to zobaczyć, że serce młodego człowieka jest takie samo, niezależnie od wyznawanej wiary. Sama doświadczyłam, że trudno znaleźć w Kościele ludzi, którzy nie boją się konfrontacji z młodymi, takich, którzy chcą i potrafią z młodymi rozmawiać, a jednocześnie takich, którym zależy na tym, byśmy prawdziwie spotkali Jezusa. W epoce mediów społecznościowych jesteśmy zalani informacjami, a nie tego szukamy. Chcemy naszą wiedzę skonfrontować z doświadczeniem. Widzimy, że w wielu miejscach świata Kościół chce przyciągnąć młodzież, ale zarazem boi się, że swym entuzjazmem rozwalimy utarte struktury. Nie chcemy Kościoła, w którym tylko nam będzie dobrze i który stanie się zamkniętym dla innych kręgiem. Pragniemy, by nam zaufano i powierzano także odpowiedzialność, a gdy upadniemy, by znalazł się ktoś, kto pomoże nam wstać. Mam wrażenie, że zbyt często biskupi zastanawiają się nad tym, jakie miejsce młodzież ma zająć w Kościele, zapominając o tym, że my już w tym Kościele jesteśmy, choć może niedostatecznie zauważeni i docenieni.

Młody wiek ma swoje prawa i być może warto z nami zacząć rozmowę, nie wychodząc zaraz od św. Augustyna, tylko na przykład od wirtualnego świata. Ale takie podejście powinno zakładać, że ci, którzy chcą być przewodnikami młodych ludzi, najpierw zechcą nas poznać, spróbują zrozumieć nasz świat oraz nasze problemy i marzenia. 

notowała Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama