Ważne przypomnienie

Pierwsze jest nie prawo własności, a zasada powszechnego przeznaczenia dóbr.

Reklama

Bardzo podobała mi się dzisiejsza katecheza papieża Franciszka. Przypomniał w niej to, co tak często bywa zapominane: podstawą w nauczaniu Kościoła odnośnie do posiadania nie jest  „święte prawo własności”, ale zasada powszechnego przeznaczenia dóbr. Może w Europie,  dziedziczce idei Grecji i Rzymu, mimo wszystko mocno zakorzenionej w tradycji judeochrześcijańskiej, zasada ta w praktyce bywa dość często stosowana. Aale w Ameryce Południowej, skąd pochodzi papież Franciszek, przez stulecia ją ignorowano. Doprowadziło to do trudnego do wyobrażenia w realiach europejskich rozwarstwienia społecznego: olbrzymie bogactwo i przepych części społeczeństwa kontrastują tam ze skrajnym ubóstwem wielkich rzesz.  W Europie owo rozwarstwienie też istnieje, ale dzięki innemu podejściu do prawa własności (troska o darmową albo tanią edukację, różnorakie prawa pracownicze chroniące przed wyzyskiem, ubezpieczenia społeczne, lepiej czy gorzej funkcjonujące prawa pracownicze) nie jest aż tak wielkim problemem.

Dlatego zawsze z wielkim niepokojem patrzę na różnorakie próby odwracania tego porządku. To znaczy stawiania prawa własności przed zasadą powszechnego przeznaczenia dóbr. I nie chodzi tylko o sytuacje gdy słyszy się  – coraz rzadziej – o tym, jak ten i ów powołując się na prawo własności grodzi innym dojście do ich posesji. Przede wszystkim o sprawy dotyczące tzw. własności intelektualnej.

Nie jestem anarchistą. Nie uważam, że można bez oporów zabierać innym ich własność intelektualną. Ci, którzy tego rodzaju dobra tworzą muszą z czegoś żyć. Wydaje mi się zresztą, że polskie prawo jest w tej kwestii dość rozsądne. Słychać jednak tu i ówdzie głosy, których realizacja doprowadziłaby nas do absurdu. Jakby ludzie wysuwający owe pomysły przestawali widzieć, że takie rzeczy jak informacja, wiedza czy inne dobra szeroko rozumianej kultury to jednak nie to samo co worek buraków.

Trzeba też koniecznie zauważyć, że kradzież dóbr intelektualnych różni się od kradzieży dóbr materialnych. Gdybym ukradł komuś np. rower, to tym samym uniemożliwiłbym mu skorzystanie z niego. Gdy słucham „pirackiej” płyty nie uniemożliwiam właścicielowi (niekoniecznie twórcy) dalszej sprzedaży utworów. Pozbawiam go jedynie spodziewanego zysku. Oczywiście niezapłacenie za wykonaną pracę, to też kradzież. Tu już jednak można postawić pytanie czy właściciel nie oczekuje zbyt wiele?  Czy umowa jaką ze mną chce zawrzeć nie jest tylko dla niego korzystna, a ja chcąc płyty posłuchać (czyli uczestniczyć w życiu kulturalnym współczesnego społeczeństwa) nie mam w zasadzie innego wyjścia?

Powtarzam, uważam, że tworzącym dobra niematerialne należy się uczciwa zapłata. Nie wolno nam jednak zapominać, że cała nasza europejska cywilizacja powstała dzięki temu, że dobra intelektualne były traktowane jako dobro wspólne nas wszystkich. Z tej inspiracji powstawały szkoły, uniwersytety i wiele wiele innych. Wierzono bowiem, że im więcej ludzi tworzy dobro wspólne, tym więcej go będzie, a zysk społeczeństwa i tak przełoży się z powrotem na dobro jednostki. Tymczasem my od pewnego czasu coraz wyraźniej dryfujemy w kierunku egoistycznej merkantylizacji wszystkiego co można zamienić na pieniądz. Nawet powietrza (vide handel limitami CO2). Czas na nowo odkryć, że – jak powiedział Papież  – „posiadanie jest odpowiedzialnością jaką mamy, a wszelkie dobro wykradzione z logiki Bożej Opatrzności jest zdradzone w swym najgłębszym znaczeniu”.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7