Wykorzystywanie Kościoła prawosławnego dla własnych interesów jest jednym z priorytetów rosyjskich polityków, najwyższych szczebli nie wyłączając – mówi ks. prof. Georgij Mitrofanow, prawosławny kapłan, kierownik katedry historii Kościoła w Sankt-Petersburskiej Akademii Duchownej.
SW: Czy Ksiądz Profesor ufa tym publikacjom, które ujawniają „kagiebowski” pseudonim patriarchy Cyryla, jako jej współpracownika?
- Poważnych publikacji jest mało. W końcu roku 1991 przy aktywnym uczestnictwie grupy deputowanych do Rady Najwyższej Rosji, w skład której wchodził były kapłan Gleb Jakunin, zostały opublikowane pseudonimy agentów. Później już żadnych poważnych publikacji nie było.
SW: To znaczy, że Ksiądz Profesor nie wierzy?
- Będąc historykiem w takich kwestiach powinienem kierować się nie swoją wiarą, albo niewiarą, a konkretnymi dowodami. Spotkawszy się z materiałami GPU, NKWD i nawet KGB, wiem, że tam również były falsyfikaty. W czasach radzieckich, praktycznie z całym duchowieństwem bezpieka prowadziła „dyskusje”.
A później, kiedy seminarzyści stawali się kapłanami, specsłużby starały się wprowadzić ich w swoje działania na podstawie podpisu o współpracy wraz z nadaniem pseudonimu. Możemy jedynie przypuszczać ilu było takich „współpracujących”. Myślę, że ok. 50% duchowieństwa. Motywy mogły być różne. Jedni, w taki sposób chcieli zrobić karierę, inni aby służyć Kościołowi w takich warunkach jakie istniały. W każdym jednak wypadku, podobny krok staje się krokiem, który w konsekwencji skłania człowieka do skruchy. Mogę tylko przypuszczać, że niemało kapłanów, którzy rozpoczęli swoją służbę Bogu w latach sześćdziesiątych-osiemdziesiątych, miało swoje pseudonimy.
Proszę zrozumieć, obrzydliwość czasów sowieckich wyrażała się w tym, że stawiały one ludzi w takich warunkach, że trzeba było stać się albo bohaterem, albo podlcem. Człowiek, który chciał realizować swój talent, był zmuszony wstąpić do partii. Ludzie szli na kompromis – zarówno w Kościele, jak i w świecie.
Doskonale zdaję sobie sprawę, przez co musieli przechodzić kapłani czasów radzieckich. Człowiek był w stanie trzymać się pięć, dziesięć lat, a potem poddawał się. Ale posiadanie agenturalnego pseudonimu nie musiało oznaczać, że dany człowiek zdradził Chrystusa. Każdy przypadek należy sprawdzić oddzielnie.
W swoim czasie metropolita Sergiusz (Stragorodzki) poszedł na ustępstwa wobec władzy radzieckiej. Zgodził się na mianowanie biskupów dopiero po uzgodnieniu z GPU (Główny Zarząd Polityczny przy Ludowym Komisariacie Spraw Wewnętrznych, jedna z kolejnych nazw sowieckiej bezpieki, stosowana w latach 1922-34). Po wojnie ani jeden biskup nie mógł wyświęcić kapłana bez uprzedniego uzgodnienia z pełnomocnikiem Rady ds. Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, czyli oficerem organów bezpieczeństwa. Nad całością kadr w Kościele rozciągnięto bezwzględną kontrolę. Ale nawet taka sytuacja nie przeszkodziła niektórym kapłanom pozostać niezależnymi. Byli tacy, którzy w sposób wolny wypełniali swoją misję. Należy przypomnieć postać o. Aleksandra Mienia.
SW: Obecnie pojawiła się moda na duchowników. Mówią, że ojca duchownego ma nawet Putin i inni ludzie znajdujący się u władzy. Czy zdaniem Ojca Profesora są on w stanie w jakiś sposób wpływać na swoich podopiecznych?
- Archimandrytę Tichona Szewkunowa znam osobiście, ale on mi wprost powiedział, że nie jest duchownikiem Putina. Myślę, że dla naszego prezydenta głównym duchownikiem jest on sam.
Kim jest duchownik? W istocie nie jest to ojciec duchowny, który określa wolę penitenta. Takie relacje rzadko powstają, nawet w warunkach klasztornych. Wielu prawosławnych nie posiada stałych spowiedników, spowiedź dokonuje się w przepełnionych cerkwiach, niczym na taśmie produkcyjnej.
SW: Dlaczego, zdaniem Księdza Profesora, zarówno działacze Kościelni, jak i urzędnicy państwowi, są skłonni widzieć w Zachodzie wroga Rosji? Dlaczego oni wszyscy negatywnie wypowiadają się i o liberalnej demokracji, prawodawstwie dla nieletnich i europejskich wartościach kulturowych?
- Wydaje mi się że ciągle eksploatuje się u nas stereotypy, które odziedziczyliśmy po sowieckiej przeszłości. Własną wielkość można zaprotokołować jedynie metodą poniżania innych. Wychodzi w rezultacie, że jesteśmy dobrzy nie dlatego, że u nas jest coś pozytywnego, a dlatego, że u nich, naszych bliźnich, jest jeszcze gorzej.
Na Zachodzie również są problemy, ale aby je zrozumieć należy się przysłuchiwać temu, co o nich mówi Kościół rzymskokatolicki. On jest dostatecznie niezależny od państwa i społeczeństwa. Zgadzam się z tym, że występują skrajności w prawodawstwie dla nieletnich, chociaż nie powinniśmy się jego obawiać, wiedząc w jak opłakanym stanie znajduje się nasza rodzina. Zgadzam, że niedopuszczalne są jednopłciowe związki małżeńskie i ich państwowa rejestracja. Ale z mojego punktu widzenia, wychodzące na Zachodzie magazyny „Playboy” i „Maxim” deprawują młodzież mniej, niż życie w rosyjskich akademikach, hotelach robotniczych czy komunalnych mieszkaniach.
Mówimy, że na Zachodzie istnieje społeczeństwo konsumentów. Ale pożądanie pieniędzy i pragnienie korzyści materialnych, w takim stopniu jak w naszym społeczeństwie tam nie występuje. Jest to zrozumiałe, bo my mamy społeczeństwo zawistnych biedaków.
SW: Czy zdaniem Księdza Profesora Rosyjski Kościół prawosławny ma przed sobą przyszłość, jeśli nie będzie dlań wsparcia ze strony państwa?
- Oczywiście, że ma, dlatego, że jest Kościołem Chrystusowym, a bramy piekielne nie zwyciężą go.
***
Ks. Mitrat Prof. dr Georgij Nikołajewicz Mitrofanow, kapłan Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, mitroforny protojerej (mitrat), profesor i kierownik katedry Historii Kościoła w Sankt-Petersburskiej Akademii Duchownej od roku 2005, historyk Kościoła, publicysta i krytyk filmowy.
Kandydat (doktor) Nauk Historycznych od roku 2008 i doktor habilitowany teologi od r. 2013. Członek Synodalnej Komisji ds. Kanonizacji Świętych. Temat jego pracy habilitacyjnej brzmiał: „Duchowno-historyczny fenomen komunizmu, jako przedmiot badań krytycznych w rosyjskiej myśli filozoficzno-religijnej pierwszej połowy XX wieku”. Autor szeregu książek z historii Rosji i rosyjskiej Cerkwi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.