W Broniszewicach (diecezja kaliska) odbyło się uroczyste poświęcenie i oddanie do użytku Domu Chłopaków. Siostry dominikanki od podstaw wybudowały nowy dom dla 56 swoich podopiecznych.
To gigantyczne przedsięwzięcie pochłonęło ponad 6 mln zł, o które siostry dominikanki same się wystarały. - Ten nowy dom to dowód, że dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych – mówi s. Regina Dorota Krzesz, dyrektor Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży w Broniszewicach.
Nowoczesny budynek dla 56 chłopców zastąpił niefunkcjonalny, stary obiekt, usytuowany w pobliskim XIX-wiecznym pałacyku, którego stan techniczny nie pozwalał na dalsze użytkowanie.
Decyzja o budowie domu zapadła cztery lata temu. – Mając na uwadze dobro chłopców podjęłyśmy decyzję o budowie nowego domu. Rozpoczęły się starania, by zdobyć środki i projekty. To zajęło ponad dwa lata, bo teren wokół pałacu też jest zabytkowy. W tym czasie dużo było momentów, kiedy działała Opatrzność Boża. Pan Bóg sam podsuwał rozwiązania - podkreśla w rozmowie z KAI s. Regina Krzesz.
Siostry dominikanki zbierały fundusze jeżdżąc i kwestując w kościołach na terenie całego kraju. - Pewnego dnia podczas kwesty jedna pani powiedziała: św. Józef wybuduje wam dom i tak się stało – mówi zakonnica.
Owocem tych wyjazdów i informacji zamieszczonych na stronie internetowej Domu Pomocy Społecznej w Broniszewicach były kontakty z różnymi osobami, które same pytał, w jaki sposób mogą pomóc albo zwracały się do sióstr z konkretnymi propozycjami wsparcia. Pojawiali się dziennikarze proponujący udział w programach. Dominikanki wystąpiły w programie „Warto rozmawiać”. I tak dzięki pomocy Pana Boga i życzliwości ludzi pojawił się pierwszy milion złotych.
Chłopcy zamieszkają w dwuosobowych pokojach z łazienkami. Każdy pokój został wykonany na życzenie chłopców dzięki m.in. panelom ściennym czy fototapetom.
Podobnie jak w pałacu chłopcy zostali podzieleni na cztery rodziny mniej więcej po 14 osób. - Nie chciałyśmy im zaburzać świata. Przeprowadzą się do nowego mieszkania w tych samych rodzinach, w których są aktualnie i z tym samym zespołem personelu, który nimi się zajmuje – powiedziała s. dyrektor.
W nowym domu znalazła swoje miejsce część rehabilitacyjna. Tam będzie się odbywała rehabilitacja z fizykoterapeutami. Natomiast w pałacu nadal będą się odbywały zajęcia terapeutyczne: manualne, artystyczne, by chłopcy mogli rozwijać swoje umiejętności.
Dom dla niepełnosprawnych osób w Broniszewicach istnieje od 1956 r., ale siostry przybyły tu 100 lat temu. Dostały mieszkanie w zabytkowym pałacu i tam opiekowały się sierotami najpierw po I, a potem po II wojnie światowej. Wtedy był to ośrodek na kształt obecnych domów dziecka. Oprócz tego zajmowały się też pracą parafialną. - Nasza założycielka zaszczepiała w siostrach troskę o chorych i konających. Miały towarzyszyć im przy śmierci i w trudnych chwilach ich rodzinom. Posyłała siostry do ludzi szczególnie ze środowisk wiejskich. Tu też dominikanki tak zaczynały. Oczywiście większą uwagę zwracały na dzieciaki, które były pod ich opieką. Ale chodziły też do chorych znajdujących się w domach - opowiada dominikanka.
W takiej formie dom funkcjonował do lat 50. XX w., kiedy to władze komunistyczne zdecydowały, że dzieci zostaną przeniesione do państwowych domów dziecka. Wtedy siostry zajęły się niepełnosprawnymi chłopcami, którzy przez lata mieszkali w pałacu. W latach 90. XX w. siostry wybudowały klasztor i tam się przeniosły. W pałacu pozostali chłopcy z całym zapleczem, które było im potrzebne do funkcjonowania.
W Broniszewicach jest obecnie 17 sióstr, a 12 z nich jest zaangażowanych w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży. Siostry emerytki wspierają je modlitwą. Oprócz zakonnic w domu pracuje 47 osób świeckich.
Uroczystość oddania do użytku Domu Chłopaków została połączona z inauguracją obchodów 100. rocznicy obecności dominikanek w Broniszewicach.
Mszy św. przewodniczył dominikanin o. Wojciech Jędrzejewski z Łodzi. Kazanie wygłosili główny celebrans i o. Tomasz Nowak z Łodzi.
Kaznodzieja podkreślał, że siostry dominikanki odnalazły w swoich podopiecznych skarb od Boga. – Siostry z całą pasją i zaangażowaniem zajęły się chłopcami potrzebującymi opieki – mówił o. Jędrzejewski. Z kolei o. Tomasz Nowak wskazywał, że z głębi serca wypływa dobro. – Ludzie, którzy spotykają się z Bogiem i doświadczają Jego miłości mogą ją roznosić po świecie na różny sposób – powiedział dominikanin.
Obecni byli także: o. Maciej Biskup ze Szczecina, duchowieństwo diecezji kaliskiej, siostry dominikanki z matką generalną, przedstawiciele władz samorządowych, podopieczni, opiekunowie i dobroczyńcy.
Po Eucharystii sprawowanej w intencji chłopców i darczyńców siostry zaprosiły wszystkich na wspólną degustację „bigosu dominikańskiego”. Odbyły się też koncerty.
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Jałmużnik Papieski pojechał z pomocą na Ukrainę dziewiąty raz od wybuchu wojny.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.