Rodziny na misjach

Rodziny na misjach

Joanna Kociszewska

publikacja 15.12.2006 21:31

Niech rodziny ewangelizują rodziny! – mówił Jan Paweł II w 1991 r. Misja rodzin ma ukazywać oblicze rodziny chrześcijańskiej i stawić czoła zjawisku sekularyzacji i ateizmu w wielu krajach europejskich, a także być odpowiedzią na wezwanie do nowej ewangelizacji na różnych kontynentach.



Powołanie do życia w rodzinie nie wyklucza powołania misyjnego. Nie tylko wokół siebie, w swoim miejscu zamieszkania. Są również rodziny, które wyjeżdżają na misje.

Początek misji rodzin to 15 stycznia 1986 roku - wtedy Jan Paweł II wysłał na misje do Hamburga, Strasburga i Oulu w Finlandii pierwsze trzy rodziny z Drogi Neokatechumenalnej. W grudniu 1986 r. wyjechało kolejnych 48 rodzin z 203 dziećmi. W ciągu pontyfikatu Jana Pawła II krzyże misyjne z jego rąk otrzymało ponad 200 rodzin. Obecnie pracują one na wszystkich kontynentach.

W styczniu 2006 r. Benedykt XVI rozesłał na misje kolejnych 200 rodzin, wyjeżdżających do różnych krajów - głównie Ameryki Łacińskiej.

Dlaczego rodziny? Co może rodzina? Tak pisze o ich działalności o. Ryszard Szmydki OMI w Misyjnych Drogach (2/2006):



Niech rodziny ewangelizują rodziny! – mówił Jan Paweł II w 1991 r. Misja rodzin ma ukazywać oblicze rodziny chrześcijańskiej i stawić czoła zjawisku sekularyzacji i ateizmu w wielu krajach europejskich, a także być odpowiedzią na wezwanie do nowej ewangelizacji na różnych kontynentach. Rodziny udają się tam, skąd nadchodzą pisemne zaproszenia biskupów, a towarzyszy im kapłan, który wspomaga je w misji. Osiedlają się w dzielnicach trudnych, poszukują pracy, aby się utrzymać i stopniowo nawiązują pierwsze kontakty z sąsiadami. Ta nowa forma obecności Kościoła katolickiego przypomina postępowanie św. Pawła, któremu pomagały rodziny, podobnie jak w późniejszych wiekach św. Benedyktowi.


***


Misje rodzin budzą zdziwienie. Budzą też przestrach. Jak można wyjechać gdzieś z gromadką dzieci, jak można tak ryzykować, by jechać bez zabezpieczeń, bez pracy? Co z wykształceniem tych dzieci, co z ich przygotowaniem do życia? Czy nie zaniedbuje się w ten sposób ich dobra? I - bo i takie pytanie słyszałam - po co zabierać małe dzieci, przecież one ewangelizować nie mogą, bo same nic nie wiedzą?
 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama