Tysiące dziewczyn jest bitych, gwałconych, zmuszanych do prostytucji, a dzieci sprzedaje się na organy. I jak tu ze spokojem prowadzić księgi chrztów albo fascynować się tym, że dziecko wyrecytowało z pamięci pierwsze czytanie?
@ Dzikusy jedzą ser ...
Załamuje arogancja białych. Jeden z pracowników ONZ-u narzekał: gdzie ta Afryka? gdzie wojny? gdzie małpy skaczące po dachach? gdzie partyzanci strzelający do ludzi. Mieliśmy też grupę turystów z Włoch. Przylecieli z gotowym zapasem jedzenia i maszynką do gotowania na gaz. Myśleli, że my tu pieczemy posiłki na ognisku. Holenderka nie mogła się nadziwić: jak to, ser żółty macie? No kto by pomyślał, że dzikusy wiedzą o serze.
@ Dobra Maria ...
Lubię nauczycielkę z grupy początkowej. Ma na imię Maria, jest wdową. Zawsze przygotowana do zajęć. Jest już starszą kobietą. Jej najmłodszy syn chce zostać księdzem. No, ale jak tu zostać księdzem, gdy trzeba skończyć wpierw szkołę. A jak skończyć szkołę, gdy nie ma się podręczników ani nawet zeszytów? Maria stara się jak może. W sobotnie lekcje wkłada serce. Trochę się martwi nad „chwałą na wysokości dla Maryi”. Ale mówię jej, że nic nie szkodzi. Pyta się, kiedy ją odwiedzę. Przygotuje dobry obiad. Moją ulubioną chigwadę – potrawkę z liści. A może nawet zabije kurczaka…
@ Przemyt po katolicku ...
Nasz projekt przeciwdziałania handlowi ludźmi nabiera rozpędu. Praktycznie pokrywamy całe Malawi. Niedługo kończę jeździć z prezentacją do wszystkich diecezji. Zajmuje to dużo czasu, energii, czasem nerwów. Nie wszyscy patrzą przychylnym okiem. Ale chyba udało się nam naruszyć oficjalną otoczkę wokół tematu. Mamy dobrych sprzymierzeńców. Dwie ambasady oraz wysokiego komisarza ds. uchodźców. Wraz z miejscową policją przygotowaliśmy program zbierania świadectw. Wiedza jest przerażająca. Nawet jeden z wysoko postawionych pracowników katolickiej organizacji jest zaangażowany w proceder.
@ Góra Tolkiena ...
Wybrałem się na parę dni na południe kraju. Ku masywowi Mulanje. Najwyższy szczyt Malawi (3001m.n.p.m.) Jest bardzo malowniczy, ale i niebezpieczny. Z kapryśną pogodą, zwierzętami i nieoznaczonymi szlakami. Mało kto tam chodzi, od kiedy znaleziono tu resztki amerykańskiej turystki rozszarpanej przez hieny. Ścieżka wiodła przez cierniste chaszcze, dwie jaskinie, bagienko, prawie prostopadłe skały. Warto było. Moim oczom ukazały się pierzaste chmury, z drugiej strony łańcuch gór Mozambiku. Podobno Mulanje posłużyła Tolkienowi za pierwowzór „samotnej góry”.