Neema, czyli Łaska

Dostałam ją na imieniny. W Kongu, na pograniczu z Rwandą. Łaska ma trzy i pół roku. Była za mała na „adopcję serc”, która dotyczy dzieci szkolnych. Jak to za mała? Za mała, by żyć? Właściwie to Neema mnie znalazła. Neema w języku suahili znaczy „Łaska”.

Reklama



Bogacz je dwa razy

Teraz w Rwandzie widać dno biedy ludzkiej. Od wojny ludzie żyją w wiecznym exodusie, nie chcą się osiedlać, rozwijać, bo nie wierzą w spokój w kraju. Żyją z dnia na dzień. Gdy pytają o czyjąś pozycję społeczną, nie interesuje ich, czy jesteś prezesem banku, robotnikiem, czy kimkolwiek innym. Pytanie bowiem brzmi zawsze tak samo: „ile razy dziennie jesz?”. Jeśli możesz powiedzieć np., że dwa razy, to znaczy, że jesteś milionerem, bogaczem. I już tylko można ci zazdrościć.

W Rwandzie wymordowano ponad 1,5 miliona ludzi, pozostały tysiące wdów, setki tysięcy sierot. Średnia życia - nie więcej niż 36 lat. Głodują wszyscy. Brak opieki medycznej. Brak szkół. Edukacją zajmują się jedynie misjonarze. Potrzeba pieniędzy. Na pensje dla nauczycieli, na szkolne budynki, najprostsze, chroniące przed spiekotą tropikalną albo ulewami monsunowymi. Potrzeba każdej kwoty na odbudowę studni, ujęć czystej wody pitnej. Ludzie umierają z powodu malarii, niedożywienia, AIDS. Podobno 40 procent dzieci jest zarażonych.

W tym przedsionku piekieł - misjonarze. Jak siostra Krysia. Urocza młoda Polka. Drobna, jasnowłosa, z niebieskimi oczami. A w oczach - radość, szczęście. Gdy przytula moją Neemę, jest jak kochająca matka. Szczęśliwa kobieta.

Święto darów

W Rugari mieszka 70 tysięcy ludzi. Ponad połowa to katolicy. Mają dwóch misjonarzy, którzy odprawiają w parafialnym kościele trzy Msze święte. Tu każda liturgia trwa przynajmniej dwie, a często i trzy godziny. Upał, tropik, malaria, choroby. Znużenie klimatem, przeciążenie obowiązkami. Księża pallotyni prowadzą szpitalik, szkołę dla dorosłych, przykościelny klub sportowy i rozgrywają co niedzielę mecze piłki nożnej! Przy kościele misyjnym raz w miesiącu rozdawane są przydziały dla dzieci szkolnych, objętych „adopcją serc”. Takich dzieci w Rugari jest 460. Raz w miesiącu każde dziecko otrzymuje 15 kg grochu, 15 kg mąki, 3 litry oliwy, mydło, sól, kubek, miskę, dzbanek. Wszystkie te dzieci to sieroty, wśród nich 50 jest już w szkołach średnich, a pozostałe w podstawowych. Nauka opłacana jest regularnie przez „adopcyjnych rodziców” z Polski.

Stoją w karnej, cierpliwej kolejce. Ubrane niezwykle czysto, w białe koszulki, jak na wielką uroczystość. Przychodzą ze swoimi dorosłymi opiekunami, same nie uniosłyby tak wielkich ładunków. Opiekunowie przy sierotach też się pożywią. Za to starannie dbają o swoje skarby, sieroty dane im pod opiekę.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama