Mój brat mnich

Tworzą nietypową rodzinę. Dzieli ich kilkaset kilometrów. Widują się kilka razy w roku. Piotr - teraz brat Marcin - codziennie w modlitwie, wraz ze swymi współbraćmi benedyktynami, pamięta o tacie, siostrze i zmarłej przed rokiem Mamie.

- Marcin bardzo lubił tańczyć i śpiewać. Przez dwa lata śpiewał w zespole „Deus Meus”. Wcześniej należał do zespołu ludowego „Mali Gorzowiacy”. Przetańczył tam pięć lat, ale... za bardzo urósł. Strój był za krótki!
- Mam 194,5 cm. Gdybym był niższy, pewnie dalej bym tańczył. Zawsze lubiłem tańczyć. Byłem w tym dobry. Marzyłem o balecie.
- Marcin jest zawsze dobry w tym, co robi. Jest solidny.
- No i grałem w siatkówkę. W II klasie technikum przeniosłem się do Szczecina i zacząłem trenować w klubie sportowym. I tam zaczyna się historia mojego powołania. Włączyłem się w duszpasterstwo dominikanów. W IV klasie przyszła trudna chwila - musiałem skończyć z intensywnym sportem ze względów zdrowotnych. Poszedłem się wypłakać do duszpasterstwa. Kiedy zapytałem o jakieś rekolekcje, wskazano mi klasztor nad Wisłą, Tyniec. I zacząłem tam systematycznie jeździć. Że „to jest to” - poczułem po maturze. Poszedłem jednak na budownictwo. Ale po roku studiów wstąpiłem do klasztoru...
- Pewnego dnia Marcin wrócił do domu rano, ja akurat wybierałem się do pracy. A on zawrócił mnie: „Tato, nie wyjeżdżaj jeszcze”. I wtedy nam powiedział...
- To było trudne, ponieważ Mama już chorowała i bardzo to przeżywała. Pierwsze dni - to była prawie żałoba. Dopiero potem wszystko obróciło się w radość.
- Byłem wtedy „okrutny”, ale inaczej nie mogłem postąpić... Później Mama przyznała się do swego przeczucia, że kiedyś będę księdzem...
- A jak Marcin powiedział, że idzie do benedyktynów, prosiła go: „Synuś, idź do diecezjalnych, ale nie tam”.
- Nie mieliśmy pojęcia o życiu zakonnym. Klasztor kojarzył nam się z zamkniętą bramą.
- Pamiętam, jak powiedziałem Agnieszce, że teraz, to jeszcze bardziej będę w domu.
- Wtedy mu nie wierzyłam, nic a nic. Ale tak naprawdę jest!
- Nigdy nie żałowałem swojego wyboru...



* * *

- Dzięki decyzji syna cała nasza rodzina bardzo się zmieniła. Teraz mamy inne spojrzenie na Kościół.
- Tak. My, dzieci, chodziliśmy na Mszę, jeździliśmy na oazy, ale z rodzicami bywało różnie...

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11