Elwira i narkotyki

Domy tej wspólnoty stoją na całym świecie. Chłopaki i dziewczyny z Cenacolo w przeszłości ćpali, kradli, handlowali narkotykami. W tej wspólnocie jednak całkiem dochodzą do zdrowia. 80 procent z nich już nigdy nie wraca do nałogu. To rezultat, o którym inne ośrodki dla narkomanów mogą tylko pomarzyć.

Jest to tym dziwniejsze, że w Cenacolo nie stosuje się leków. Młodych leczy tutaj tylko modlitwa, praca i przyjaźń. Siostra Elwira tłumaczy, że narkomania jest krzykiem wewnętrznej pustki. Komu więc brakuje miłości, dostaje ją w Cenacolo.
Młodzi z Cenacolo odmawiają trzy Różańce dziennie po włosku. Zanim nowo przybyły narkoman nauczy się tego języka, dogaduje się z kolegami choćby na migi.

Byli narkomani z Cenacolo nie kupują jedzenia, jedzą tylko to, co sami wyhodują albo co im ktoś podaruje. Nie boją się, że będą cierpieć głód, bo zdają się na Opatrzność. Modlą się tak gorąco i ich chrześcijaństwo jest tak dojrzałe, że młodzi narkomani wchodzący do wspólnoty też się nawracają. Wszyscy od rana do zmierzchu bardzo dużo pracują – i zdobywają przy okazji wiele przydatnych w życiu umiejętności. Ci młodzi ludzie dbają o swoje domy sami: decyzje podejmują wspólnie starsi z nich, którzy są we wspólnocie od kilku lat.

Nie wiedzą, jak długo będą wracać w Cenacolo do duchowego zdrowia. - Ja tego nie wiem, Bóg wie – mówią pogodnie. Wielu wraca do bliskich po trzech latach, inni np. po pięciu. – Ostateczną decyzję, czy jesteś gotowy do wyjścia, podejmuje Elwira – mówił przed dwoma laty "Gościowi” były narkoman Piotrek z Warszawy. – Elwira pogada z tobą, spojrzy ci głęboko w oczy, i wie, czy możesz iść. Powie, czego masz w świecie unikać. Mówi ci na przykład, żebyś się przeprowadził – dodał. Siostra Elwira założyła wspólnotę Cenacolo (to znaczy: wieczernik) przed 21 laty.