Beczka pęka w szwach

Sędziwe dominikańskie krużganki ożyły. Przez wieki zamknięte na cztery spusty, nagle wypełniły się barwną, kipiącą pomysłami młodzieżą. Ponad czterdzieści lat temu powstała krakowska "Beczka” - najbardziej znane polskie duszpasterstwo akademickie. Już kilka pokoleń mówi o niej: nasz dom.

Reklama

W latach osiemdziesiątych studenci gromadzili się wokół o. Rafała Skibińskiego. Jego mądre, bardzo dotykające życia homilie skrzętnie nagrywali na magnetofony, a wieczorami przepisywali w domu. Gdy w 1987 roku duszpasterz zginął w wypadku samochodowym, "Beczka” zamarła.

Brak charyzmatycznego lidera sprawił, że na krótki moment w duszpasterstwie zapanował chaos. W ciągu następnych siedmiu lat kierowało nim aż czterech duszpasterzy, co nie sprzyjało stabilizacji wspólnoty. Obecny jej stan jest w dużej mierze rezultatem ogromnego zaangażowania o. Wojciecha Prusa (duszpasterz w latach 1994- 1998) oraz jego następców o. Jacka Krzysztofowicza i obecnego opiekuna studentów o. Marka Rojszyka.

Siódma rano? Środek nocy!
"Siódma rano? Toż to środek nocy” - marudził Tomek, gdy znajomi zaproponowali mu Mszę świętą u dominikanów. "Codziennie?” - jęknął i usiadł na łóżku. Dziś nie wyobraża sobie dnia bez Eucharystii.

Podobnych do niego jest wielu. Na porannej Mszy świętej modli się każdego dnia kilkudziesięciu studentów. Później wszyscy siadają za stołem, by razem zjeść śniadanie. Tak było od lat. - Codziennie o świcie biegliśmy po schodach do malutkiej kaplicy św. Jacka, wsłuchani w chorał gregoriański wyśpiewywany w tym czasie od ołtarza głównego bazyliki przez braci dominikanów. Zaczynaliśmy dzień od modlitwy i… zostało nam to do dziś - uśmiecha się Bogusława Stanowska-Cichoń.

Studenci nie zamykali się jedynie w grubych murach krakowskiego klasztoru. Wychodzili na zewnątrz. W "Beczce” sprawnie funkcjonuje kilka wspólnot, których jedynym zadaniem jest służba. Charytatywny "Szpunt” niesie pomoc starszym, schorowanym osobom, studenci z "Kliki” zajmują się osobami niepełnosprawnymi, a młodzież z "Łanowej” opiekuje się dziećmi z domu pomocy społecznej. O dziwo, to najprężniejsze beczkowe wspólnoty! - Może to jakiś znak czasu? - zastanawia się o. Rojszyk. - Młodzi podchodzą do mnie i mówią: "Nie chcemy już gadać, chcemy coś zrobić”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama