Mnich z pustyni Warszawa

Czy to już bóle porodowe przed przyjściem Chrystusa? Dlaczego Polacy są smutni? Rozmawiamy o tym w ekspresie Katowice–Warszawa Centralna. Jedziemy z mnichami Wspólnot Jerozolimskich, którzy niebawem otworzą swój pierwszy klasztor nad Wisłą.

Reklama

Podobną drogę przeszedł ojciec Ireneusz-Maria. Siedzi naprzeciwko mnie. Zaczyna opowiadać: – Byłem księdzem diecezjalnym na Warmii. Studiując na KUL-u, przeczytałem „Źródło…”. Zapragnąłem tak żyć, ale nie chciałem stać się mnichem za wszelką cenę. Duch Święty mnie jednak rozpracował. Niektórzy znajomi księża pukali się w czoło: W twoim wieku? Po studiach? Ustabilizowałeś się, musisz się zakorzenić, a ty się wykorzeniasz. Nie boisz się?

A ja odpowiadałem: Słuchajcie, to jest silniejsze ode mnie. Wstąpiłem do Wspólnot w wieku 33 lat, trzynaście lat temu. Dziś mieszkam w ogromnym opactwie Mont Saint-Michel. To przepiękny bretoński klasztor na skalistej wyspie otoczonej oceanem. Gdy tylko skończy się remont warszawskiego kościoła, prawdopodobnie trafię z powrotem do Polski. – Nie będzie ojcu żal zostawić przepięknego oblewanego falami klasztoru dla warszawskiej ulicy? – Nie, nie będzie mi żal. Pamiętaj, my nie mamy niczego na własność. Nasze domy, kościoły nie są naszą własnością, tylko w nich gospodarujemy. To bardzo uwalnia od pokusy posiadania, uczy dyspozycyjności. – A nowy remontowany klasztor w Warszawie? Też nie będzie wasz? – Nie. Tylko go remontujemy. – A gdy właściciel was wygoni? – To spakujemy walizki i pójdziemy w inne miejsce – śmieje się zakonnik.

Za oknami szary śląski krajobraz zmienia się w świeżą zieloność pól. – Kiedy będzie Warszawa? – pyta Pierre-Marie Delfieux. – Warszawa? To następna stacja za Zawierciem – odpowiadam. Mnisi wybuchają śmiechem. Mamy dwie godziny na rozmowę. Przy oknie siedzi Magda. Wychowała się w Limanowej. Znajomy kapłan zafascynowany nowymi wspólnotami Kościoła podarował jej książkę Delfieux. Połknęła ją z wypiekami na twarzy. Ten człowiek pisał ją dla mnie! – nie mogła uwierzyć. Odnajdywała się dosłownie w każdym zdaniu. Zaczęła korespondować z mniszkami. Odwiedziła je. Teraz studiuje w Krakowie. Chce skończyć studia. A potem? Zobaczymy…

Pociąg do modlitwy
– Dzień dobry, bilety do kontroli. Mnisi przeszukują habity. A ja pytam: Co może uczynić taka maleńka wspólnota na warszawskim blokowisku? – Drożdże w cieście są też małe – odpowiada o. Delfieux. – A Jezus zapewnił, że taki zaczyn wystarczy, by wyrosło ciasto. Widzę tylko jeden problem: zaczyn musi być prawdziwy. Gdy sól straci smak, nadaje się do wyrzucenia. Historia pokazuje jasno: jeśli chrześcijaństwo nie promieniuje, to nie dlatego, że napotyka w świecie opór, ale dlatego, że zabrakło mu gorliwości i świętości.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama