Mnich z pustyni Warszawa

Czy to już bóle porodowe przed przyjściem Chrystusa? Dlaczego Polacy są smutni? Rozmawiamy o tym w ekspresie Katowice–Warszawa Centralna. Jedziemy z mnichami Wspólnot Jerozolimskich, którzy niebawem otworzą swój pierwszy klasztor nad Wisłą.

Reklama

Ciężko przechodzi się wam od wiary masowej, tradycyjnej, do osobistego spotkania Jezusa. To normalne. Poczekajcie trochę, zobaczycie: wasza radość będzie wielka! – Przyjście Pana może być przyspieszone, sprowokowane przez pełne tęsknoty wołanie: Przyjdź, Panie Jezu – dopowiada ojciec Ireneusz. – Ale tego wołania nie będzie, jeśli Kościół nie przeżyje ogołocenia Wielkiego Tygodnia. On musi go przeżyć jak Chrystus, by ten krzyk wyzwolił się z całego serca. – Szanowni państwo. Pociąg zbliża się do stacji Warszawa Zachodnia… Pakujemy manatki.

W poszukiwaniu straconego czasu
Spacerujemy po warszawskiej Agrykoli. Siostra Joanna, która do Paryża trafiła z Katowic, rozdziela jabłka i kanapki z serem. Dziś piątek. Post. Siadamy przy stawie. Od razu podpływają kaczki. Siostry karmią je chlebem. Niedaleko stąd, tuż przy Trasie Łazienkowskiej, mnisi remontują klasztor. To tu, nieopodal stadionu Legii, założą pierwszy polski dom wspólnoty.

Kiedy? Gdy tylko skończy się remont – wyjaśniają. Rok? Trochę dłużej? Surowe ściany kościoła wypełni ich bizantyjski śpiew. Od trzydziestu lat ta liturgia buduje pomost między światem Zachodu i Wschodu. Łączy to, czego nie są w stanie przeskoczyć politycy i hierarchowie. Pierre-Marie rzuca kaczkom kulki chleba.

Zaczyna opowiadać: – Gdy miałem dwadzieścia lat, byłem w wojsku dwa lata na Madagaskarze. To był stracony czas. Potem przez dwa lata żyłem na Saharze, wśród kamieni i piachu. To był też stracony czas. – Lubi ojciec tracić czas? – pytam. – Bardzo – wybucha śmiechem Delfieux. – Tracić czas dla Boga. Czy może być coś piękniejszego? Pojechałem na pustynię, bo chciałem sprawdzić, że gdy już niczego nie ma, Bóg jest. I był.

Doświadczyłem tego na własnej skórze. Mnisi wchodzą do kościoła. Remont pełną parą. Rozmowy duchowe ustępują miejsca szczegółom technicznym. Żegnam się. Znów jestem w pociągu. Mogę poczytać książkę (zawsze mam jakąś pod ręką), posłuchać muzy, pogadać. A może, jak radził francuski mnich, potracę czas? Mam na to aż dwie godziny i czterdzieści minut.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama