Po gorącej ogólnonarodowej debacie argentyński Senat zagłosował przeciw projektowi ustawy, legalizującemu aborcję na życzenie do 14. tygodnia ciąży. Obrońcy życia zwyciężyli w głosowaniu z przewagą 38-31 głosów przy dwóch głosach wstrzymujących się.
W czerwcu projekt przy przewadze 6 głosów został przyjęty przez izbę niższą parlamentu. Jej stanowisko spotkało się z potężnymi protestami. W zeszłą sobotę setki tysięcy ludzi wyszły w tej sprawie na ulice Buenos Aires. Lekarze na znak protestu zawiesili swe kitle na płocie wokół pałacu prezydenckiego. Manifestowali pod hasłem: "Jestem lekarzem, nie mordercą". Modlitwy trwały w narodowym sanktuarium w Lujan. Obrona życia zjednoczyła ludzi o różnych poglądach religijnych i politycznych. Swe demonstracje organizowali także zwolennicy dopuszczalności zabijania nienarodzonych dzieci.
Po odrzuceniu projektu obrońcy życia świętowali, zaś zwolennicy legalności aborcji wywołali zamieszki. zapłonęły ognie, rzucano butelki.
🇦🇷 Poważne zamieszki w Buenos Aires po odrzuceniu przez argentyński Senat legalizacji aborcji. https://t.co/1T5oyIYCKu
— Adam Gwiazda (@delestoile) 9 sierpnia 2018
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.