Jerozolima - miejsce którego historia i mistyka na każdym robi niebywałe wrażenie. Spacerując po niej każdy z turystów wcześniej czy później skieruje swe kroki na Stare Miasto i do centralnego, najważniejszego miejsca wyznawców religii mojżeszowej, czyli pod Ścianę Płaczu.
Ściana Płaczu, zwana też Ścianą Zachodnią lub Murem Zachodnim (po hebrajsku HaKotel Hama'avari lub po prostu HaKotel) to nic innego, jak zwykły kamienny mur. Dlaczego ten kawałek muru jest taki niezwykły i święty? Otóż Żydzi, pozbawieni przez muzułmanów Świątyni na Skale, potrzebowali innego miejsca kultu. Znaleźli je w postaci masywnej ściany, znajdującej się na zachodnim skraju Starego Miasta.
Zbudowana z olbrzymich bloków kamiennych, przez tradycję żydowską uważana jest za pozostałość po świątyni Salomona. W rzeczywistości jest to część później powiększonej i przebudowanej świątyni wybudowanej przez Heroda, a dokładnie fragment zbudowanego w 20 r. p.n.e. muru otaczającego dziedziniec Drugiej Świątyni. Wybudowana na Wzgórzu Moira Druga Świątynia Jerozolimska została zniszczona przez Rzymian w 70 r. Nie powiodły się też próby jej odbudowania. Miejsce w VII wieku zajęli muzułmanie i od tej pory stoi tu Meczet Skały, który upamiętnia wstąpienie Mahometa do nieba. Jedyną pozostałością z czasów Chrystusa jest mur otaczający Plac Świątynny.
Jak twierdzą teksty rabinistyczne, szechina (boska obecność) nigdy nie opuściła tej ściany, jest ona uważana za najświętsze miejsce ze wszystkich miejsc żydowskich. W okresie osmańskim ściana ta stała się celem pielgrzymek, miejscem, do którego Żydzi przychodzili opłakiwać swoich przodków i zniszczenie Jerozolimy – stąd też nazwa: Ściana Płaczu. I do dziś zjeżdżają się tu, by się modlić, żydzi z całego świata. Ściana Płaczu jest też obowiązkowym punktem przyjeżdżających do Izraela rządowych delegacji i dostojników.
Walk o to szczególne miejsce było więcej, by wspomnieć tylko te ostatnie. W roku 1948 całe Stare Miasto znalazło się w rękach Jordańczyków, a Żydzi utracili dostęp do tego, co dla nich najcenniejsze. Stąd dziewiętnaście lat później, gdy izraelskie oddziały rozpoczęły szturm, ich głównym celem było odzyskanie Ściany, a pierwszą akcją w ramach obrony Starego Miasta było zniszczenie sąsiedniej dzielnicy arabskiej, aby utworzyć plac, który istnieje do dziś.
Teren ten służy obecnie jako synagoga pod gołym niebem. Jest podzielony na dwie strefy: małą część południową dla kobiet i gwarniejszą, większą część północną dla mężczyzn. Zawsze przed Murem Płaczu spotyka się modlących, a czasem nawet zirytowanych, czy rozgoryczonych rozmową z Jahwe Żydów. Jest to również popularne miejsce obrzędów Bar Micwy (uroczystość przyjęcia w poczet wspólnoty wyznaniowej chłopców, po ukończeniu 13 roku życia).
Miejsce to jednak fascynuje nie tylko świat żydowski. Mnóstwo tu także turystów i pielgrzymów z całego świata i to niezależnie od wyznania. Warunkiem odwiedzin jest skromny strój, a dla mężczyzn obowiązkowa jarmułka na głowie (kto nie ma, otrzyma na miejscu papierową czapeczkę, zwaną „kapi”). Mur Płaczu dostępny jest dla pielgrzymów cała dobę.
Ja również podczas swego tygodniowego pobytu w Jerozolimie kilkakrotnie udałam się pod Ścianę Płaczu, by modlić się w tym szczególnym miejscu. Jednak zanim mogłam dostać się na plac, musiałam - jak każdy - przejść kilka razy przez „kontrolę”. Oprócz uzbrojonych strażników, którzy skrupulatnie sprawdzali mój plecak i kieszenie, dodatkowo przekraczałam tzw. bramki bezpieczeństwa z wykrywaczem metali.
Ściana Płaczu, jak wspomniałam wyżej jest podzielona drewnianym płotem na część męską i żeńską. Podchodząc do kamiennego muru przyglądam mu się z zainteresowaniem. Jest wysoki. 18 metrów wysokości robi wrażenie, a jest to przecież niewielka część dawnego muru otaczającego Plac Świątynny. Dolne fragmenty (11 warstw potężnych bloków kamiennych) pochodzi z okresu Heroda Wielkiego (20r. Przed Chrystusem). Można je łatwo rozpoznać po szlifowanych krawędziach kamieni. Ponad nimi widać uformowane nieco inaczej kamienie z okresu bizantyjskiego, arabskiego i tureckiego.
Podchodząc bliżej dostrzegam, że wszędzie pełno jest krzesełek i stolików, nakrytych suknem w kolorze: czerwonym, zielonym i granatowym. Na nich leżą stosy książeczek do modlitwy, czyste kartki papieru i pisaki. Na nich to Żydzi i nie-Żydzi zapisują swoją modlitwę. Te zwitki papieru, od krótkich notatek po niemal całe książki, są następnie wciskane w szczeliny Muru Płaczu. Istnieje bowiem przekonanie, że wetknięcie kartki z zapisaną prośbą w szczelinę w Ścianie zwiększa skuteczność modlitwy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.