Pochodzący z Malni na Opolszczyźnie ks. Richard Simon jest proboszczem parafii św. Jerzego w Winzer w bawarskiej diecezji Passau.
– Uciekałem z Polski w 1989 roku, jak tu się wszystko waliło – mówi z charakterystycznym do siebie dystansem i poczuciem humoru ks. Simon. W Niemczech najpierw pracował w McDonalds, sprzątał biura, a potem wstąpił do seminarium duchownego w Passau i w tej diecezji przyjął święcenia kapłańskie. Przez 7 lat był wikariuszem na dwóch placówkach. Od 2002 r. jest proboszczem w parafii Winzer.
Coś się skończyło
Winzer tworzy tzw. związek parafii z pobliskim Nesslebach, gdzie funkcje duszpasterskie sprawuje emerytowany ksiądz Joseph Obermeier. W Winzer mieszka 2200 katolików, a w Nesslebach – 1100. – Bawaria już nie jest tradycyjną ostoją katolicyzmu, jak się niekiedy jeszcze myśli. To wszystko się skończyło. Kościół jest na razie jeszcze bogaty w pieniądze, ale już nie w ludzi. Do mojego kościoła na Mszę św. niedzielną przychodzi 16,5 procent parafian. Obserwując tendencje, można przypuszczać, że na tradycyjnie katolickim Śląsku za dziesięć lat będzie tak samo jak w Bawarii – mówi ks. Richard Simon. Podkreśla, że w takiej sytuacji duszpasterskiej nie wystarczy samo sprawowanie sakramentów.
– Gdybym czekał na ludzi w kościele, żeby sami przyszli na Mszę, to mógłbym bardzo długo czekać. Przeciętny człowiek pojawia się w kościele kilka razy w ciągu swojego życia. Na chrzest go przynoszą, bo tu wszystkie dzieci są jeszcze chrzczone. Potem Pierwsza Komunia, bierzmowanie, to jeszcze tak, ale ślubów kościelnych już mało. Parafianie pjawiają się oczywiście jeszcze na pogrzebach. Poza tym nas nie potrzebują… – ks. Simon nie obawia się stawiać sprawy zdecydowanie. Do tego dochodzi zjawisko występowania z Kościoła. W roku 2007 w parafii wystąpiły 3 osoby, w roku 2008 – dziesięć. Czy z powodów finansowych?
– Zdecydowanie nie, dlatego że wystąpienie z Kościoła przynosi niewielkie oszczędności podatkowe. Występują ci, którzy nie czują już absolutnie żadnego związku z Kościołem. Tak się oddalili, że im na tym w ogóle nie zależy. A wystąpienie jest tylko aktem formalnym – tłumaczy ksiądz proboszcz. Każdy z występujących jest przez niego odwiedzany lub otrzymuje list z informacją, że proboszcz jest wciąż otwarty na rozmowę i ewentualne wyjaśnienia. – Do tej pory nie zgłosił się nikt – dodaje.
Każdy czegoś szuka
Ale proboszcz z Winzer nie popada w ton rezygnacji czy zniechęcenia. – Księża w Bawarii pracują dużo, ale mimo to ludzi jest coraz mniej. Dlatego ich szukamy. Chodzimy na zebrania przeróżnych organizacji, na zabawy i festyny, bo tylko tam możemy ludzi spotkać i ewentualnie przyciągnąć do kościoła – mówi. Ksiądz Simon chodzi też np. na mecze piłkarskie czy na karaoke, bo to najlepsza okazja do spotkania z młodymi ludźmi. – Młodzież po prostu do salki parafialnej nie przyjdzie. Próbujemy zaczynać od małych grup. Na taką wielką parafię jak moja mam grupę młodzieżową, która liczy 15 osób. I z tymi można coś tam jeszcze robić. Ale żeby były wielkie tłumy? Tego już nie ma – opowiada bawarski duszpasterz. Czy wobec tego czuje się tam źle, jako niepotrzebny ksiądz? Wręcz przeciwnie.
– Ja się czuję tam bardzo dobrze, dlatego że ci, którzy przychodzą do kościoła, robią to naprawdę z przekonania. Takie czasy nastały, że niektórzy się wstydzą, że są katolikami. A ja się cieszę, że jestem wierzący, że mam wiarę, i to mi się właśnie podoba – tłumaczy ks. R. Simon. Nadzieję na powrót ludzi do Kościoła widzi w niezaspokojonej ludzkiej tęsknocie do znalezienia sensu życia i autentycznych wartości, które przynoszą spełnienie. – Każdy człowiek czegoś szuka. Jedni w pieniądzach, drudzy w rozrywce, inni w podróżach, a czwarty – szuka Boga. Ale każdy szuka i coraz więcej ludzi zaczyna szukać też w Kościele. Próbowano to nazwać trendem, kiedy papieżem został kard. Ratzinger. Ale niestety to jeszcze nie jest trend. Sytuacja nadal jest kryzysowa i nie wolno nam się oszukiwać czy udawać, że nie ma problemu – podkreśla.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.