Fragment publikacji "Gdy dawno nie byłeś u spowiedzi" księdza Andrzeja Cieślika, która ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rafael.
7. Nie kradnij
To przykazanie broni prawa każdej osoby i instytucji do posiadania nienaruszalnej własności. Pozbawienie kogoś jego dóbr bez jego przyzwolenia nazywamy kradzieżą. Jest to również jedno z najbardziej oczywistych przykazań. Czy jednak zawsze? Kiedy mówimy, że ktoś w zatłoczonym autobusie wyciągnął komuś portfel z kieszeni, fakt kradzieży nie podlega dyskusji. Ale gdy tym samym autobusem ktoś jedzie bez biletu? Przecież nikomu niczego nie zabrał. Czy aby na pewno? A złożenie nieprawdziwego zeznania podatkowego? Korzystanie z pirackich płyt lub oprogramowania komputerowego? Podpisanie czyjejś pracy własnym nazwiskiem bez jego wiedzy? Wystawienie fałszywej faktury, „lewego” zwolnienia lekarskiego, nielegalne zatrudnienie pracownika „na czarno”? A co z nieuzasadnionym korzystaniem z służbowego samochodu, telefonu, kserokopiarki?
Marnowanie czasu, za który ktoś mi zapłacił jak za uczciwą pracę to też rodzaj kradzieży. Danie łapówki za wygranie przetargu, wzięcie łapówki za spełnienie tego, co do mnie należy lub za przymknięcie oka na jakieś zło; nielegalne pobieranie prądu, wody lub gazu, wynoszenie różnych przedmiotów z zakładu pracy… Wiele jest możliwości kradzieży. Wychowani przez kilkadziesiąt lat w systemie, w którym kradzież była czymś na porządku dziennym, musimy sobie uświadomić dwie istotne rzeczy:
Po pierwsze z moralnego punktu widzenia jest całkiem bez różnicy, kogo się okrada. Zabranie własności należącej do jednego człowieka, do grupy ludzi, do przedsiębiorstwa, czy do całego społeczeństwa zawsze stanowi takie samo zło. Nie istnieje zasada dopuszczająca kradzież jakiegoś dobra tylko dlatego, że ma ono kilka milionów właścicieli.
Po drugie przedmiotem kradzieży mogą być nie tylko pieniądze czy inne rzeczy materialne, lecz także czyjaś własność intelektualna, prawa autorskie, usługi, które ktoś wykonał i nie otrzymał za to zapłaty, czas, praca.
8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu
Początkowo to przykazanie miało zastosowanie przede wszystkim w sądach. Prawo Mojżeszowe pozwalało skazać człowieka na podstawie świadectwa dwóch lub trzech osób. Świadek był traktowany jako osoba wiarygodna, jednakże za złożenie fałszywych zeznań groziła kara, na jaką byłby skazany niesłusznie obwiniony.
Pan Jezus interpretując to przykazanie powiedział: „Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: „Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi”. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5, 34-37).
Ta interpretacja wskazuje jednoznacznie, że nie istnieją sytuacje tak ważne ani tak błahe, które pozwalałyby chrześcijaninowi skłamać z czystym sumieniem. Mówienie prawdy powinno się stać wręcz naszym nawykiem. Każde „rozminięcie się z prawdą” jest złem, które domaga się naprawienia. Szczególnie bolesnym grzechem społecznym staje się dzisiaj obmowa lub oszczerstwo. Zajmowanie się z upodobaniem wadami innych ludzi powoduje nie tylko odwrócenie uwagi od swoich grzechów. Często skazuje człowieka obmówionego na rodzaj cywilnej śmierci w jego środowisku. Mieszanie prawdy, domysłu i kłamstwa może skutecznie i trwale pozbawić kogoś dobrego imienia. Można nawet wyrządzić człowiekowi wielką niegodziwość posługując się tylko prawdą. Ktoś zapyta: Jak to? A no tak! Czy chciałbyś, by każda prawda o tobie stawała się publiczną własnością? Czy nie masz jakichś swoich słabości, które chciałbyś zachować tylko dla siebie? Czy nie zależy ci czasem na obronie własnej prywatności? Jeśli tak, trzeba uszanować także prywatność drugiej osoby.