Fragment książki "Przewodnik po głębszej modlitwie" Davida Fostera, która ukazała się nakładem Wydawnictwa M.
Tak jak każda inna metoda modlitwy różaniec może być stosowany różnorako, a jedną z jego zalet jest elastyczność, z jaką adaptuje się do różnych poziomów modlitwy. W najprostszym wydaniu jest on formą modlitwy słownej wraz z medytacją nad kolejnymi tajemnicami różańca. Ale wraz z pogłębianiem się naszej medytacji znaczenie powtarzanych fraz może maleć; słowa, leżące na dnie naszego umysłu, sprowadzają się wręcz do praktycznie milczącego przesuwania paciorków różańca, mogą funkcjonować tylko po to, by utrzymywać nas w skupieniu na głównym zadaniu, polegającym na zwracaniu się umysłem i sercem do naszego Pana. Jeśli chcemy poszerzyć zakres swojej medytacji, możemy wykorzystać w tej metodzie modlenia się inne sceny z życia Jezusa oraz dowolne fragmenty Pisma Świętego. Albo w ogóle możemy się bez nich obyć: po prostu w ciszy kierujemy umysł i serce ku Bogu, mając w tle słowa lub paciorki, aby zapanować nad oderwanymi myślami.
Modlitwa Jezusowa
Modlitwa Jezusowa jest jeszcze prostsza niż różaniec, a jej źródło zazwyczaj upatruje się w prawosławnej tradycji nauczania o modlitwie. Jej prostota polega na tym, że pojedyncza modlitwa wyraża się w formie słów: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną”. Wielu uważa ją za łatwiejszą, gdyż modlitwa ta jest skierowana wprost do samego Jezusa. Tutaj znowu istnieje elastyczność umożliwiająca rozwinięcie formy podstawowej do swoistej litanii różnych inwokacji do Chrystusa, na przykład: „Panie Jezu Chryste, narodzony dla nas..., ...ukrzyżowany dla nas...”.
Podobnie jak różaniec można ją stosować jako swego rodzaju tło dla konkretnej medytacji nad życiem Chrystusa. Ale jej charakterystyczną zaletą jest to, że łatwo staje się tłem naszej modlitwy, gdy modlimy się bardziej z poziomu serca, poniżej poziomu naszego dyskursywnego umysłu. Na tym poziomie modlitewnym zawsze chętnie przyjmiemy coś, co pomoże równolegle zająć nasz umysł, jeśli rzeczywiście nie zajmie to zbytnio – albo i wcale – naszej uwagi, aby można ją było skierować ku Bogu i skupić na rozmyślaniu o Nim.
W ostatnich czasach rozpowszechnia się różnorodne modlitwy w formie mantry, kojarzone zwłaszcza z postacią Johna Maina i jego ucznia Laurence’a Freemana. Myślę, że można o nich powiedzieć to samo, co o różańcu i może nawet bardziej o Modlitwie Jezusowej. W przeciwieństwie do tego, co czasami się podkreśla, że ważne jest wytrwanie w powtarzaniu danej formułki, powiedziałbym, iż niezależnie od formy, jaką mantra by przybrała, to jest ona zawsze i tylko narzędziem czy instrumentem mającym nam pomóc modlić się. Dla ludzi, którzy żyją w hałaśliwym i nieuporządkowanym świecie, może ona być niezbędną kotwicą, utrzymującą nas przy modlitwie i w zadaniu wytrwania w niej. Ale nigdy nie jest celem samym w sobie i powinniśmy być elastyczni w jej wykorzystywaniu. Należy ją stosować wtedy, kiedy to nam pomaga, ale nie czujmy się nią zniewoleni. Rolą tego narzędzia jest uwolnienie serca do modlitwy, a modlitwa ta jest czymś, co otrzymujemy od Ducha Świętego. Nie wyczarują jej nasze wysiłki ani dyscyplina w przestrzeganiu jakiejś konkretnej metody.
Litanie
Obecnie litanie są raczej mniej powszechnym stylem modlitwy niż w minionych czasach. Niemniej one także mogą wydatnie przyczynić się do rozwoju prostej, powtarzalnej modlitwy, która utrzymuje nasz umysł w skupieniu, sercu zaś daje większą wolność, aby szło za swoim nadprzyrodzonym instynktem kierowania się ku Bogu. Kolejne aklamacje tworzą zwięzłą medytację na kanwie litanii, ale prawie bez treści dyskursywnej: każde wezwanie stanowi jedynie aklamację uwielbienia. W takiej to właśnie atmosferze uczymy się adoracji i wysławiania Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.