Bóg i Jego sprawa są godne tego, żeby postawić życie na jedną kartę, na kartę Ewangelii. Kapłański celibat jest tego znakiem. Prawdziwym i ostatecznym kalectwem w życiu nie jest bezżenność, ale bezbożność, życie bez Boga.
Celibat to dzisiaj jeden z największych znaków tego, że się naprawdę wierzy w realność i prawdę Boga, to prawdziwy skarb naszego Kościoła. Być może dlatego pisarze starochrześcijańscy nazywali celibat „białym męczeństwem”. Nie dlatego, że celibat jest sam w sobie aż takim cierpieniem – małżeństwo może być krzyżem znacznie większym, i zapewne nieraz takim bywa. Proszę mnie dobrze zrozumieć: celibat nie jest czymś lepszym od małżeństwa. Najlepsze bowiem, i obiektywnie, i dla nas, jest zawsze to, czego chce od nas Bóg – cokolwiek to jest. Wielkość i wartość kapłańskiego celibatu polega na tym, że bezżenność, podobnie jak męczeństwo, jest dobitnym znakiem wiary w absolutne pierwszeństwo Boga w życiu. W to, że życie spełnia się jedynie w Bogu i dzięki Bogu.
Bóg sam wystarczy
Pokoleniu Lewiego, kapłanom Starego Testamentu, Bóg – po wejściu Izraela do Ziemi Obiecanej – jako jedynemu z dwunastu nie przydzielił ziemi, ani kawałka. „Dziedzictwem jego jest Pan”, „to właśnie Ty, Boże, mój los zabezpieczasz”, nie ziemia – opisują sytuację życiową lewity odnośne fragmenty Biblii. Życie lewity jest zarazem przywilejem i ogromną odwagą. Podstawą jego życia, jego „ziemią”, jest Bóg. Właśnie tym jest kapłański celibat: brakiem ziemi, zdaniem się wyłącznie na Boga. Znakiem, że sam Bóg wystarczy, żeby żyć i spełnić się w życiu. „Zamieszkanie” w Bogu jako swojej jedynej ziemi jest absolutnym centrum kapłańskiego życia.
Zostawili wszystko i poszli za Nim (Łk 5, 11) – powiada Ewangelia. Bóg i Jego sprawa są godne tego, żeby postawić życie na jedną kartę, na kartę Ewangelii. Życie celibatariusza jest w Kościele czytelnym znakiem tej właśnie: że Bóg jest. Że warto na Niego postawić. Że On jest tą kartą – jedną, jedyną. Jedynym, bez którego żyć się nie da, jest Bóg. I tego jest znakiem celibat w Kościele rzymskokatolickim. Prawdziwym i ostatecznym kalectwem w życiu nie jest bez żenność, ale bezbożność, życie bez Boga, ateizm. Bóg jest wszystkim, czego potrzebujemy. Radykalizm rezygnacji z najpiękniejszej i najwyższej formy ludzkiej miłości – jaką jest małżeństwo i rodzina – jest potrzebnym nam wszystkim (niecelibatariuszom i celibatariuszom) znakiem absolutnej konieczności Boga dla spełnienia człowieczego losu. Wszystko, co nie sięga aż do Boga, jest za krótkie.
Temu dajemy (ułomne – jak wszystko, co ludzkie – ale ufne) świadectwo, my – celibatariusze; mówię to bez pychy, ale z poczuciem wartości – i takiego wyboru, i takiego kształtu losu. Dziękujemy księdzu Leszkowi za ten radykalizm, przyjęcie święceń, znak, że Bóg jest mu wszystkim. Powtórzmy za Andrea Santoro: „Jezus przyjął ludzkie ciało. Dajmy Mu nasze ciało, tak, aby mógł przyjść i przemienić ten świat”. Oczywiście: Bóg jest i jest naprawdę Bogiem. To znaczy też, że jest wspaniałomyślny i nie pozwoli nam się w tej wspaniałomyślności prześcignąć. Każdy kapłan doświadcza tego na setki sposobów…Kto jest z Bogiem, ten nigdy nie jest mniej samotny niż wtedy, kiedy jest sam (Wilhelm z Saint-Thierry). Tego życzymy księdzu Leszkowi.
Kazanie wygłoszone na Mszy św. prymicyjnej ks. Leszka Buby w Rydułtowach 16 maja 2009
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.