Jeśli po śmierci jesteśmy „sądzeni” , trafiamy do nieba, piekła lub czyśćca, to jak Jezus ma „sądzić żywych i umarłych”, skoro oni już są osądzeni? I po co ma być zmartwychwstanie, skoro ludzie już są szczęśliwi z Bogiem w niebie?
Zacznę od drugiego pytania. Człowiek jest jednością duszy i ciała. Taki jest pomysł Boga na ludzkie istnienie. Po drugiej stronie ma być tak samo, tylko w sposób nieskończenie doskonalszy. Bóg chce zbawić nas całych: duszę i ciało. Dopiero zmartwychwstanie oznacza więc pełnię szczęścia w niebie. Mówiąc całkiem prosto, ciało jest nam potrzebne do pełni szczęścia w niebie.
Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, po śmierci każdy z nas przechodzi przez tzw. sąd szczegółowy. W wyniku tego życiowego bilansu dusza „idzie” do nieba, piekła lub czyśćca. Życie samej duszy jest tylko pewnym etapem przejściowym. Teologia mówi o tzw. stanie pośrednim. Cały proces zbawienia zakończy się dopiero Sądem Ostatecznym, poprzedzonym zmartwychwstaniem.
Czym różnią się oba sądy? Pierwszy dotyczy pojedynczego człowieka. Każdy sam zobaczy, kim był naprawdę, jakim widział go Pan Bóg. Sąd Ostateczny nie zmieni decyzji „pierwszego sądu”, ale będzie podsumowaniem całości dziejów świata i ludzkości. Będzie ukazaniem „całego” dobra i zła w świecie. Chodzi więc o ostateczny bilans już nie historii pojedynczego człowieka, ale całej historii. Będzie to zarazem definitywny koniec tej historii i jednocześnie nowy początek w świecie odnowionym przez Bożą miłość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).