W ciemnej pieczarze widać dwoje ludzi. Wokół nich kłębią się przedziwne stwory – jaszczurka, pająk, obślizgłe robale, zagadkowe gady pokryte łuskami. Do pieczary wpada z góry ognisty promień. Scena z nieznanej baśni? Nie, to opowiedziana na witrażu tajemnica Wielkiej Soboty.
Wielki Czwartek, Wielki Piątek niosą ze sobą bardzo konkretne treści. A co jest „treścią” Wielkiej Soboty? Przecież nie kolorowe koszyczki ze święconką. Może liturgia Wigilii Paschalnej? Też nie. Ona należy już do Wielkiej Nocy, do Niedzieli Zmartwychwstania. Adoracja leżącego w grobie Chrystusa? Grób nie wyczerpuje tajemnicy tego dnia. Wielka Sobota to dzień pełen ciszy, ale w tej ciszy dzieje się bardzo wiele. I o tym właśnie opowiada witraż we wrocławskim kościele pw. św. Macieja przy ul. Szewskiej.
Zajrzeć do piekieł
– Polski Kościół w okresie Triduum Paschalnego żyje bardzo mocno symbolem grobu Pańskiego – mówi ks. Mirosław Maliński („Malina”), duszpasterz DA „Maciejówka”. – Ma to swoje uzasadnienie historyczne. Grób był dla naszych rodaków bardzo ważny w czasach, gdy Polski nie było; utożsamiali go wtedy często z grobem Ojczyzny. Skoncentrowanie się jednak na samym grobie niesie niebezpieczeństwo niezrozumienia tajemnicy Triduum Paschalnego. Dzieci zapytane, co Pan Jezus robił w Wielką Sobotę, odpowiedzą: leżał w grobie. A to nie do końca prawda... W niektórych krajach istnieje zwyczaj, że w ten dzień kościół jest zupełnie ogołacany z kwiatów, obrusów, z wszelkich dekoracji i otwarty na oścież. To ogołocenie ma skłonić do refleksji, do pytania: „Gdzie jest Chrystus?”.
A gdzie On jest w Wielką Sobotę? Credo, zanim powie o zmartwychwstaniu, mówi, że „zstąpił do piekieł”, czyli do krainy zmarłych. Nie chodzi tu o piekło potępionych, ale o miejsce przebywania dusz sprawiedliwych, którzy poprzedzili Zbawiciela i w tym tajemniczym miejscu oczekiwali na wyzwolenie. – Na prawosławnych ikonach widzimy zwykle Chrystusa u wejścia do mrocznej czeluści, który „chwytem ratowniczym” wyciąga Adama – mówi ks. Mirosław. – Wyzwala pierwszych rodziców, wyrywając ich ze stanu zawieszenia, odrętwienia. Chrystus ukazuje się tu jako absolutny fascynat życia. Dociera wszędzie, nawet w najmroczniejsze otchłanie wprowadza życie. Jego zstąpienie do „piekieł” jest całkowitym wypełnieniem ewangelicznego głoszenia zbawienia. Witrażowy tryptyk to owoc mojego marzenia, by wizualnie ukazać rzeczywistość Wielkiej Soboty.
Robaki, pająk i nadzieja
A jaka jest właściwie wymowa szklanego dzieła? – Widoczny w centrum snop światła, strumień ognia, to zstępujący do otchłani Chrystus – tłumaczy ks. Mirosław Maliński. – W tym strumieniu dostrzec można ręce i nogi, noszące ślady męki – ślady tego, co przeżywamy na ziemi, pozostaną w nas także w przyszłym życiu. W smudze światła widać również wyobrażenie twarzy Chrystusa pochodzące z tzw. chusty z Manoppello, noszącej na sobie prawdziwe „odbicie” oblicza Jezusa. Fascynuje mnie, że na tej chuście Chrystus nie wygląda bynajmniej jak Elvis Presley. To raczej twarz zwyczajnego chłopa, co może być wyrazem głębokiego ewangelicznego przesłania – Syn Boży chciał być zwyczajnym, przeciętnym człowiekiem.
Do rąk zstępującego do otchłani Chrystusa tulą się Adam i Ewa. Wokół nich widzimy mnóstwo baśniowych stworów. „Malina” tłumaczy, że wywodzą się one ze średniowiecznych bestiariuszy (dzieł zawierających opisy realnych i baśniowych zwierząt, wraz z ich symbolicznym znaczeniem), ale nawiązują także do współczesnej kultury, w której dużą rolę odgrywa fantastyka, klimaty rodem z utworów Tolkiena. Każde ze stworzeń na witrażu niesie ze sobą określone treści. Jest tam feniks – symbol oczyszczenia z grzechów, gryf oznaczający zwycięstwo światła nad ciemnością, jednorożec mówiący o tęsknocie do Jedynego, jaszczurka symbolizująca tęsknotę za światłem. Stadko jaskółek budzi tych, którzy przetrwali. Wijąca się u dołu śliska syrena to symbol pokus doczesnych, a robaki – znak upadku i poniżenia. Widzimy także kota – symbol ciemności, psa, pająka. – Pajęczyna tego ostatniego oznacza rozmaite zniewolenia, uzależnienia. Ich lekkie nitki wydają się łatwe do zerwania, niegroźne, ale jeśli się ich nie zrywa, omotają człowieka tak, że traci wolność – mówi ks. Mirosław. – Widzimy tu także pieska. To mityczny Cerber z Hadesu, który miał pilnować, by nikt nie wyszedł z otchłani. Na witrażu łasi się do stóp Jezusa. Oznacza także każdego z nas. To my mamy być „Bożymi psami”, „domini canes”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.