Objawienia zawsze mam o trzeciej w nocy. Matka Boża pojawia się na chmurce, Chrystus ma kasztanowe włosy i brodę. Po ekstazie wszystko przychodzi mi do głowy, siadam i piszę. Najpierw na brudno, potem przepisuję na maszynie – opowiadał Kazimierz Domański, rencista z Oławy koło Wrocławia. Zapis jego "objawień" jest już dłuższy niż całe Pismo Święte.
Mimo że wizje Domańskiego przypominają raczej parodię prawdziwych objawień, natchniony rencista zyskał tłumy wyznawców i zbudował ogromną świątynię. Założone przez niego "Stowarzyszenie Ducha Świętego" nie zostało uznane przez Kościół.
Zwolennicy oławskich "objawień" Kazimierza Domańskiego mają pretensje, że w Oławie nie powołano nawet komisji, która zbadałaby sprawę. W ciągu kilkunastu lat w prasie katolickiej ukazało się jednak sporo artykułów napisanych przez księży zajmujących się tą problematyką. Niektóre sformułowania pod adresem wizjonera były ostrzejsze, inne łagodniej sformułowane, ale wniosek zawsze był ten sam. Tam gdzie objawienie jest jawnie sprzeczne z nauką Kościoła, nie może ono pochodzić od Boga. Wynik pracy komisji byłby więc jednoznaczny. Teologowie poddali krytycznej analizie treść "objawień" Domańskiego, zauważyli w nich wiele sprzeczności i nonsensów. Mimo to kult tego miejsca trwa.
Tłumy pielgrzymów, czyli wizjoner błogosławiOd Oławy w kierunku Strzelina, za torami, rozpościerało się niegdyś pole. Na początku lat osiemdziesiątych miasto rozdzieliło je na ogródki działkowe. Jedną z działek otrzymał rencista z Oławy, były pracownik Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, Kazimierz Domański. Miał 51 lat, pracował jako malarz konstrukcji metalowych. Poszedł na rentę, bo był chory, cierpiał na padaczkę pourazową i uszkodzenie centralnego układu nerwowego. Wykryto mu także krwiaka mózgu, ale choroba się cofnęła. To utwierdziło go w przekonaniu, że jest kimś wyjątkowym. Zbudował w ogródku altankę. 8 czerwca 1983 roku, według jego relacji, w tej altance ukazała się Matka Boża. Jak twierdził, przybyła by go uzdrowić i za jego pośrednictwem przekazać całemu krajowi i Europie swoje przesłanie. Miała na sobie jasną, beżową szatę i jasnobrązowy płaszcz. Jej głowę zdobiła korona podobna do tej z wizerunku licheńskiej Matki Bolesnej. Położyła ręce na ramionach Domańskiego i nakazała mu misję uzdrawiania. Informacją o objawieniu rencista podzielił się najpierw z proboszczem. Ten powiadomił Urząd Miejski. Przed altankę zaczęli się schodzić ludzie. Klęczeli, modlili się. Domański postawił krzyż. Dotykał wiernych głosząc, że uzdrawia.
Wieść o "objawieniu" rozeszła się szybko. Domański ustawił w altance figurę Niepokalanego Serca Maryi, do której pielgrzymowały coraz większe tłumy wiernych. Wizjoner przekazywał im treść przesłania, a także "uzdrawiał" i "błogosławił" pielgrzymów. Wkrótce pojawiły się kolejne "objawienia". 3 października 1984 roku Domański przekazał kolejne "przesłanie": "Niech zostanie tutaj wybudowana kaplica i niechaj pielgrzymi z całego świata przybywają modlić się o pokój w świecie. Jeśli to życzenie zostanie spełnione, spłyną wielkie łaski, w przeciwnym razie nastąpi kara". Domański zaczął widywać również Pana Jezusa, a także świętych. W ciągu kilkunastu lat miał podobno ponad trzysta wizji.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»