Styczeń 2003
17. grudnia 2002 w naszej kaplicy odbył się chrzest 17 dorosłych osób. Głównym celebransem był o. Pikor, ja odprawiałem razem z nim i, na specjalne życzenie, udzieliłem chrztu Irze, córce mojej dentystki. Byłem przy tym niemało wzruszony, raz – ponieważ rzadko udzielam chrztu dorosłym, dwa – ponieważ znalem tę panienkę od jej dziecięcych lat.
28. grudnia pobłogosławiłem małżeństwo Ananga i Mayastuti, córki mojego kolegi z uniwersytetu. Już chyba we wrześniu podszedł raz do mnie pan Wirawan. Jest Balijczykiem, a więc wyznaje hinduizm.
„Mam ważną sprawę, czy profesor mógłby mi pomóc.” Myślałem, że chodzi o jego doktorat. „Moja córka chce wyjść zamąż i to za katolika; ślub chcą wziąć po katolicku.” „A jak córka”, zapytałem.
„Córka przechodzi na katolicyzm.”
„A co pan i pańska żona na to?”
„Nie mamy żadnych obiekcji. Maya jest dorosła, może więc decydować sama o swojej przyszłości. Czy moglibyśmy kiedyś przyjść do domu, by to bliżej omówić.”
Po paru dniach dostałem telefon, że Maya przyjeżdża w sobotę do Surabayi, więc chcieliby przyjść do mnie. Przyszli – tata, mama i Maya. Najpierw wybadałem, czy jej postanowienie zmiany wiary nie jest zbyt pochopne i tylko ze względu na przyszłego męża. Wydawało mi się, że Maya już wszystko przemyślała. Poleciłem, by udali się do proboszcza parafii, do której w Dżakarcie należy mąż, by załatwili potrzebne formalności, związane ze ślubem, a przy okazji wspomnieli, że Maya chciałaby zostać katoliczką. Już na 6 tygodni przed terminem ślubu dostałem wszystkie dokumenty i pełnomocnictwo pobłogosławienia ślubu. Na ślub wydrukowali specjalną broszurkę całej ceremonii ślubu, m. in. dlatego, że strona Mayi w całości wyznaje hinduizm.
28. grudnia rano o 7.30 zaczęła się ceremonia. Był nieduży, ale ładnie śpiewający chór, kaplica przystrojona, a młoda para w tradycyjnym stroju balijskim. Młoda pani z dużą, złotą koroną na głowie i pięknym balijskim stroju. Wyglądała rzeczywiście jak królowa – jednodniowa, jak to się mówi. Zgodnie z tutejszym zwyczajem zaraz po zaślubinach młodzi podeszli do rodziców, włożyli głowy w ich ręce, prosząc o błogosławieństwo.
Msza skończyła się na parę minut przed dziewiątą. Potem jeszcze parę zdjęć w kaplicy i wszyscy w te pędy śpieszyli się do domu. Dziwiłem się, dlaczego tak się śpieszą, przecież oficjalne przyjęcie jest dopiero o 11. Dopiero na przyjęciu pojąłem, dlaczego ten pośpiech. Oni jeszcze w te pędy pojechali do domu, by się przebrać w jeszcze piękniejsze szaty. Samo złoto. Wszyscy po balijsku. Na przyjęcie, które oficjalnie trwało 2 godziny, przyszły masy ludzi.
Po mszy św. zapytałem ojca Mayi: „Jak się podobała cała uroczystość?”
„Ojcze, to było niezapomniane przeżycie. Cały czas miałem mokre oczy. Moja żona też. Jakie wy macie piękne ceremonie!”
Po paru dniach spytałem Mayę o jej wrażenie. Nie miała dosyć słów zachwytu. Pytałem, jak odbywa się ślub na Bali w religii hindu. „Ojcze, długo, skomplikowanie, a przy wszystkim nie tego sakralnego nastroju, jaki mieliśmy tu w kaplicy.”
Nieraz już stwierdziliśmy, że nasze ceremonie robią wielkie wrażenie na innowierców. Są one chyba też ewangelizacją. Kto wie, czy kiedyś w ślady Mayi nie pójdą rodzice.
Na pożegnanie młodzi obiecali, że się postarają, bym do roku został „dziadkiem”. Niech im Pan Bóg błogosławi.
Wszystkich Was najserdeczniej pozdrawiam i, jak zawsze, polecam się Waszym modlitwom. Szczęść Boże!
o. Józef Glinka SVD
P.O. Box 1186 SB
Surabaya 60011
Indonesia
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.