O ochronie życia od chwili poczęcia z prof. Bogdanem Chazanem, ginekologiem położnikiem, rozmawia Tomasz Gołąb
O zmianę konstytucji nie będzie łatwo. W Sejmie SLD zagłosuje przeciw. Podobnie jak część posłów PO. Do zmiany potrzeba większości dwóch trzecich w Sejmie. Warto ryzykować kolejną wojnę?
– Argument konsensusu społecznego, z trudem wypracowanego, także jest znaczący, choć trzeba pamiętać, że nie zadowala on całkowicie ani strony pro-life, ani tej, która określa się mianem pro-choice. Trzeba powiedzieć, że ustawa z 1993 r. uczyniła wiele dobrego. Uświadomiła przede wszystkim społeczeństwu, czym jest życie. Ale pomógł w tym także postęp medycyny i ultrasonografii, która dziś pokazuje, że pod sercem matki żyje nie tylko zapłodniona komórka, ale człowiek. Wskutek postępu wiedzy i technologii medycznej bardzo rzadkie są dziś sytuacje, kiedy lekarz staje wobec wyboru: życie dziecka albo matki. Przerwanie ciąży w 12–15–20 tygodniu łączy się z takim samym zagrożeniem życia i zdrowia jak poród. Ale pojawiają się inne zagrożenia dla życia. Niebawem dostępna będzie tania diagnostyka DNA, będzie można wykryć nie tylko ciężką wadę mózgu czy zespół Downa, jak to obecnie jest możliwe, ale także nieprawidłowości genetyczne, które spowodują, że dziecko zachoruje na przykład na mukowiscydozę w 10. roku życia, albo że będzie miało ciężką cukrzycę. Może będą chętni, by takiemu dziecku oszczędzić „trudnego” życia? Coraz bardziej powszechna na świecie jest aborcja farmakologiczna, która nie łączy się z medycyną, gabinetem zabiegowym, przebiega w domu, po wzięciu tabletek, ale która – jak się okazuje – pozostawia równie trwałe ślady w psychice.
Mówi się, że jednym z największych osiągnięć III RP było to, że lekarze w szpitalu przestali mówić „płód”, a zaczęli mówić „dziecko”; że w powszechnej opinii kilkutygodniowy zarodek przestał być „galaretką”… Próba naruszenia czegoś w tej dziedzinie, wywoływanie ponownie dyskusji, może zburzyć cały misternie budowany gmach.
– Ja też widzę zagrożenie w powrocie do emocjonalnej dyskusji: w podziałach między ludźmi, bardzo ostrej wymianie zdań. Boję się sytuacji, gdy zabraknie miejsca dla spokojnej, rzetelnej rozmowy. Gdyby zmiana treści art. 38. konstytucji mogła się odbyć bez zamieszania, politycznej zawieruchy, to dodanie słów „od momentu poczęcia” wydawałoby się słuszne. Zmiana konstytucji mogłaby wzmocnić tę część środowiska lekarskiego, której zdaniem należy chronić życie od momentu poczęcia. Kiedy doszło do zmiany ustawy w 1993 r., myślałem, że w środowisku medycznym zmiany również będą postępowały szybciej. Ale te nadzieje okazały się płonne. Wśród młodszego pokolenia ginekologów nie obserwuję dziś wyraźnego powszechnego trendu w dobrym kierunku, czyli ku afirmacji każdego życia.
Jestem przekonany, że gmach konsensusu nie runie, przynajmniej w perspektywie, która jest mi dostępna. Zwrócenie uwagi na sposób postępowania z ciałami dzieci poronionych, czy zmarłych po porodzie, dodaje klimatowi obrony życia nowego wyrazu.
Powtórzę, że dla mnie jest oczywiste, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia, więc dodanie tych słów do konstytucji jest zbędne. Ale jeśli ktoś ma rozumieć, że życie ludzkie słusznie zależy od jednoosobowej decyzji lekarza, który zajmuje – nie wiadomo, na jakiej podstawie – funkcję sędziego i skazuje na śmierć dziecko w 10. tygodniu ciąży, może lepiej tę konstytucję zmienić…
Kiedy wiosną tego roku, podczas obchodów II Narodowego Dnia Życia, w Sejmie RP wprowadzano do kaplicy sejmowej relikwie świętej Włoszki, Joanny Beretty Molli, która oddała życie za swoje dziecko, modlono się o to, by „w tym gmachu nigdy nie podjęto decyzji przeciwko życiu”. Jeśli parlamentarzyści nie zmienią konstytucji, to stchórzą? A może będzie to jednak wyraz ich troski o narodową zgodę?
– Chcę wierzyć, że to byłby wyraz troski. Ludzie, którzy uważają, że tego kompromisu nie trzeba niszczyć, mają też dużo racji. Z drugiej strony nie powinniśmy uciekać od jasnych definicji, precyzyjnego określania stanowisk. Bez tego zgubimy się w tak charakterystycznej dla postmodernizmu mgle niedopowiedzeń i niejasności.
artykuł z GN nr 45/2006 05-11-2006
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»