Notatki na marginesie Międzynarodowej Pielgrzymki Ministrantów do Rzymu.
Gdy przed kilkoma tygodniami w mediach zagranicznych pojawiła się pierwsza informacja o pielgrzymce ministrantów do Rzymu zapytałem redaktora pewnego czasopisma do służby liturgicznej skierowanego czy ma jakieś informacje na jej temat. Nie miał. Okazało się, że zdobycie ich nie jest związane z aż tak wielkim wysiłkiem. Po godzinie były zarys programu, hasło, hymn i logo. Sporo jak na początek. Pozostało czekać i śledzić jej przebieg.
W dniu oficjalnego rozpoczęcia, czyli wczoraj, niektóre media włoskie pisały o cichej inwazji na Rzym, a kelnerzy wielu restauracji i barów zapewne powtarzali naprędce rozmówki z języka niemieckiego. Nie dziwi. Pięć szóstych pielgrzymów przybyło właśnie z Niemiec i Austrii.
Organizatorem pielgrzymki od lat jest Coetus Internationalis Ministrantium. Przeglądając stronę stowarzyszenia ze zdumieniem odkryłem, że nie należy do niego Polska. Ten brak widoczny był również wczoraj na Placu Świętego Piotra. Obejrzałem całą, momentami wzruszającą transmisję i – niestety – nie zauważyłem biało-czerwonych flag. A przecież była także Ukraina, obydwie Ameryki a nawet maleńkie Antyle. Brak informacji, chęci spotkania, czy też samoizolacja, o której pisałem w ubiegłym tygodniu? Trudno odpowiedzieć w sposób jednoznaczny.
Na marginesie pielgrzymki pojawiły się w mediach społecznościowych komentarze. Niektóre były złośliwe. Nie wiedzieć czemu tę złośliwość wywołała obecność dziewcząt. Alergia? Być może, choć i zapewne niezrozumienie czym jest liturgia. W Liście Apostolskim Vicesimus Quintus Annus święty Jan Paweł II nazwał ją objawieniem tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Ksiądz Stanisław Szczepaniec, jeden z bardziej znanych w Polsce duszpasterzy służby liturgicznej dodawał często w wygłaszanych konferencjach: mnogość posług w liturgii jest znakiem obfitości darów Ducha Świętego w sprawującej Eucharystię wspólnocie. A do jej budowania, współtworzenia, powołani są zarówno mężczyźni jak i kobiety. Więcej, zarówno Apokalipsa jak i cała Tradycja pierwszych wieków widzi w Kościele rodzącą dla Chrystusa Niewiastę – właśnie tę obleczoną w słońce. Nie ma zatem powodu, by przy ołtarzu byli sami mężczyźni. Przeciwnie, rozsądna równowaga jest wręcz zalecana.
W przededniu pielgrzymki ministranci jednej z diecezji bawili się na dyskotece. Oglądając relację przypomniałem sobie rady, jakie dawał świętemu Dominikowi Savio jego duchowy przewodnik, święty Jan Bosko: często przystępuj do Komunii świętej, dobrze wypełniaj swoje obowiązki i baw się dobrze z rówieśnikami. Ten ideał zrównoważonego rozwoju wewnętrznego warto przypominać, by nie ulec pokusie kształtowania w młodych wypaczonej, a co za tym idzie niemożliwej do przyswojenia wizji świętości. Na tę równowagę wskazał wczoraj w dialogu z ministrantami Franciszek, mówiąc o konieczności budowania dobrych relacji z Jezusem, ale i ze wspólnotą, łączenia postawy Marii i Marty.
Klamrą spinającą dialog z ministrantami i wygłoszoną w części modlitewnej spotkania homilię wydaje się być przestroga: „nie dla leniuchów”. Papież użył tego sformułowania w kontekście powołania do świętości. Było ono także echem wezwania, skierowanego do młodych w Mediolanie (nie bądźcie biernymi obserwatorami, zejdźcie z balkonu) i w Krakowie (trzeba zejść z kanapy). Od czego zacząć? Być może trzeba zwinąć parawan, spojrzeć poza horyzont i wyruszyć na spotkanie. Podzielić się swoim doświadczeniem i zaczerpnąć z doświadczenia innych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).