- Chociaż podczas rozpoczynającej się w piątek wizyty na Węgrzech Papież będzie tylko w Budapeszcie, to również dzięki dużym ułatwieniom w przemieszczaniu się doświadczymy odwiedzin w całym kraju - podkreśla w rozmowie z Radiem Watykańskim pracujący od 25 lat nad Dunajem polski dominikanin, o. Andrzej Kostecki.
Jak podkreśla zakonnik, to w jakiś sposób kontynuacja pielgrzymki sprzed dwóch lat, kiedy Ojciec Święty przybył na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego.
Kościół węgierski to z jednej strony pewna tradycja: chodzi tu jednak o ponad tysiąc lat chrześcijaństwa; a z drugiej strony, lata dziewięćdziesiąte: to jakby coś nowego, większe możliwości. Kościół w pewnym sensie na nowo się odradzał i odradza, więc ciągle trwamy w procesie kształtowania patrzenia na przyszłość oczekiwań ludzi: kwestia nowej ewangelizacji, przyciągnięcia ludzi do Kościoła i do Pana Boga. Jesteśmy, jeśli chodzi o wspólnotę religijną, bardzo różnorodni, bo mamy jakąś część wspólnoty katolickiej, mamy także bardzo dużo braci protestantów. Istnieje też duża wspólnota obrządku wschodniego, greckokatolicka. Także jest tutaj taka mieszanka religijna i każdy jakby na swój sposób próbuje w tej sytuacji społecznej się odnaleźć. Jeśli popatrzymy na Kościół, to nie znajduje się on w najgorszej sytuacji, dlatego, że państwo bardzo wspiera wszystkie wspólnoty kościelne. Mamy również duże możliwości, żeby otwierać szkoły, dużo instytucji kościelnych może działać na takim forum społecznym, szpitale, domy pomocy, opieki społecznej. Papież nie przyjeżdża na totalną pustynię. Jest tutaj bardzo aktywne życie religijne, które także w jakiś sposób współpracuje z życiem społecznym ludzi żyjących na tej ziemi.
Dominikanin przypomina, że podczas panowania systemu komunistycznego Kościół na Węgrzech przeszedł trudny okres cierpienia i prześladowań, ale po tym czasie się odrodził i jest obecny w życiu społecznym.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.