Ksiądz Markiewicz pokazał, że da się zrobić wiele.
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych
ks. Sylwester Łącki CSMA, Paweł Smogorzewski
Patrząc na jego krzepką sylwetkę, którą opina czarna sutanna, widząc jowialną twarz i oczy zawsze skore do uśmiechu, śledząc jak z wysiłkiem, ale bez trudu pokonuje kręte schody toruńskiego probostwa, a także obserwując jak z gracją dyplomowanej sekretarki obsługuje kserograf, aż trudno uwierzyć, że u ks. Romana Włodarczyka CSMA przed blisko jedena-stoma laty – 31 lipca 1994 r. – nastąpił rozległy wylew krwi do mózgu i przez sześć tygodni nie odzyskiwał przytomności. Uzdrowienie – jak orzekły komisje (i lekarskie, i teologiczne) – dokonało się w sposób cudowny, bowiem analizując racjonalnie historię powrotu do zdrowia tego kapłana, nie sposób znaleźć było żadnego innego wytłumaczenia takiego stanu rzeczy. Pomogły modlitwy zanoszone w intencji chorego za przyczyną założyciela michalitów ks. Bronisława Markiewicza, który 19 czerwca br. zostanie zaliczony w poczet błogosła-wionych. Beatyfikacja odbędzie się w Warszawie podczas III Krajowego Kongresu Euchary-stycznego, a dokona jej Prymas Polski kard. Józef Glemp.
Ksiądz Roman Włodarczyk – michalita, dzisiaj już siedemdziesięciojednoletni rezydent parafii pw. św. Michała Archanioła w Toruniu, wcześnie odkrył w sobie duchowe powołanie. Urodzony w cieniu kościoła Matki Boskiej Szkaplerznej w Dąbrowie Górniczej – Siemieszycach nadal przyjaźni się z duszpasterzującym w tym mieście Zagłębia Śląsko-Dąbrowskiego ks. Edwardem Płatkiem. Podziw tego kapłana dla dzieła i dokonań ks. Bronisława Markiewicza sprawił, że nastoletni Roman decyduje się odwiedzić michalicki ośrodek wychowawczy w Pawlikowicach. Zauroczony klimatem tamtejszego Zakładu – iście rodzinną atmosferą, jaka istniała między blisko dwustu podopiecznymi a opiekunami w sutannach – wstąpił w roku 1950 do Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła. – Było biednie, ale wesoło – wspomina. – Mięso serwowano tylko raz w tygodniu – w niedzielę. Jednak najczęściej jedliśmy ziemniaki i kapustę...
W roku 1952 był świadkiem zawłaszczenia przez władze komunistyczne szkolno-wychowawczego kompleksu, na który składały się – poza klasztorem – m.in.: młyn, kuźnia, stolarnia. Zakonna własność przekształcona zostaje w dom opieki społecznej. Dzieci rozwieziono do ośrodków wychowawczych, jak kraj długi i szeroki, a seminarzysta Włodarczyk trafia do Miejsca Piastowego. Tutaj w roku 1954 przeżywa konfiskatę części michalickiego matecznika. – Na tym nie kończyła się jednak perfidia ludowych urzędników – wraca pamięcią do tamtych chwil. – Parter domu zajmowaliśmy z... greckimi dziewczynami z komunistycznych rodzin, które wyemigrowały ze swego kraju po upadku inspirowanego przez Sowietów puczu. Chodziło, rzecz jasna, o to, aby jak największą liczbę alumnów odwieść od kapłaństwa...
Święcenia kapłańskie Roman Włodarczyk przyjął w roku 1962. Wówczas też, wciąż kontynuując studia, pełnił posługę sakramentalną w krakowskim kościele pw. św. Mikołaja. Jednak jego pierwszą dorosłą, jak byśmy mogli powiedzieć, placówką duszpasterską jest michalicka parafia w Górsku na ziemi dobrzyńskiej. Później pracował też w Grodzisku Mazowieckim, w Siedlcu, gdzie był kapelanem sióstr Duszy Chrystusowej oraz znowu w Pawlikowicach. Stamtąd droga wiodła w Bieszczady, do Jasienia. Tam spędził blisko piętnaście lat. – Pracy było, co nie miara – wspomina. – W mej i ks. Miareckiego pieczy był kościół parafialny i cztery kościoły filialne. Nie było łatwo wszędzie dojechać, bo drogi, jeśli w ogóle były, to w stanie rozpaczliwym. Pamiętam wizytację, jakiej dokonał ówczesny ordynariusz przemyski bp Ignacy Tokarczuk. Wieziono go po leśnych duktach, poprzecinanych strumieniami, na traktorze... Najtrudniej, rzecz jasna, było zimą. Ogromne mrozy. To nic, że woda zamarzała w miednicy w mieszkaniu, ale najgorsze, że podczas niedzielnych Mszy św. i wino zamarzało w kielichu!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.