Jan Matejko w 200 rocznicę odsieczy wiedeńskiej uwiecznił na płótnie zwycięstwo króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem i obraz ten ofiarował papieżowi Leonowi XIII (oglądać go można w Muzeum Watykańskim). Po lewej stronie zwycięzcy spod Wiednia malarz umieścił kapucyna o. Marka z Aviano.
7. Śmierć i droga do chwały ołtarzy
Po zakończeniu swej misji Legata papieskiego podejmował dalsze podróże misyjne we Włoszech i Europie. Rok 1699 był ostatni w życiu o. Marka. Widocznie tracił siły nadwyrężone intensywną pracą apostolską i dyplomatyczną. Maria Kazimiera, królowa-wdowa po Janie III Sobieskim w Wenecji odwiedziła przebywającego „il veneratissimo padre Marco" (najczicigodniejszego O. Marka). Był to z jej strony piękny gest i wyraz sympatii, jaką w stosunku do O. Marka przekazał jej zmarły małżonek. W maju tegoż roku, mimo słabego zdrowia, z polecenia Stolicy Apostolskiej, podjął podróż do Wiednia by być świadkiem zaślubin króla Józefa (późniejszego cesarza Józefa I) z Wilhelminą Amalią hanowerską. Wybierając się w drogę napisał bilet do swego towarzysza O. Kosmy:
„Poświęcam się dla dobra chrześcijaństwa, ale nigdy nie spotkałem sytuacji tak skomplikowanych jak tutaj” I jeszcze dodał: „Właściwie nie mogę, ale papież poleca więc winieniem to spełnić z największa dokładnością. Niech Bóg sprawi, aby z tego wyszło dobro”[22] . Powierzoną mu misję spełnił. W czerwcu ciężko zachorował, cierpiąc na raka. Choroba okazała się śmiertelna. Od 25 lipca nie mógł wstawać. Do jego łoża w klasztorze kapucynów przybywały różne osobistości. Dn. 13 sierpnia przybył cesarz wraz z małżonką, aby złożyć hołd temu, którego uważał za swego kierownika duchowego. Wkrótce po odwiedzinach cesarskich nastąpił zgon.
Z rozporządzenia cesarza, trumna ze zwłokami o. Marka do 17 sierpnia została wystawiona dla publiczności. Niezliczone tłumy oddały mu cześć, tak jak świętemu. Uroczysty pogrzeb odbył się 17 sierpnia, któremu przewodniczył arcybiskup Wiednia. Uczestniczyły w nim też wysokie osobistości kościelne, cała rodzina i dwór cesarski oraz rzesze wiernych... Ubogi i świątobliwy zakonnik miał wspaniały pogrzeb. Niektórzy twierdzili, że pogrzeb był jakby uprzedzającą kanonizacją. Zwłoki z polecenia cesarza, złożono w krypcie kościoła kapucynów obok grobów cesarskich. W 1935 r. Wiedeńczycy na jednym z placów Wiednia O. Markowi wystawili pomnik.
O. Marek z Aviano odszedł z tego świata w opinii świętości. Między innymi po krótkich z nim kontaktach stwierdził to król Jan III Sobieski pisząc w liście do Marysieńki: “prawdziwie to jest człowiek złączony z Bogiem”[23] . “Marco Z Aviano, święty i poczciwy człowiek”[24] . Życie o. Marka z Aviano jako zakonnika było wyjątkowo aktywne. Większą część roku przebywał poza klasztorem, oddając się pracy kaznodziejskiej, jeżdżąc w różnych misjach na dwory książęce i do cesarza, apostołując wśród żołnierzy i prostego ludu. Wszystkie jednak swe zajęcia zaczynał i kończył modlitwą. Wśród żołnierzy panowało przekonanie, że „jego serce zawsze wzniesione było do Boga”.
Często ujmował sobie snu, by należny czas poświęcić modlitwie. Często wzdychał, by znaleźć się w swej zakonnej celi i cały czas poświęcić kontemplacji. W jego pobożności wybijał się kult Eucharystii. W duchu tradycji swego zakonu specjalnie czcił Matkę Boską, nazywając ją najczęściej tytułami „Wspomożenie wiernych”, „Ucieczko grzeszników”. Wszystkie listy zaczynał od imienia Jezusa i Maryi. Przed udzieleniem błogosławieństwa również kazał wołać wiernym „Jezus Maryja, Jezus Maryja”. Motorem jego życia była wiara. Swych słuchaczy często pytał też: „Czy macie wiarę? Czy wierzycie?”. Gotów był przelać swą krew, by tylko nawrócili się grzesznicy i niewierni. Bliskie mu były także doczesne sprawy ludzi. Starał się o chleb w czasie głodu w Sernide w 1677 r., w Bassano del Grappa w 1960 r. we Fratta Polesine w 1693 r. Zabiegał o usunięcie niezgody, jak np. wśród mieszkańców miasta Salo w 1682 r., wśród chrześcijan i żydów w Padwie w 1684 r. Protestował przeciw niesprawiedliwości, brał w obronę ubogich i słabych, jak np. podczas pobytu na Węgrzech. Nie miał życia łatwego. Doświadczył wiele dla obrony prawdy, sprawiedliwości, jedności i pokoju. Mówią o tym słowa z jego listu do cesarza: „Kto chciałby przeciwstawić się niesprawiedliwości i złu tego świata, ten stałby się najbardziej umęczonym męczennikiem na tej ziemi, a widzę to po sobie, gdyż piekło robiło wszystko, aby mnie unicestwić”[25] .
Cesarz Leopold I zalecił też wszczęcie procesu beatyfikacyjnego o. Marka. Jednak przedwczesna śmierć monarchy w 1705 r. odwlokła zrealizowanie tego planu. Kapucyni pilnie zachowywali wszystkie pisma i pamiątki. Postarali się też o opracowanie biografii. Sprawa wszczęcia formalnego procesu odwlokła się jednak o blisko 200 lat[26] . Rozpoczął go dopiero w Wiedniu w 1891 r. kard. Antoni Gruska. Dodatkowy proces w Wenecji został przeprowadzony w 1904 r. za rządów Patryarchy Józefa Sarto, późniejszego św. Piusa X. Wszystkie procesy zostały zakończone w 1904 r. Akta procesów przekazano do Kongregacji Obrzędów. Proces apostolski został o heroiczności cnót został rozpoczęty w Wiedniu i w Wenecji w 1912 r. i zakończony w 1920 r. Pozycja historyczna o heroiczności cnót O. Marka została opracowana i złożona w Kongregacji w 1966 r. Kard. Franciszek Koenig, Arcybiskup Wiednia czynił starania o doprowadzenie sprawy beatyfikacji O. Marka do końca. Zabiegał o listy postulacyjne, popierające sprawę. Biskupi polscy zebrani na 176 Konferencji plenarnej w dniu 16 X 1980 r. napisali: „Ojcze Święty, w oczekiwaniu na Jubileusz 300-lecia odsieczy wiedeńskiej 1683-1983, w której znaczny udział miał zasłużony O. Marek z Aviano, z serca polecamy sprawe beatyfikacji i knonzacji tego zakonnika z Zakonu OO. Kapucynw [...] Działalność O. Marka była wkładem w dzieło zjednoczenia całj Europy w wierze Chrystusa”[27] . Proces z różnych racji, nie pomijając politycznych, nie został ukończony i beatyfikacja nie mogła się odbyć podczas wizyty papież Jana Pawła II w Austrii w 1983 r.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).