Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo. abp Alfons Nossol
36. Czy będzie kiedyś zaspokojone?
Zapytaj dziesięciu ludzi, czego najbardziej pragną w życiu. Ośmiu odpowie: szczęścia. Jeden: pieniędzy. I jeszcze jeden: zdrowia. Ci dwaj też szczęścia pragną najbardziej. Tyle, że drogę ku szczęściu zagradza im brak pieniędzy lub zdrowia. Zapytaj teraz stu innych, co to jest szczęście. Coś tam będą mówić, nawet dużo, ale tak naprawdę nie padnie ani jedna zadowalająca odpowiedź. Dlaczego? A no dlatego, że mówiąc “szczęście”, dotykamy jednej z najbardziej podstawowych potrzeb człowieka. Potrzeb tak głęboko zapisanych w naszym wnętrzu, że nie sposób wypowiedzieć ich słowami. Słowa mogą wyrazić to, czego człowiek doświadczył. Szczęście zaś jest bardziej upragnione niż rzeczywiste. Bardziej oczekiwane niż osiągnięte. A przeżywane chwile szczęścia budzą pragnienie szczęścia większego, intensywniejszego. I trwałego! Trwania chwilom szczęścia brakuje najbardziej. Czym jest to pragnienie szczęścia? Skąd ono w człowieku? Czy będzie kiedyś zaspokojone?
Te pytania stawiają ludzie niezależnie od wiary, kultury, epoki. Wszelako na te powszechne pytania odpowiedzi padają różne. Bardzo różne. Ja pytam jako chrześcijanin i chrześcijańskiej odpowiedzi czekam. Dlatego w Katechizmie jest cały artykuł zatytułowany «Nasze powołanie do szczęścia». I nie mogło go nie być. Bo w Ewangelii słowo “szczęśliwi” znalazło się we wstępie do programowego wystąpienia Jezusa, zwanego “kazaniem na górze” (Mt 5, 3 - 12). Polskie przekłady Pisma św. utrwaliły słowo “błogosławieni”. Grecki oryginał jest bliższy codziennemu ludzkiemu odczuciu. Jezus mówi o ludziach szczęśliwych. Ale mówi w sposób paradoksalny, sprzeczny z naszym doświadczeniem - obietnice szczęścia wiąże z sytuacjami, postawami, które na codzień zdają się nie mieć nic wspólnego ze szczęściem. A wypowiedziane obietnice spełnić się mają nie teraz. Kiedy? Jak? Gdzie? Przez kogo?
Co Jezus o szczęściu chce powiedzieć? Przede wszystkim to, że szczęście jest osiągalne. Dalej: Jezus wskazuje na to, że szczęście nie zależy od dobrobytu, chwilowej pomyślności, pozycji społecznej, przyjemności, władzy, siły. W obiecywanym przez Niego szczęściu będzie radość doskonała, pełna i trwała - niemniej jednak chwil szczęścia nie należy mierzyć samą radością. Bo szczęście to coś więcej. Czytając tekst “ośmiu błogosławieństw” widzimy Jego samego: ubogiego, smutnego, cichego, skrzywdzonego, miłosiernego, czystego, przynoszącego pokój, sprawiedliwego. A za to wszystko spotyka Go prześladowanie. Dziwne to szczęście, powie ktoś. Nasze codzienne oczekiwania wskazują na coś innego, gdy szczęścia szukamy. To prawda. Ale jeśli wczytać się głębiej w Jezusowe obietnice, musimy przyznać Mu rację: to, co świat (a jesteśmy dziećmi tego świata) mieni szczęściem, bardzo często bywa chwilową ułudą, namiastką, pomyłką. Owszem, są chwile prawdziwego, autentycznego szczęścia. Ale i one pozostawiają po sobie niedosyt. Mijają. Jezus nie odwraca naszej uwagi od ziemskich realiów, mówi przecież o miłosiernych, o sprawiedliwych, o ludziach czystego serca, o budujących pokój. Nie chce jednak, byśmy stracili z oczu ostateczny horyzont naszego życia i powołania do szczęścia - wieczność, nieskończoność istnienia intensywnego, pełnego, przepełnionego bliskością innych, a Boga na pierwszym miejscu. Przeznaczenie człowieka do tak niepojętej pełni otwiera w każdym z nas bezdenne głębie pragnień. Dlatego żadna doczesna, choćby najpiękniejsza czy najwznioślejsza sprawa, nie są w stanie wypełnić ludzkich oczekiwań. Bo jedynie Bóg nasyca [1718].
Kiedy człowiek bywa najszczęśliwszy? Wtedy, gdy przeżywając chwile obecności, może kogoś obdarować sobą. A ten dar wraca - i obie strony są obdarowane. Nie czymś. Obdarowane sobą. Ucząc się dawania siebie już teraz, zyskując chwile szczęścia już tutaj, przygotowujemy się do ofiarowania siebie Bogu w wieczności. Ofiarowania całkowitego i trwałego. I ten dar też wróci - Bóg obdaruje nas sobą. W Nim odnajdziemy wszystkich, których obdarowaliśmy w ziemskim życiu, oni odnajdą nas. Obietnica takiego szczęścia stawia człowieka wobec konieczności dokonywania wyborów moralnych - by przygotować się na przyjęcie Boga i jego miłości. A szukanie szczęścia musi zostać poddane logice daru, nie logice brania. Logice spotkania osób, nie logice używania rzeczy. Po prostu logice ośmiu Jezusowych błogosławieństw.
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1716 - 1729.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).