Rozmawiamy, szukamy...

xwl

Dyskusja nad kryzysem powołań kapłańskich trwa. To dobrze. Bo nie ma nic gorszego od kryzysu zamiecionego pod dywan.

Reklama

Po tekście o kryzysie powołań, autorstwa księdza Artura Stopki, pojawił się wywiad, w którym ksiądz biskup Jan Kopiec bez ogródek mówi, że „nie wrócimy do starych dobrych czasów, kiedy rocznie w Polsce święciło się 700 – 750 kapłanów”. Na koniec zabrał głos Tomasz Krzyżak, od lat zajmujący się tematem, nie kryjąc zadowolenia z faktu, że wreszcie o kryzysie (nie tylko powołań) mówi się głośno. Bo – jego zdaniem – przedstawiane dotąd tłumaczenia „nie służą wcale znalezieniu przyczyny i rozpoczęciu leczenia lecz poprawiają nieco samopoczucie”.

Skoro padło zaproszenie do rozmowy postanowiłem dołożyć swoje trzy grosze. Bynajmniej nie po to, by spierać się i przedstawiać kontrargumenty. Raczej spojrzeć z trochę innej perspektywy, uwzględniającej spostrzeżenia i duszpasterskie doświadczenie. Zatem trzy obrazy, będące nie tyle postawieniem diagnozy, co raczej próbą wskazania gdzie szukać odpowiedzi. Bez pokusy twierdzenia, że tu akurat leży problem.

Obraz pierwszy. Ogłoszony przez świętego Jana Pawła II Jubileusz Odkupienia. W przededniu papież zwrócił się z prośbą, by w Środę Popielcową zrezygnować ze sprawowania Eucharystii na rzecz nabożeństwa pokutnego. Bezskutecznie próbowałem doń przekonać proboszcza parafii, w której wówczas pracowałem, a później, gdy usiłowałem dowiedzieć się, gdzie w zaproponowany sposób zainaugurowano Wielki Post, ze smutkiem odkryłem, że prośba pozostała bez echa. A kiedy – skwitował ponurym żartem jeden z kolegów – w czasie takiego nabożeństwa zebrać tacę…

To jeden z wielu przykładów pokazujących jak bardzo brakuje u nas owego sentire cum Ecclesia, charakteryzującego się nie tylko zgodnością w wyznaniu Credo, ale również aktywnym włączeniem się w to wszystko, co aktualnie przeżywa Kościół powszechny. Rodzi się oczywiste pytanie czy rzeczywiście w Polsce wszystko musi być inaczej (czytaj lepiej), bo przecież jesteśmy najbardziej katolickim krajem w Europie (Włosi podobnie myślą o sobie) i jak to inaczej przekłada się na owoce lub ich brak w naszym duszpasterstwie.

Obraz drugi. W mojej rodzinnej parafii nigdy nie było ogłoszeń na nabór ministrantów. Ówczesny opiekun obserwował zaangażowanie dzieci w liturgię, przeprowadzał rozmowę z potencjalnym kandydatem, następnie szedł do rodziców i pytał ich o zgodę. Ministrantów nie brakowało. Lawiny powołań co prawda nie było, ale tak zwerbowani chłopcy do dziś, już jako bardzo dojrzali mężczyźni, są zaangażowani w życie Kościoła. Zapytany kiedyś dlaczego wybrał taką metodę wskazał na porażającą, a umykającą niekiedy oczywistość: Pan Jezus nie ogłaszał naboru, każdego traktował indywidualnie, wzywał po imieniu, zapraszał, nie ma innej lepszej drogi.

Podobno święty Jan Paweł II, zapytany o najlepszą metodę budzenia powołań kapłańskich, miał odpowiedzieć: kierownictwo duchowe. Do tej intuicji nawiązał przed kilkoma miesiącami regens Penitencjarii Apostolskiej, ks. Krzysztof Nykiel, w wywiadzie, jaki udzielił portalowi Vatican News przy okazji odbywającego się w Watykanie kursu dla spowiedników. Powiedział między innymi: „Od kiedy papież Franciszek ogłosił, że XV Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, zaplanowane na październik tego roku, będzie miało temat 'Młodzi: wiara i rozeznanie powołania', Penitencjaria Apostolska zobowiązała się refleksję Kościoła wzbogacić własnym wkładem, przypominając o kluczowej roli Pojednania w rozwoju wiary i rozeznaniu powołania młodych chrześcijan. Nie zapominajmy, że ten sam Jorge Mario Bergoglio, w wieku 17 lat, poczuł w sakramencie pojednania kochającą miłość Boga tak intensywnie, że zrozumiał, iż Pan powołuje go do życia zakonnego w Towarzystwie Jezusowym.”

Obraz trzeci. W toczącej się dyskusji wielu wskazuje na inność młodego pokolenia. Nie tak dawno mówił o niej Franciszek przy okazji spotkania ze studentami. „Wołają selfie, ale niewielu chce podać dłoń.” Jak swego czasu napisał Mariusz Wilk: „siedzą razem, przy jednym stoliku, a jednak osobno, każdy ze swoim smartfonem”. Ta inność nie jest klasycznym, obserwowanym przez wieki konfliktem pokoleń. To jakość, z jaką do tej pory nie mieliśmy do czynienia. Dodajmy jakość, jak zauważył na marginesie dyskusji ks. Marek Lis, do tej pory nie zbadana i niedookreślona. I pewnie nad tym zagadnieniem też trzeba się dłużej zatrzymać nie tylko w kontekście budzenia nowych powołań. Także próbując sensownie planować kierunki duszpasterstwa młodzieży.

Można chyba na koniec pokusić się o tezę, że kryzys powołań, co z uporem powtarza Tomasz Krzyżak, jest kryzysem wiary, ale i kryzysem duszpasterstwa. Natomiast w przypadku młodych lepiej nie mówić o kryzysie. Lepiej skupić się na rozeznaniu wspomnianej wyżej inności. Być może zbliżający się Synod w tym nam pomoże. Pod warunkiem, że – jak większość inicjatyw Franciszka – nie zostanie zmarginalizowany.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7