Indonezyjski purpurat domaga się surowego ukarania handlarzy narkotyków, którzy kontynuują swą działalność również z więzienia. Zastrzega jednak, że kara śmierci jest ostatnim rozwiązaniem.
Papież Franciszek nie akceptuje kary śmierci i takie jest też moje niezmienne stanowisko. Nie opowiadam się za powszechnym powrotem do kary głównej, która jeśli już, to powinna być ostatnim rozwiązaniem – oświadczył kard. Malcolm Ranjith. W ten sposób arcybiskup indonezyjskiej stolicy doprecyzował swoje stanowisko. Wcześniej domagał się on bowiem surowych kar dla handlarzy narkotyków, którzy kontynuują swą zbrodniczą działalność również z więzienia.
„Tacy ludzie, którzy kpią sobie z prawa i porządku, nie mogą być bezkarni. Nasza młodzież jest zbyt cenna, by poświęcać ją na ołtarzu filozoficznej sofistyki” – podkreślił kard. Ranjith. Wspomniał on w tym kontekście o bólu wielu rodziców, którzy opowiadają kapłanom o tragedii, jaka spotkała ich dzieci i rodziny na skutek narkotyków. Jego archidiecezja organizowała już w tej sprawie marsze protestacyjne. Kard. Ranjith podkreśla zatem, że ani nie opowiada się za bezwarunkowym przywróceniem kary śmierci, ani nie chce zamykać oczu na to co się dzieję. Czyż mamy jak Piłat umyć ręce i czekać aż zniszczą nam dzieci? – pyta indonezyjski hierarcha.
Za Katechizmem przypomina on zarazem, że tradycja Kościoła nie wyklucza kary śmierci, jeśli jest ona jedyną formą ochrony ludzkiego życia. Podkreśla zarazem, że chrześcijańska wiara bardzo surowo obchodzi się z tymi, którzy krzywdzą dzieci. Kard. Ranjith powołuje się na słowa samego Jezusa, który mówi, że temu, kto jest powodem grzechu dla najmniejszych, lepiej by było, „gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze”.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.