Żaden lekarz nie jest w stanie uratować człowiekowi życia. Może je co najwyżej przedłużać. Czasem - niestety - ponad wszelki rozsądek i miarę. Chodzi ostatecznie o to, by uznać, że Bóg jest Panem życia, nie my.
Kolejny dokument sygnowany przez Konferencję Episkopatu Polski i znów zamieszanie w komentarzach :-) To sygnał, jak bardzo ogłoszone wczoraj stanowisko zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski dotyczące terapii uporczywej było potrzebne. Tekst jest krótki, zaledwie trzynaście punktów, warto sięgnąć do oryginału. W tym komentarzu chcę przypomnieć tylko to, co najważniejsze.
Jesteśmy powołani do życia, nie do śmierci. Wierzymy, że żyć będziemy na wieki. Ale obiecano nam nie nieśmiertelność a zmartwychwstanie. Nasze ciała muszą umrzeć. Jak mówił ks. Kaczkowski: jesteśmy biologią, jakoś musimy się zepsuć. Wierzymy jednak, że śmierć jest dla nas bramą do nowego życia, które się już nie skończy. Myślę, że warto to przypomnieć na początku, gdy mówimy o końcu naszego ziemskiego życia. Jesteśmy kimś więcej niż to umierające ciało. A nawet ono kiedyś zmartwychwstanie.
Życie jest wartością podstawową i niezbywalną. Prawo do życia jest pierwszym spośród wszystkich praw, warunkującym wszystkie inne. Nie można się go zrzec. Ale przecież nie jest wartością najwyższą. Istnieją takie, dla których życie poświęcić warto i takie, dla których poświęcić je należy. Pamiętając, że "kto straci swe życie z mego powodu, ten je znajdzie". To kolejny aspekt, którego nie można pomijać.
W dzisiejszym świecie śmierci nie widzimy z bliska. Nie doświadczamy. Stała się obca, budzi lęk. Jednocześnie mamy coraz więcej środków, by podtrzymywać funkcjonowanie ludzkiego ciała. Jesteśmy w stanie za człowieka oddychać, jesteśmy w stanie pobudzać jego serce (lub nawet pompować krew), jesteśmy w stanie oczyszczać organizm z produktów przemiany materii... To wszystko są możliwości, które pozwalają lekarzom przedłużyć ludzkie życie, czasem o dziesiątki lat. Ale trzeba powiedzieć: są to też możliwości, które pozwalają podtrzymywać funkcje biologiczne poza realny sens, nie pozwalając by dokonało się to, co nieuchronne. Bo śmierć jest nieuchronna. Wszyscy umrzemy.
Mamy na tym świecie wiele rzeczy do zrobienia. Ale nie jesteśmy niezastąpieni i nie powinniśmy tak o sobie myśleć. Po nas przyjdą inni, podejmą nasze dzieła. Naszym zadaniem jest wykonać to, co nam polecono. Człowiek, który umiera, powinien mieć czas i warunki, by swoje sprawy domknąć. By wyprostować relacje, jeśli trzeba - pojednać się, jeśli to możliwe - pożegnać z bliskimi. Powinien mieć możliwość odejścia jak człowiek. Proszę wybaczyć brutalność: nie jak kawałek mięsa, przerzucany z łóżka na nosze, przekładany w karetkach i na szpitalnych korytarzach, podłączany do kolejnych urządzeń, pozbawiony jakiejkolwiek podmiotowości.
To ostatnie, najważniejsze zadanie: umrzeć dobrze. To zadanie także dla bliskich i medycyny: stworzyć ku temu warunki, jeśli nasza wiedza wskazuje, że zbliża się nieuchronne.
Żaden lekarz nie jest w stanie uratować człowiekowi życia. Nie jest Bogiem i nie powinien się za takowego uważać. Może je co najwyżej przedłużać. Czasem - niestety - ponad wszelki rozsądek i miarę. Chodzi ostatecznie o to, by uznać, że Bóg jest Panem życia, nie my.
I o tym jest ten dokument.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.