Prawda, piękno, katolicyzm

Biskup Robert Barron to ekstraklasa katechetów ery internetu. W dokumentalnej serii „Katolicyzm” zabiera widza w fascynującą podróż dookoła świata wiary. Zdaniem George’a Weigla to „najważniejszy medialny projekt w dziejach Kościoła katolickiego w USA”.

Reklama

Odpowiedź na poszarzały katolicyzm

Wydanie polskiej wersji „Katolicyzmu” zbiegło się w czasie z ukazaniem się książki, której bohaterem i współautorem jest bp Robert Barron. Jej tytuł: „To Light a Fire on the Earth” („Zapalić ogień na ziemi”). Współautorem jest John Allen, znany amerykański watykanista, publicysta, biograf, autor wielu książkowych wywiadów z ważnymi postaciami Kościoła. Allen rozmawia z Barronem, starając się przybliżyć filozofię jego metody głoszenia Ewangelii w epoce wojującego sekularyzmu. Ta książka powinna być koniecznie przetłumaczona na język polski. Dla każdego duszpasterza, który nie zamyka oczu na fakty takie, jak spadająca liczba praktykujących, pustoszejące seminaria czy masowy odpływ młodzieży z Kościoła, ta rozmowa będzie światełkiem nadziei. Ponieważ bp Barron widzi problem, diagnozuje go i proponuje lekarstwo. To nie jest profesor-teoretyk sekularyzacji czy ewangelizacji, ale człowiek, który codziennie staje na pierwszej linii frontu walki o człowieka. Jak sam wyznaje, zależy mu zwłaszcza na ochrzczonych, których utraciliśmy jako żywych członków Kościoła. Biskup Barron stara się dotrzeć do nich z przesłaniem, że wiara katolicka to coś najbardziej mądrego i zarazem pięknego, co może ich spotkać. Wykorzystuje w tym celu wszelkie możliwe elektroniczne kanały ewangelizacji, nie boi się konfrontacji z argumentami przeciwników.

„Katolicyzm” jest pozytywną odpowiedzią na pewien rodzaj zubożonego, zakompleksionego katolicyzmu, który on sam nazywa „beżowym katolicyzmem” („beige Catholicism”). Po polsku lepiej byłoby powiedzieć „poszarzały katolicyzm”. To katolicyzm, który stał się mdły, nijaki, niepewny swego, dostosowujący się do zmieniającego się otoczenia tak bardzo, że traci własne kolory, staje się szary, nieodróżnialny od innych religii i dominującej kultury. Barron zwraca uwagę, że w takim właśnie Kościele ery posoborowej wzrastał w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Przy czym nie obwinia soboru, ale wskazuje na jego błędną recepcję czy interpretację, co prowadziło do tego, że katolicyzm zagubił swój cel, energię, siłę przekonania, kolor. Zatarły się jego ostre krawędzie, wyróżniki zostały osłabione. „Doświadczyłem na własnej skórze takiego nijakiego katolicyzmu i jestem mu przeciwny” – mówi Barron – „Chcę inteligentnej prezentacji wiary. Takiej, która uwydatnia także piękno katolicyzmu. Rozum i piękno to moje priorytety. Nijaki katolicyzm, w którym wzrastałem, źle nam służy. Doszedłem nawet do stwierdzenia, że to była duszpasterska katastrofa. Straciliśmy dwa pokolenia z powodu tego”.

Nowy Fulton Sheen?

Działalność bp. Roberta Barrona budzi skojarzenia z postacią abp. Fultona Sheena, pioniera ewangelizacji przez media.

John Allen wylicza to, co łączy obu medialnych duszpasterzy. Po pierwsze znakomite akademickie wykształcenie. W mediach jednak sama wiedza to za mało. Równie ważna, o ile nie ważniejsza, jest umiejętność prezentacji swoich przekonań tak, by wciągnąć odbiorcę.

Obaj, Sheen i Barron, pozostali jednak ludźmi Kościoła. Wiedzą doskonale, że ich misja jest misją Kościoła. „Gdy ich słuchamy, to nie słyszymy po prostu charyzmatycznego mówcy” – zauważa Allen – „słyszymy głos wiary, głos Kościoła, głos dwutysiącletniej tradycji. Obaj wiedzą, że mają do zakomunikowania coś, co jest większe od nich samych”.

Kolejna rzecz, zarówno Sheen, jak i Barron, mają swój udział w umocnieniu katolickiej dumy (nie mylić z pychą). Popularność Sheena jako gwiazdy telewizyjnej pozwoliła wielu amerykańskim katolikom w połowie XX w. podnieść czoło, pokonać kompleksy, w które wpychali ich dominujący tam protestanci. Dziś katolicy bywają przetrąceni z powodu skandali wywołanych przez duchownych oraz z powodu kultury pełnej agresji wobec religii. Popularność Barrona, jego sukces medialny, pomaga współczesnym katolikom podnieść głowy. Wojującym ateistom potrafi on spokojnie i przekonująco przedstawić katolickie racje. „On nie boi się spacerować po jaskini lwa, czyli w świecie mediów społecznościowych, i nawet jeśli nie udaje mu się tego lwa nawrócić, to z całą pewnością go oswaja” – pisze Allen.

„Katolicyzm” to świetna wizytówka działalności jednego najlepszych angielskojęzycznych ewangelizatorów początku XXI wieku. Warto go odkryć, warto się od niego uczyć.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7