Dobrze poczuć się jak człowiek

Kapucyni i Caritas wszystko załatwili, Lubelskie Dworce dały autobus – tak doszedł do skutku wyjazd do sanktuarium maryjnego osób bez dachu nad głową.

Reklama

Latem to jakoś się żyje. Można dorobić przy pracach sezonowych i nie ma problemu, by gdzieś głowę przyłożyć, ale żeby pojechać na pielgrzymkę, to jeszcze się nie zdarzyło – mówią bezdomni, którzy dzięki lubelskiej Caritas pierwszy raz w historii naszej diecezji wzięli udział w takim wydarzeniu.

Pomysł, by zorganizować taki wyjazd, pojawił się wiosną podczas wielkopostnych rekolekcji dla osób bezdomnych. – Pewną tradycją są takie spotkania rekolekcyjne przed świętami, ale między Wielkim Postem i Adwentem jest dosyć długi okres, kiedy to większość bezdomnych radzi sobie po swojemu. Od dłuższego czasu słyszeliśmy, że przydałoby się jeszcze coś dla nich zorganizować. Tak pojawiła się myśl, by zaprosić ich na pielgrzymkę – mówi o. Krzysztof Michalak, kapucyn, który od lat pracuje z osobami na ulicy. Inicjatywę podjęły lubelska Caritas i Lubelskie Dworce, które udostępniły autokar. Zanim pielgrzymka wyruszyła, była możliwość, by w Domu Spotkania Caritas umyć się, dostać czyste ubranie i zjeść śniadanie.

– Nigdy nie byłem w Krasnobrodzie. O wyjeździe dowiedziałem się na Zielonej w kuchni św. brata Alberta, gdzie przychodzę na obiady. Pomyślałem: czemu nie, przecież nie mam nic do roboty, a tu zawsze człowiek spotka kogoś drugiego, może porozmawiać i poczuć się jak normalny obywatel – mówi pan Andrzej.

Raport o bezdomnych

W 2017 roku na polecenie Ministerstwa Polityki Społecznej spróbowano policzyć bezdomnych. Patrole, które wyszły na ulice, odnotowały w Lublinie 331 osób kwalifikujących się do raportu. Jednak wolontariusze, którzy z nimi pracują, szacują, że w naszym mieście jest ich blisko 1000. Patrole nie dotarły do wielu ogródków działkowych czy kanałów ciepłowniczych, gdzie osoby bez stałego miejsca zamieszkania znajdują schronienie.

– Nie jest łatwo policzyć bezdomnych, choćby właśnie z tego powodu, że nie mają stałego miejsca przebywania. Wielu z nich żyje w jakichś pustostanach, nazywanych melinami, mieszkają pokątnie u kogoś znajomego czy nocują na klatkach schodowych bloków. Bezdomni często wstydzą się swojego stanu i nie chcą być gdziekolwiek zapisani, bo wiąże się to z podaniem danych i umożliwia identyfikację. To oznacza, że trudno ich policzyć – wyjaśnia ks. Mieczysław Puzewicz, od lat pracujący z ludźmi bezdomnymi wraz z wolontariuszami programu „Gorący patrol”, który działa w ramach Centrum Wolontariatu.

Okazuje się też, że liczba osób bez dachu nad głową systematycznie rośnie. Część z nich nie pochodzi z naszego regionu, ale z różnych przyczyn wybiera Lublin na miejsce pobytu. – Zwiększa się też liczba bezdomnych kobiet. Obecnie szacujemy ją na 10–15 proc. Na ulice trafia też coraz więcej ludzi młodych. Kiedy mówią o swojej sytuacji, okazuje się, że tempo życia jest tak duże, że niektórzy nie są w stanie sobie poradzić, najpierw z nauką w szkole, potem z pracą. Sięgają więc po różne używki, aż w końcu lądują na ulicy – mówi Barbara Cholewa odpowiedzialna za „Gorący patrol”.

Zabija ich mróz i F-16

Najtrudniejszy okres w roku to zima. Wtedy też notuje się najwięcej zgonów. – W minionym roku zmarło 11 osób korzystających z naszej pomocy. Powodem była nie tylko zima, ale i alkohol. Niestety, dosyć łatwo i tanio można kupić w Lublinie spirytus techniczny, sprowadzany z Ukrainy, który wywołuje ogromne szkody w organizmie. Nie tylko uszkadza wątrobę, ale i powoduje ropiejące rany na skórze, niszczy wzrok i zwyczajnie zabija. Bezdomni nazywają go F-16, bo po spożyciu człowiek dostaje takiego zastrzyku energii jak przy starcie odrzutowca. Niestety, ten lot kończy się katastrofą – mówi ks. Mieczysław.

Bezdomni nauczyli się już, że wraz z pierwszymi przymrozkami można przyjść na ciepły posiłek do punktu „Gorącego patrolu” przy ulicy 1 maja. Tam też działa cały rok ambulatorium, które udziela pomocy przedmedycznej. – Nie chodzi tylko o to, by nakarmić, dać ubranie czy opatrzyć rany. Od roku zaczęliśmy realizować program „Powrót”, który ma pomagać w wychodzeniu z bezdomności. Osoby, które decydują się na ten krok, muszą mieć w sobie wiele determinacji, bo to długa i trudna droga. My pomagamy wyrobić dokumenty, organizujemy różne szkolenia, by ułatwić znalezienie pracy; zapewniamy pomoc psychologa i towarzyszymy. Połowie z tych, którzy spróbowali wrócić do życia w społeczeństwie, udaje się – podsumowuje Justyna Orłowska z Centrum Wolontariatu.

Być może pielgrzymka, na którą pojechała grupa bezdomnych, stanie się dla kogoś impulsem, by zawalczyć o siebie i spróbować wyjść z bezdomności.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama