O skandalu mycia nóg i lustereczku, które powie prawdę, z o. Mateuszem Kosiorem OP rozmawia Marcin Jakimowicz.
Marcin Jakimowicz: Byłem na rekolekcjach, na których dwie wspólnoty nawzajem umywały sobie nogi. Okazało się, że ten gest wywoływał wielkie emocje. Ludzie byli spłoszeni, poruszeni, płakali…
O. Mateusz Kosior: O wiele trudniej jest nam przyjąć miłość niż ją dać. Łatwiejsze jest umycie nóg innym niż pozwolenie, by to mnie je umywano. Rodzi to w nas opór. 2 czerwca [wywiad przeprowadzono wcześniej - przyp.] młodzi będą sobie nawzajem umywali nogi. Będą naśladowali gest Jezusa. Reakcje mogą być różne. Niektórzy mogą poczuć się „zamrożeni”, mogą się tego gestu przestraszyć. Może on obudzić ukryte, stłamszone wspomnienia, dotknąć ran.
A w lednickim tłumie ten czy ów zawoła ze świętym oburzeniem: „Nigdy nie będziesz mi nóg umywał!”.
A my... uszanujemy ten krzyk. Nie będziemy nikogo zmuszali, ale proponowali wykonanie tego gestu w duchu ogromnej wolności. Chcemy podpowiedzieć młodym: uczcie się przyjmować miłość. Przygotowujemy odpowiednią liczbę butelek, każdy otrzyma ręczniczek. Sam gest będzie miał miejsce po świadectwie sióstr misjonarek Miłości. Ich obecność jest prawdziwym cudem. (śmiech) Ojciec Jan Góra błagał je wielokrotnie, by przyjechały na Lednicę. Były nieustępliwe. Udało się mu po śmierci. Kto prawdziwiej niż zgromadzenie Matki Teresy opowie o umywaniu nóg?
Podobne gesty są jedynie pozornie łatwe. Co działo się, gdy przed laty rekolekcjoniści z Brazylii zaproponowali krakowskim dominikanom, by w geście ojcowskiego błogosławieństwa przytulali młodych? Pół kościoła płakało jak dzieci!
Mycie nóg to jeden z najpokorniejszych gestów Jezusa, który podpowiada: miarą człowieka jest serce. Wierzę w to, że gdy młodzi będą wykonywali gest Chrystusa, On sam będzie działał i umywał im na lednickim polu nogi.
Dlaczego łatwiej jest nam dawać niż przyjmować?
Nikt nie chce być potraktowany jak żebrak. Dlatego ten gest musi być wykonywany z delikatnością. Trzeba spojrzeć na osobę, której umywamy nogi, z miłością, a nie litością. Nie jak na chodzącą biedę, ale jak na przyjaciela. „Nazwałem was przyjaciółmi” – mówił sam Jezus.
„Ja Jestem” – piękniej nie mógł się przedstawić. Te słowa wystarczają. Człowiek wpada w panikę? „Jestem”. Idzie na mecz, do hipermarketu? „Jestem”. To terapia uspokajająca...
Jan Paweł II zostawił nam genialną podpowiedź, w jaki sposób odkryć głębię człowieczeństwa. Odsyła nas do Księgi Rodzaju: „Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga”. Jeżeli On przedstawia się jako „Jestem”, to i my „jesteśmy”. Nieustannie się z kimś porównujemy. Mierzymy wzrostem, zdolnościami, zasługami. Nic z tego! To w Nim musimy znaleźć coś, co nas konstytuuje.
Jedna z dziewczyn tworzących lednicki program rzuciła: „W szkole nieustannie czegoś od nas wymagają i mówią, że jesteśmy niewystarczający”. Na Lednicy chcemy powiedzieć: „Jesteś wystarczający. Zakochał się w tobie sam Bóg. To najgłębsza prawda o tobie”. Trudno o tym opowiedzieć, bo słowa są wobec tego bezradne…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.