Bóg jest większy niż choroba

Żadnemu z tych dzieci lekarze nie dawali szans na przeżycie. Dziś mówią o cudzie.

Reklama

Wielkanocny cud

Najtrudniejszy moment w życiu? 29-letnia Kerry mówi, że była to chwila, kiedy na sali szpitalnej trzymała synka za rękę i patrzyła, jak odłączają go od aparatury podtrzymującej życie. Mimo że rodzice walczyli o dalsze leczenie chłopca, stwierdzono, że 2-latek nie rokuje i należy odłączyć go od respiratora. Ale Pan Bóg miał inny pomysł.

Dylan Askin trafił do szpitala z wysoką gorączką i silnym kaszlem. Okazało się, że organizm Dylana zaatakował bardzo rzadki, agresywny rak. Diagnoza brzmiała: histiocytoza komórek Langerhansa. Cysty rakowe dosłownie zżerały płuca. – Choroba postępowała bardzo szybko, Dylan wkrótce nie mógł samodzielnie oddychać. Potrzebował tlenu. Potem wdało się jeszcze bakteryjne zapalenie płuc i synka zaintubowano. Był w śpiączce, karmiono go przez sondę. To trwało kilka miesięcy – wspomina matka. Lekarze z Queens Medical Hospital w Nottingham bezskutecznie próbowali różnych terapii. Kolejne badania pokazały, że aż 80 proc. płuc chłopca zaatakowanych jest przez raka. Podjęto decyzję o odłączeniu go od respiratora.

– Przeżyliśmy chwile ogromnego buntu, nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego Bóg dopuszcza do tak wielkiego cierpienia naszego synka – wyznaje mama chłopca.

25 marca 2016 r. odbył się chrzest Dylana, podłączonego do skomplikowanej aparatury medycznej. – Wzruszającej ceremonii towarzyszył miarowy szum respiratora. Nikt z nas wówczas o tym nie myślał, ale był to Wielki Piątek – mówi mama chłopca. Kolejne wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Lekarze wyznaczyli datę odłączenia Dylana od maszynerii pomagającej mu oddychać. Przy łóżku stali rodzice, trzymając synka za ręce. Na korytarzu modlili się dziadkowie chłopca, którzy nie mogli pogodzić się ze śmiercią wnuczka. Pielęgniarka zaczęła powoli podawać leki uśmierzające ból. Lekarz spoglądał na monitor pokazujący pracę serca i poziom saturacji. Zdziwił się, gdy nagle pojawiły się inne, niż „powinny”, parametry. – Zdało mi się, że synek nabrał kolorków i poruszył się, krzyknęłam więc, by zatrzymano procedurę, byśmy chwilę poczekali i się upewnili – wspomina Kerry. Dylan zaczął się budzić, jego serce normalnie pracować, a saturacja wróciła do normy zdrowego człowieka… Była Niedziela Zmartwychwstania.

Niespodziewane polepszenie stanu zdrowia okazało się zaskakujące, ale przede wszystkim trwałe. 16 maja 2016 r. Dylan został wypisany ze szpitala i wrócił do domu. W kolejnych miesiącach przeszedł chemioterapię. Miesiąc temu brytyjscy lekarze stwierdzili, że jest całkowicie zdrowy. Dlatego dopiero teraz świat dowiedział się o tym wielkanocnym cudzie.

– Jezus, po męce i śmierci, powstał z martwych i wrócił do życia. Dla naszego synka Chrystus zrobił coś podobnego – przywrócił go do życia. Dla całej rodziny Askinów Wielkanoc już na zawsze będzie oznaczała podwójne zmartwychwstanie. Babcia Dylana mówi, że wtedy właśnie zaczęło się jego życie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama