Modląc się przed relikwiarzem łez Matki Bożej z Syrakuz, Franciszek prosił o dar łez dla świata: abyśmy płakali nad naszymi grzechami i nieszczęściami, które zadają cierpienie dzieciom Boga.
Papież odprawiał dziś Mszę w obecności relikwii łez Maryi, pochodzących z wizerunku Matki Bożej z Syrakuz na Sycylii. Pojawiły się one na nim w 1953 r. w domu prostych ludzi, młodego małżeństwa Angela i Antoniny Iannuso. Kobieta była w szóstym miesiącu ciąży, która zagrażała jej życiu. Kiedy jednak na domowym, gipsowym wizerunku Maryi pojawiły się łzy, ustąpiły wszelkie dolegliwości, a poród odbył się dzień Bożego Narodzenia.
W 1994 r. Jan Paweł II konsekrował w Syrakuzach sanktuarium Płaczącej Madonny. Stwierdził wówczas, że był te łzy były znakiem, który świadczy o obecności Matki w Kościele i świecie. „Matka płacze, kiedy widzi, że jej dzieciom grozi jakieś zło duchowe lub fizyczne” – mówił święty Papież.
Papież Franciszek prosił natomiast w obecności tych niezwykłych relikwii o dar łez dla świata.
"Przywieziono tu z Syrakuz relikwię łez Matki Bożej. Dziś są tutaj – mówił Ojciec Święty. – Prośmy Maryję, aby dała nam i ludzkości, tak bardzo tego potrzebującej, dar łez, abyśmy potrafili płakać nad naszymi grzechami, nad tak wieloma nieszczęściami, które zadają cierpienie ludowi Bożemu i Bożym dzieciom".
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.