Pomysł ogólnopolskiej nowenny inspirowanej pontyfikatem Jana Pawła II, prezentuje o. Maciej Zięba.
Ale mogłoby się wydawać, że proroctwo Jana Pawła II: „Nie zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi” już się wypełniło, skoro Polska na nowo odzyskała wolność?
– Pan Jezus nie mówi: „Nawróć się i uwierz w Ewangelię”, tylko mówi „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Nawrócenie nie dokonuje się raz – trzeba je odnawiać stale. Po 1989 r. ja też myślałem, że ta modlitwa Jana Pawła II już się spełniła. Miałem poczucie, że odrobiliśmy historyczne zadanie i będzie świetnie, że wreszcie możemy pojechać na zasłużone wakacje. Ale okazuje się, że wcale świetnie nie jest, a niektóre problemy zdają się być jeszcze poważniejsze.
A co dziś jest „nieświetnie”? Na jakie główne problemy ma odpowiedzieć nowenna?
– Odwołam się na przykład do hasła drugiej pielgrzymki: „Pokój Tobie Polsko – ojczyzno moja”. Polsce jest potrzebny dziś pokój wewnętrzny: pokój w naszych rodzinach i pokój w naszym społeczeństwie. Widzimy jego ogromny deficyt. Nieufność i wrogość głęboko deformują nasze chrześcijaństwo, czynią nas niewiarygodnymi świadkami Ewangelii, ale niosą też gigantyczne – choć niepoliczalne – koszty społeczne. Nieufność i wrogość obniżają bowiem możliwości współpracy – począwszy od rodzin przez zakłady pracy, wioski i miasta w których żyjemy, aż po centralne instytucje; zabijają solidarność, niszczą innowacyjność. Mnóstwo społecznej energii idzie na bezsensowną asekurację i bezsensowną walkę.
Pojednanie polsko-polskie wydaje się jednym z najważniejszych zadań. Dla Kościoła – bo nie ma Ewangelii bez pojednania i dla Polski - bo czasy idą trudne. Dlatego Jan Paweł II przestrzegał nas przypominając samoniszczące działania naszych przodków „w saskich czasach, które wiemy, jaki miały finał”.
Żadna inna postać i żadne inne nauczanie nie jest w stanie tak szeroko nas zjednoczyć jak postać Jana Pawła II.
Czy można powiedzieć, że Polacy w dużej mierze zapomnieli nauczanie Jana Pawła II?
– Generalnie tak, choć wynika to nie tyle z braku pamięci czy ze złej woli, lecz ze zmiany generacji. Mieliliśmy wrażenie, że pewne pojęcia się utrwaliły, że pewne rzeczy zostały przerobione. Weźmy choćby problem relacji nauki i wiary, wyjaśniany przez Jana Pawła II w encyklice „Fides et ratio”. Tymczasem nowa generacja ma wciąż z tym problemy. Okazuje się, że najważniejsze prawdy trzeba wciąż powtarzać. A chodzi o prawdy najważniejsze: te życiodajne i ewangeliczne. Mentalność młodzieży zmienia się szalenie szybko. Kiedyś, gdy człowiek umierał, do tego co pozostawił podchodziło się z wielkim pietyzmem - dziedziczyło się księgi oraz sprzęty. Dziś wszystko co jest starsze, wyrzuca się jako rupiecie, a nie pielęgnuje.
Ale jednocześnie widzimy, jak – niezależnie od tych gwałtownych przemian – młodzi wciąż potrzebują autorytetów. Najlepszym dowodem są Światowe Dni Młodzieży. Choć Jan Paweł II był już stary i mówił do młodych trudne, wymagające rzeczy, oni bardzo go potrzebowali jako ojca i autorytetu. Te miliony dzieciaków widziały, że on ich naprawdę kocha i to zmieniało ich serca. Jeśli będziemy mówili językiem miłości, trafimy do młodych każdej generacji. Ogromnie dużo winno się dziać także w przestrzeni wirtualnej. Poprzez sieci można dotrzeć do młodzieży indyferentnej w sensie wiary.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).