To nie jest wypowiedź publicysty, ale teologa. Nie chodzi o to, by wezwać do nawrócenia konkretnych, wskazanych palcem ludzi. Chodzi o to, byśmy byli takim Kościołem, jakiego chciał Chrystus.
Kilka dni temu pisałam o wydanym niedawno zbiorze tekstów dominikanina, o. Leona Wiśniewskiego i jego odwadze mówienia. W wydanej nakładem Biblioteki Więzi książce "Po co Kościół?" ks. Grzegorza Strzelczyka widzę podobną - bardzo cenną - odwagę mówienia, jak jest.
O. Ludwik w ciągu swojego życia pisał i mówił do różnych ludzi: rządzących i tych, którzy władzy nie sprawowali, odpowiedzialnych za państwo i Kościół. Ks. Grzegorz Strzelczyk mówi o Kościele. I do ludzi Kościoła. W jego tekstach nie znajdziemy jednak pochwały czy krytyki konkretnych ludzi czy ich zachowań. To nie jest wypowiedź publicysty, ale teologa. Nie chodzi o to, by wezwać do nawrócenia konkretnych ludzi. Chodzi o to, byśmy byli takim Kościołem, jakiego chciał Chrystus. My wszyscy.
Jakiego Kościoła chciał Chrystus? Najpierw trzeba zapytać, czym Kościół jest i po co jest. Dopiero z tego da się wyciągnąć wniosek, jaki powinien być. Jakie powinny być zasady jego działania, które przecież przełożą się na konkretne decyzje w bardzo konkretnych, ludzkich sytuacjach.
Nie, to nie jest łatwe pytanie. I jeszcze trudniejsze są odpowiedzi. Oczywiście, można tę książkę czytać, zapamiętując tylko te jej fragmenty, które odnoszą się do tych, z którymi się nie zgadzam. Pomijając całkowicie te, które wymagają mojego nawrócenia. Można z niej uczynić młot na przeciwników. Ale zupełnie nie o to chodzi.
Chodzi o to, myślę, byśmy - zaczynając od siebie i swojego otoczenia - krok po kroku zmieniali Kościół na taki, który będzie naprawdę znakiem jedności ludzi z Bogiem i między sobą. Doskonałość jest możliwa dopiero w perspektywie eschatologicznej, ale to nie znaczy, że nie mamy niczego do zrobienia.
W jaki sposób wspólnota grzeszników żyjących z przebaczenia, bo tym jest Kościół, miałaby być znakiem zbawienia? Na pewno nie metodą wyrywania kąkolu - musielibyśmy najpierw wyrwać samych siebie. Zresztą: czy brak miłosierdzia nie byłby w tej sytuacji anty-znakiem? Jak żyjący z miłosierdzia, życiem świadczący o miłosierdziu, mogliby miłosierdzia innym odmówić?
Książka nie jest duża, ale nie warto jej "połykać". Raczej powoli "trawić". Tylko wtedy ma szansę zaowocować.
Ks. Grzegorz Strzelczyk: "Po co Kościół?" Biblioteka "Więzi"
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.