O tonącej Europie, słonej soli i ogromnej mocy modlitwy dzieci opowiada Daniel Ange.
Marcin Jakimowicz: „Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły”. To prawda? Pytam 86-latka…
Daniel Ange: To jest słowo Boże, a więc to musi być prawda! Bóg zawsze mówi prawdę. Doświadczyłem tego wielokrotnie na własnej skórze. Zawsze mawiam: masz tyle lat, ile twoja dusza, a więc możesz być ciągle młody. Moja recepta na kurację odmładzającą? Regularnie zanurzaj się w otwartym sercu Jezusa. Niebawem jadę do Beninu, Kamerunu, na Białoruś i jeśli Bóg da – do Chin. Gdy żyjesz w zaufaniu do Boga, uzyskujesz lekkość. Dodaje ci to skrzydeł…
Naprawdę nie budzi się Ojciec przytłoczony problemami?
Nie. Często problemy starają się mnie przytłoczyć swym ciężarem. Widzę, co dzieje się dziś z zachodnią Europą. Wiem jednak (bo tak jest napisane w Biblii), że ostateczne zwycięstwo należy do Jezusa. To mnie uspokaja. Zwycięstwo jest po naszej stronie. Walczę w wygranej wojnie, nawet jeśli przegrywam poszczególne bitwy.
Czytam o tym, że Lot, który siedział w bramie Sodomy, „uginał się pod ciężarem rozpustnego postępowania ludzi nie liczących się z Bożym prawem i miał duszę umęczoną” (2 P 2,7-8). Znam wielu Lotów, którzy zamartwiają się o Kościół.
Z jednej strony ich rozumiem, ale wiem też, że to nie jest mój Kościół. To Kościół Boga, więc to On ma się o niego martwić. Wierzę, że Polsce nie grozi to, co stało się z Zachodem. Macie skuteczną szczepionkę na tego wirusa. Który kraj tak często odwiedzali papieże? Polska jest ziemią bardzo błogosławioną. Byłem dziś na Jasnej Górze, która była wypełniona młodymi. Przyjechało mnóstwo maturzystów. Europa jest tonącym statkiem. Przyczyną tej katastrofy jest brak miłości do życia i przekazywania go. To źródło zapaści. Aż 40 proc. młodych, wykształconych kobiet w Niemczech nie chce mieć potomstwa. Rodziny muzułmańskie z ośmiorgiem czy dziesięciorgiem dzieci w naturalny sposób wypierają Europejczyków, a islam zaczyna dominować.
„To kara za grzechy” – słyszę często.
Nie. To konsekwencja naszych wyborów. Odrzuciliśmy życie, a to potworny grzech. Gdy odmawiasz Bogu współpracy przy przekazywaniu życia, demolujesz plan Stwórcy, który w pierwszym biblijnym nakazie powiedział: „Bądźcie płodni, rozmnażajcie się”. W przestrzeni duchowej to działa jak naczynia połączone: niszczysz życie, a twój grzech zaczyna zżerać kraj.
Czy to, że społeczeństwa się bogacą, ma decydujący wpływ na to, że kościoły pustoszeją?
Myślę, że tak. Jeśli jesteś uzależniony od rzeczy, od posiadania, wydaje ci się, że stałeś się samowystarczalny. Często mówi o tej pułapce papież Franciszek. Jan Paweł II nazwał to cichą apostazją człowieka, który wierzy, że jest spełniony bez Boga, wierzy, że poza Nim znajdzie szczęście. To obraz zachodniego społeczeństwa. Są na szczęście młodzi, którzy przeżywają bunt, szukają, mają wielkie pragnienie ideałów. Przeraża mnie to, że młodziutkie, piętnastoletnie dziewczyny jadą do Syrii czy Iraku, by zabijać. I nie są to osoby z rodzin muzułmańskich! Dlaczego decydują się na tak desperacki gest? Bo powiedziano im, że w ten sposób… wejdą bezpośrednio do raju. Te dziewczyny noszą w sobie ogromne pragnienie życia wiecznego. Niestety, nie słyszały Dobrej Nowiny. Nikt nie ogłosił im tego, że zmartwychwstaną w Jezusie. Pogańskie społeczeństwo przyjmie każdą radykalną naukę. Pustka wchłania powietrze islamu.
Pierre-Marie Delfieux powiedział mi przed laty: „Historia pokazuje jasno: jeśli chrześcijaństwo nie promieniuje, to nie dlatego, że napotyka w świecie opór, ale dlatego, że zabrakło mu gorliwości i świętości”.
Święta prawda. Odpowiedź chrześcijanina musi być wyraźna i odważna. Po co komu sól, która straciła smak? Z radykalizmu Ewangelii zostaje jałowa papka, która jest nie do strawienia! Wygodne społeczeństwo przyjmuje cieplutką, milutką wersję chrześcijaństwa bez wymagań i bez krzyża.
Trudno przelewać krew za nowego smartfona…
Czy możemy się dziwić, że islam jest dla młodych kuszący? W kościołach francuskich młodych jest niewielu, ale ci, którzy przychodzą, są bardzo zmotywowani, szukają Bożej obecności. Pytają: jak ją znaleźć?
A jak ją znaleźć?
Skupić na niej uwagę. Siedzimy sobie przy stole, a Jezus jest między nami. Słyszymy często, że trzeba wykonywać jakieś gwałtowne ruchy, wychodzić ze strefy komfortu, a przecież wejście w Jego obecność to najprostsza rzecz na świecie. Wystarczy z miłością wypowiedzieć Jego imię.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).