Gra w chowanego

publikacja 17.04.2018 04:45

O tonącej Europie, słonej soli i ogromnej mocy modlitwy dzieci opowiada Daniel Ange.

Gra w chowanego

Marcin Jakimowicz: „Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły”. To prawda? Pytam 86-latka…

Daniel Ange: To jest słowo Boże, a więc to musi być prawda! Bóg zawsze mówi prawdę. Doświadczyłem tego wielokrotnie na własnej skórze. Zawsze mawiam: masz tyle lat, ile twoja dusza, a więc możesz być ciągle młody. Moja recepta na kurację odmładzającą? Regularnie zanurzaj się w otwartym sercu Jezusa. Niebawem jadę do Beninu, Kamerunu, na Białoruś i jeśli Bóg da – do Chin. Gdy żyjesz w zaufaniu do Boga, uzyskujesz lekkość. Dodaje ci to skrzydeł…

Naprawdę nie budzi się Ojciec przytłoczony problemami?

Nie. Często problemy starają się mnie przytłoczyć swym ciężarem. Widzę, co dzieje się dziś z zachodnią Europą. Wiem jednak (bo tak jest napisane w Biblii), że ostateczne zwycięstwo należy do Jezusa. To mnie uspokaja. Zwycięstwo jest po naszej stronie. Walczę w wygranej wojnie, nawet jeśli przegrywam poszczególne bitwy.

Czytam o tym, że Lot, który siedział w bramie Sodomy, „uginał się pod ciężarem rozpustnego postępowania ludzi nie liczących się z Bożym prawem i miał duszę umęczoną” ­(2 P 2,7-8). Znam wielu Lotów, którzy zamartwiają się o Kościół.

Z jednej strony ich rozumiem, ale wiem też, że to nie jest mój Kościół. To Kościół Boga, więc to On ma się o niego martwić. Wierzę, że Polsce nie grozi to, co stało się z Zachodem. Macie skuteczną szczepionkę na tego wirusa. Który kraj tak często odwiedzali papieże? Polska jest ziemią bardzo błogosławioną. Byłem dziś na Jasnej Górze, która była wypełniona młodymi. Przyjechało mnóstwo maturzystów. Europa jest tonącym statkiem. Przyczyną tej katastrofy jest brak miłości do życia i przekazywania go. To źródło zapaści. Aż 40 proc. młodych, wykształconych kobiet w Niemczech nie chce mieć potomstwa. Rodziny muzułmańskie z ośmiorgiem czy dziesięciorgiem dzieci w naturalny sposób wypierają Europejczyków, a islam zaczyna dominować.

„To kara za grzechy” – słyszę często.

Nie. To konsekwencja naszych wyborów. Odrzuciliśmy życie, a to potworny grzech. Gdy odmawiasz Bogu współpracy przy przekazywaniu życia, demolujesz plan Stwórcy, który w pierwszym biblijnym nakazie powiedział: „Bądźcie płodni, rozmnażajcie się”. W przestrzeni duchowej to działa jak naczynia połączone: niszczysz życie, a twój grzech zaczyna zżerać kraj.

Czy to, że społeczeństwa się bogacą, ma decydujący wpływ na to, że kościoły pustoszeją?

Myślę, że tak. Jeśli jesteś uzależniony od rzeczy, od posiadania, wydaje ci się, że stałeś się samowystarczalny. Często mówi o tej pułapce papież Franciszek. Jan Paweł II nazwał to cichą apostazją człowieka, który wierzy, że jest spełniony bez Boga, wierzy, że poza Nim znajdzie szczęście. To obraz zachodniego społeczeństwa. Są na szczęście młodzi, którzy przeżywają bunt, szukają, mają wielkie pragnienie ideałów. Przeraża mnie to, że młodziutkie, piętnastoletnie dziewczyny jadą do Syrii czy Iraku, by zabijać. I nie są to osoby z rodzin muzułmańskich! Dlaczego decydują się na tak desperacki gest? Bo powiedziano im, że w ten sposób… wejdą bezpośrednio do raju. Te dziewczyny noszą w sobie ogromne pragnienie życia wiecznego. Niestety, nie słyszały Dobrej Nowiny. Nikt nie ogłosił im tego, że zmartwychwstaną w Jezusie. Pogańskie społeczeństwo przyjmie każdą radykalną naukę. Pustka wchłania powietrze islamu.

Pierre-Marie Delfieux powiedział mi przed laty: „Historia pokazuje jasno: jeśli chrześcijaństwo nie promieniuje, to nie dlatego, że napotyka w świecie opór, ale dlatego, że zabrakło mu gorliwości i świętości”.

Święta prawda. Odpowiedź chrześcijanina musi być wyraźna i odważna. Po co komu sól, która straciła smak? Z radykalizmu Ewangelii zostaje jałowa papka, która jest nie do strawienia! Wygodne społeczeństwo przyjmuje cieplutką, milutką wersję chrześcijaństwa bez wymagań i bez krzyża.

Trudno przelewać krew za nowego smartfona…

Czy możemy się dziwić, że islam jest dla młodych kuszący? W kościołach francuskich młodych jest niewielu, ale ci, którzy przychodzą, są bardzo zmotywowani, szukają Bożej obecności. Pytają: jak ją znaleźć?

A jak ją znaleźć?

Skupić na niej uwagę. Siedzimy sobie przy stole, a Jezus jest między nami. Słyszymy często, że trzeba wykonywać jakieś gwałtowne ruchy, wychodzić ze strefy komfortu, a przecież wejście w Jego obecność to najprostsza rzecz na świecie. Wystarczy z miłością wypowiedzieć Jego imię.

Dlatego zaciska Ojciec palce na modlitewnych czotkach?

Kocham Modlitwę Jezusową. Gdy wypowiadam imię Jezusa, słowo staje się ciałem. Trwam w Jego obecności. Niewielu zwraca na Niego uwagę. Dlatego Bóg dopuszcza czasem terapie wstrząsowe. One nie są w Jego stylu, ale zaryzykuje je, by wyprowadzić nas z letargu. On jest łagodny, ale łagodność na nas nie działa. Ojciec lekarz, którego dziecko jest chore, zrobi wszystko, by je uzdrowić, i dokona bolesnej operacji, by wyrwać mu raka…

Czy Bóg potrzebuje naszego uwielbienia?

I tak, i nie. Bóg nie szuka uwielbienia. On szuka naszych serc. On nie potrzebuje uwielbienia, by istnieć. Potrzebuje go, by kochać. Desperacko szuka relacji z człowiekiem.

Jest samotny? Tęskni?

Jest samotny. Pisała o tym często Teresa Wielka. Bardzo tęskni. Jezus wołał na krzyżu: „Pragnę!”. Problemem jest to, że opuszczamy Go i pozostawiamy samego.

„Nie bój się Boga” – pisał Ojciec w liście do młodych Polaków. A czym jest bojaźń Boża?

Pełną szacunku adoracją. Zapominamy o adorowaniu Najwyższego! W modlitwie, którą przekazał anioł pastuszkom z Fatimy, oprócz trzech cnót teologalnych (wierzę, mam nadzieję i kocham) było również zawołanie: „adoruję Cię”. Adorujmy Go. Zawsze. Dla Pana Boga nic nie jest obojętne. Nasza codzienność jest dla Niego bardzo ważna. Wszystko Go interesuje. Dlatego Jezus chciał w pełni doświadczyć naszego losu, poznać głód, pragnienie, smak…

Był Ojciec kiedyś zgorszony Kościołem, jego ludźmi?

Tak. Wiem, że Jezus bardzo cierpi z powodu grzechów ludzi Kościoła. Sprawiają Mu one ogromny ból. Pamiętam jednak o moich grzechach i pytam: kim jestem, by osądzać tych ludzi? Cierpię z powodu skandali, ale wiem też, że niezmienne i nieodwołalne jest to, że głową Kościoła jest Chrystus. W tym momencie Jezus stoi przed tronem Ojca i uświęca nas, wylewa swego Ducha na ogromną liczbę ochrzczonych. Błogosławi szczególnie młodych i dzieci. Cena świętości jest ogromna. Zapłaciła ją Helenka Kmieć. Ta dziewczyna jest olśniewająca! To dzieło sztuki Ducha Świętego!

Kiedy ostatnio Ojciec rozłożył nad kimś bezradnie ręce i rzucił: „Nie. Tutaj już nie da się pomóc...”?

Nigdy nie było takiej sytuacji. Żadna osoba nie jest za daleko od Boga.

„W ostatnich dniach wyleję Ducha mego na wszelkie ciało”. Mamy prawo powiedzieć: na naszych oczach spełnia się proroctwo Joela?

Wierzę, że weszliśmy w wielką walkę czasów ostatecznych. Im bliżej jest Jezus, tym bardziej rozbudza się zło. Ale im wyżej podnosi ono głowę, tym obficiej wylewa się Duch Święty. Pisał o tym Jan od Krzyża. Im większa ekspansja zła, tym więcej cudów Ducha Świętego. Zachwyca mnie świętość młodych i dzieci.

Dzieci? Nie traktujemy ich poważnie…

Trzeba potraktować dzieci poważnie! Jan Vianney mówił: „Ogromną zbrodnią jest sprawiać, by dzieci się nie modliły”. Ich modlitwa ma ogromną moc. Podkreślali to Marta Robin i wielu mistyków. Ojciec Pio chciał stworzyć dziecięcą armię modlitewną.

Rabini pisali, że „świat istnieje jedynie dzięki oddechowi dzieci czytających Torę”.

Powiem coś, co może was zaszokuje, ale mam przekonanie, że jeśli widzimy szturm zła w świecie, to dlatego, że nie ma wystarczającej liczby dzieci, które się modlą.

Świat zabiera im dzieciństwo. Zmienia w miniaturowe kopie modelek…

Okradanie dzieci z niewinności dzieciństwa jest demoniczne. W każdym modlącym się dziecku Bóg widzi swego małego syna w Betlejem. Widzi Jezusa wyciągającego rączki w czasie ucieczki do Egiptu. Herod nie walczył z potężną armią. Walczył z… niemowlętami. Drżał przed nimi, był przerażony. Problemem jest to, że Herod nie umarł. Znam wielu Herodów. Mówmy w domach dzieciom, jaką siłę ma ich modlitwa. Dziś dzieci nawracają całe afrykańskie wioski: w Mozambiku czy na wyspie Timor. Święty Franciszek Ksawery wysyłał dzieci, by modliły się nad chorymi, a ci zostawali uzdrowieni. Kto z nas, gdy zachoruje, woła najmłodszych, by modlili się o uzdrowienie? Widzielibyśmy o wiele więcej cudów. Znam wiele takich przypadków. Spisuję wypowiedzi dzieci i czasem zastanawiam się, czy słyszę malucha, czy Jana Chryzostoma. (śmiech) Święty Tomasz z Akwinu pisał, że dziecko jest dorosłym w Duchu Świętym. Dzieci mogą być dojrzalsze duchowo niż ich rodzice. Są przezroczyste. I mają coś, z czego my zostaliśmy przez świat okradzeni: noszą w sobie zachwyt.

O. Daniel Ange - członek benedyktyńskiej wspólnoty Matka Boża Ubogich. Siedem lat spędził na pustelni w Alpach. Przed czterdziestu laty przyjął święcenia kapłańskie i założył międzynarodową szkołę modlitwy i ewangelizacji Dzieci Światłości.