„Czuję, że znajduję się w szponach szatana, który chce mnie wyrwać z objęć Jezusa. Mój Boże, jak straszliwa to walka”. Ta walka była jednym z ważnych wątków życia o. Pio.
Zobacz, z kim będziesz walczył
W radach, które o. Pio kieruje do swoich duchowych dzieci, uderzają spokój i mądrość. Kiedy jednak stygmatyk z San Giovanni Rotondo zwierza się swoim duchowym przewodnikom z własnych przeżyć, ton jego wypowiedzi staje się o wiele dramatyczniejszy. To jeden wielki krzyk bólu człowieka doświadczanego do granic wytrzymałości. Intensywność jego zmagań wręcz poraża. Ta walka o. Pio z demonami była czymś wyjątkowym. On nie walczył tylko o swoją świętość, ale również za innych. Jego udział w krzyżu Jezusa przekraczał miarę wyznaczoną zwykłym śmiertelnikom. Ojciec Pio należy do tych świętych, których Pan Jezus poprosił o większą miłość. Cierpienia związane z walką z diabłem były częścią jego misji, ofiary, którą składał ze swojego życia każdego dnia.
Ojciec Agostino przez wiele lat był przyjacielem i kierownikiem duchowym przyszłego świętego. Poznali się, gdy Pio był jeszcze klerykiem, a Agostino – wykładowcą homiletyki. Później ich drogi życiowe wielokrotnie się przecinały. Oprócz ich korespondencji zachował się „Dziennik”, w którym o. Agostino opisał mistyczne ekstazy o. Pio.
Święty już w wieku 5 lat zapragnął oddać swoje życie Jezusowi i od tego czasu doświadczał mistycznych wizji. Długo był przekonany, że takie rzeczy są czymś normalnym i zdarzają się wszystkim. Od dziecka doświadczał też obecności diabła. W przeddzień wstąpienia do nowicjatu miał wizję szatana pod postacią bestii, która chciała go pożreć. Obok siebie jednak ujrzał Jezusa, który dodając mu otuchy, powiedział: „Zobacz, przeciwko komu będziesz musiał walczyć”.
Po święceniach kapłańskich o. Pio przez kilka lat chorował. Był tak słaby fizycznie, że przełożeni nie bardzo wiedzieli, jak mu pomóc. W 1911 roku przebywał razem z o. Agostino w klasztorze w Venfaro. Właśnie tam o. Agostino zdał sobie sprawę, że choroba o. Pio wiąże się z jego nadzwyczajnymi przeżyciami mistycznymi, i potraktował sprawę poważnie. W „Dzienniku” notował słowa stygmatyka wypowiadane podczas wizji mistycznych. Widzenia Maryi czy innych świętych były poprzedzane wizjami szatana. Ukazywał mu się pod postaciami czarnego kota lub mężczyzny, kobiety czy zakonnika. Czasami ukrywał się pod postaciami świętego Franciszka, Matki Bożej czy Ukrzyżowanego. Kierownik duchowy o. Pio wspomina, że ten bywał opluty, doświadczał też często fizycznej przemocy ze strony szatana, który go bił i poniżał.
Sprawdzonym sposobem wykrywania diabelskiego oszustwa było odwołanie się do imienia Jezus. Ojciec Pio nakazywał diabelskim zjawom wypowiedzieć słowa: „Niech żyje Jezus!”. Pewnego dnia, gdy o. Agostino odwiedził go w celi, o. Pio kazał mu powiedzieć: „Niech żyje Jezus”. „Niech żyje Jezus! I to tysiąc razy! Co się stało?” – odpowiedział zakonnik. Okazało się, że chwilę przedtem szatan ukazał się o. Pio pod postacią o. Agostino.
Moja dusza jest w ciemności
„Szatan nie chce mi dać spokoju i stara się pozbawić mą duszę nadziei i ufności, którą pokładam w Bożym miłosierdziu” – zwierzał się o. Pio. „Stara się ten podły cel osiągnąć przez ciągłe pokusy przeciwko świętej czystości i nawet spojrzenie na rzeczy skądinąd obojętne wzbudza w mej wyobraźni okropne obrazy”. Walka demonów z o. Pio była tak zaciekła, że często brakowało mu sił. „Są takie chwile – wyznaje – że niewiele brakuje, abym stracił głowę. Gwałt sobie muszę zadać, aby do tego nie dopuścić. Ileż łez wylałem, ileż westchnień skierowałem ku niebu z błaganiem o wyzwolenie. I jak na razie bez rezultatu. Mimo to nie ustanę i będę błagał Jezusa”.
Korzystałem m.in. z ksiażki: Agostino da San Marco In LamisDziennik. Zapiski Kierownika DuchowegoWyd. SerafinKraków 2017ss. 358 Gdy czytamy wyznania o. Pio, na myśl przychodzą podobne w tonie zwierzenia innych świętych, np. Matki Teresy z Kalkuty. Ona także przez prawie 50 lat doświadczała wewnętrznych ciemności. Czuła się osamotniona, porzucona przez Boga, nieraz pisała, że nie ma w niej wiary, miłości, zaufania, lecz tylko sam ból tęsknoty, ból bycia niechcianą. Ojciec Pio pisze: „Nieustannie przychodzą mi do głowy bluźniercze myśli, pokusy, niewierności i niewiary. Odnoszę wrażenie, że to przenika niczym miecz moją duszę i w każdej chwili mego życia przeżywam umieranie. Moja dusza nie zaznaje żadnego spokoju, bo mam świadomość, że Bóg dopuszcza to na mnie, gdyż jest ze mnie bardzo niezadowolony. (…) Szatan nieustannie atakuje i czyni zamieszanie w mojej słabej woli. W tej sytuacji nie mogę nic innego powiedzieć, jak tylko stanowczo wyznać, choć nie mam na to sił: »Niech żyje Jezus! Ja wierzę…«. Któż jednak potrafi Go zapewnić, że z takim przekonaniem wypowiadam te święte akty strzeliste? Wypowiadam je przecież z lękiem, bez silnego przekonania, i muszę się bardzo zmuszać do nich. A tymczasem moją duszę napełniają coraz większe ciemności”.
Trudno porównywać nasze duchowe walki z tymi, które toczyli o. Pio, Matka Teresa czy Teresa od Dzieciątka Jezus. To byli giganci życia duchowego, do których nam daleko. Ale świadectwo o. Pio i innych Bożych bojowników jest dla nas światłem. Jakie płyną stąd wnioski dla nas? Nie lekceważmy diabła, zła i grzechu. Siły ciemności są realnym zagrożeniem dla naszego życia. Nie dezerterujmy z duchowej walki. Pogódźmy się z tym, że wierność Bogu ma swoją cenę. Cenę, którą warto płacić. Gdy ktoś próbuje żyć na serio wiarą, doświadcza oporu w sobie i z zewnątrz, a nawet w samym Kościele. Ciemności duchowe bywają bardzo gęste, ale doświadczając ich, tym mocniej musimy trzymać się Chrystusa. Tzw. święty spokój tu, na ziemi, jest nieosiągalny i duchowo niebezpieczny. Bo jak napominał o. Pio: „Jeśli coś ma nas napawać trwogą, to pokój i harmonia panujące między naszą duszą i diabłem”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.