Gdy w zsekularyzowanej Szwecji głosił z mocą Ewangelię, dwukrotnie podłożono mu bombę. Przez 31 lat prowadził dynamiczną wspólnotę skupiającą ponad 250 tysięcy wiernych w Skandynawii i na Wschodzie. To, co uczynił 9 marca 2014 r., zaszokowało protestantów. Dlaczego Ulf Ekman stał się katolikiem?
Wysoka stawka
Ulf desperacko szukał prawdy. Za wszelką cenę. Po 31 latach przewodzenia protestanckiej wspólnocie przeszedł ze swoją żoną do Kościoła katolickiego. Jak bezkompromisowo i szczerze do bólu brzmią jego intuicje: „Stawka jest nie byle jaka, chodzi przecież o prawdziwość Kościoła! Jeśli Kościół katolicki jest tym, za co się uważa, to nie należy zaprzątać sobie głowy, czy jest najlepszy, najbardziej praktyczny, najbardziej uduchowiony, najlepiej dostosowany do naszych czasów. To jest po prostu ten Kościół, do którego mamy dołączyć, koniec, kropka. Musiał się z tym zmierzyć John Henry Newman. W jego przypadku życie poza Kościołem katolickim stało się niemożliwe. Podobnie było ze mną. Nie potrafiłem żyć obok Kościoła katolickiego, wyrażając równocześnie całym sobą miłość do niego”.
Zakorzenienie w Kościele katolickim zrodziło się z wieloletnich poszukiwań. Przed szesnastu laty Ekman wraz z żoną wyjechał na trzy lata do Izraela, gdzie poznał wielu katolików. Zbiegło się to z jego poszukiwaniami teologicznymi (badał początki historii Kościoła, szukając podstaw urzędu w Kościele i poznając ideę Tradycji Apostolskiej). To wówczas odkrył, jak głęboko mylił się w ocenie katolickiej nauki. „Im bardziej przybliżałem się do Kościoła katolickiego, tym więcej negatywnych emocji wzbudzałem – wspomina. – Na blogach prowadzonych przez protestantów oskarżono mnie o bycie kryptokatolikiem. Brak możliwości otwartego mówienia o tym, co myślę i czuję, stał się dla mnie nie do zniesienia. Dlatego musiałem podjąć jakąś decyzję i ją uzasadnić”.
Przełom
9 marca 2014 roku w Livets Ord zebrały się tłumy. Gdy jeden z największych autorytetów duchowych europejskiego przebudzenia ewangelikalnego podszedł do pulpitu, zapadła cisza. Ludzie doskonale znali jego pełne mocy kazania. Zakorzenione w Słowie, żywe, rodzące wiarę, podnoszące na duchu. To, co usłyszeli, było najbardziej zdumiewającym przekazem, jaki padł od czasu założenia wspólnoty w Uppsali. Wychowany w skrajnie antykatolickim otoczeniu Ulf publicznie ogłosił, że wraz z żoną stają się katolikami.
„Muszę przyznać, że to nie było łatwe, aby tamtej niedzieli wsiąść do samochodu i udać się do kościoła w Uppsali. Z osobami z Livets Ord zawsze łączyły nas bardzo dobre relacje. Byliśmy przywódcami Kościoła, głosiliśmy słowo Boże, mieliśmy okazję, aby poznać prawie całą wspólnotę, czyli jakieś trzy tysiące regularnie uczęszczających wiernych. Wielu z nich niczego nie podejrzewało. Kiedy zabrałem głos, widziałem po ich twarzach, jak powoli zaczynają rozumieć, o co chodzi. Niektórzy byli smutni, inni niezadowoleni, ale wiele osób wyrażało swoją radość. Ja odczuwałem pokój. Ufałem Bogu i byłem pewny swojej decyzji”.
Na filmie, który można zobaczyć na YouTubie, zarejestrowano tę chwilę. Choć zgromadzeni w hali pastorzy i wierni wychowali się w środowisku antykatolickim i na słowo „papież” reagowali równie zdecydowanie jak część katolików na nazwisko „Luter”, do małżeństwa Ekmanów ustawiła się kolejka. Zdumieni decyzją założyciela wspólnoty ludzie zaczęli podchodzić do Ulfa i jego żony, by im… błogosławić. „Nie rozumiemy twojej decyzji, ale błogosławimy ci”.
„Nie stawiałem sobie pytań typu: jak wspólnoty chrześcijańskie zareagują na moją decyzję? Jeśli mój wybór uzależniłbym od takich dywagacji, nigdy nie byłbym w stanie podjąć racjonalnej decyzji – opowiada Ulf. – Razem z żoną doszliśmy do wniosku, że najlepszym sposobem będzie, jak to mówią Anglicy, direct approach, czyli po prostu staniemy przed wszystkimi i powiemy. Zawsze postępowałem w taki sposób. Wielu mówiło, że mnie rozumie, że przyjmują moje wyjaśnienia, ale nie podzielają moich poglądów. Były też osoby, które nie znając sytuacji, przyglądając się wszystkiemu z daleka, wytykały mnie palcem: »Założył Kościół, a teraz dezerteruje«. To naturalne reakcje. Cały zarząd od miesięcy był ze wszystkim na bieżąco. Kwestię mojego następcy rozwiązano już rok wcześniej. Pastor Joakim Lundqvist przejął wszystkie obowiązki. Niektóre osoby kilka miesięcy po moim odejściu ciągle były w lekkim szoku. Kiedy przychodziłem do kościoła odebrać wnuki, dziwnie na mnie spoglądano. Myślę jednak, że małymi krokami udało mi się przekonać większość podejrzliwych osób. Widzą, że cały czas jestem chrześcijaninem! (śmiech) W rzeczywistości niewiele się zmieniłem, ale moja wiara stała się dużo głębsza, sakramentalna. Fundamentem mojej decyzji są wartości, które uważam za prawdziwe”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.