Podsumowanie roku? Najważniejsze było w nim to, co rzutuje na naszą przyszłość.
Ten rok już się kończy. Wprawdzie nic się nie zmienia, to tylko zawieszenie nowego kalendarza, ale wielu ludzi traktuje tę chwilę dość poważnie. Nie, no, nie to, że się nie bawi. Raczej traktuje poważnie, mimo iż się bawi. Podsumowuje przeszłość i planuje przyszłość. To drugie jest w pewnym zakresie zrozumiałe. To pierwsze... Cóż... Złośliwie można by powiedzieć, że chodzi o to, by przeszłość zamknąć i już do niej nie wracać; ustawić ją w szklanej witrynie podsumowań i zostawić do podziwiania jak muzealny obiekt. Wtedy łatwiej zacząć na nowo nie zaprzątając sobie głowy przeszłością. Co nie zawsze jest postawą słuszną. Dziwnie brzmią czasem zachwyty nad największym, pierwszym, jedynym w swoim rodzaju, przełomowym, gdy człowiek sięgający pamięcią nieco dalej niż parę miesięcy pamięta sporo innych podobnych inicjatyw i wydarzeń...
Co dla mnie w kończącym się roku było najważniejszym wydarzeniem? Oczywiście na płaszczyźnie religijnej. Wydaje mi się, że to dwa wydarzenia, które owszem, należą już do przyszłości, ale mogą znaczącą też wpłynąć na nasza przyszłość. To najpierw obchody stulecia objawień fatimskich. Można by wzruszyć ramionami i powiedzieć, że były i skończyły się i nie ma się czym ekscytować. Ale....
Nie chodzi o same uroczystości. Fatimę odwiedziło w tym roku bardzo wielu pielgrzymów. Wyjątkowo dużo było tam także Polaków. Mam wrażenie, że w pewnej - chyba dość dużej - mierze chodziło o to, iż dostrzegliśmy, że nie jesteśmy samowystarczalni. Jako Polacy, jako naród. I jako Europa i Europejczycy. Ostatnich dwadzieścia parę lat wzrastania ku dobrobytowi sprawiło, że Bóg i Jego sprawy zeszły jednak trochę na dalszy plan. Obecna sytuacja wokół Polski i na świecie sprawia, że rosną obawy. Stąd chyba przypomnienie sobie, u kogo trzeba szukać pomocy. I jak jej szukać.
Drugim ważnym dla mnie wydarzeniem był „Różaniec do granic”. Wpisał się w obchody stulecia objawień fatimskich, ale był chyba krokiem naprzód. Tak, zrozumieliśmy (wielu z nas zrozumiało), że ani politycy polscy, ani europejscy nie są w stanie zapewnić nam wszystkiego, czego koniecznie potrzebujemy. Ta modlitwa była wielkim błaganiem o pomoc z wysoka. I o opiekę nad naszym krajem. Że to kierunek słuszny najlepiej unaoczniło się, gdy inne kraje poszły naszym śladem. Tak, samą ludzką przemyślnością nie jesteśmy w stanie sprawić, że świat będzie lepszy. Dobrze, że zaczęliśmy szukać pomocy Największego Sojusznika. I choć byli i tacy, którzy narzekali, że modlitwa nie zastąpi nawrócenia to myślę, że modlitwa jest też właśnie krokiem w kierunku nawrócenia. Zmusza, kiedy proszę o pomoc, do przemyślenia, czy nie powinienem swojej postawy zrewidować. Bo szczerze proszą o pomoc trudno też szczerze nie widzieć, dlaczego Bóg mógłby śmiało pomocy odmówić...
Przyszłości nie znam. Ale wiem, jakiej nam wszystkim życzę... Ale może tym razem niech słowo pisane zastąpi słowo wypowiedziane :)
Portal Wiara.pl
Życzenia noworoczne 2017
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.