Pies na cmentarzu dla zwierząt. Osobliwy widok. Po co przyszedł? Czego szuka? Na pewno to nie on zapalił znicz na grobie Saruni. Kto to zrobił... i po co?
Pies też człowiek?
Psich grobów na cmentarzach dla zwierząt jest zdecydowanie najwięcej. Psy już dawno przestały bowiem pełnić funkcje czysto użytkowe. Dla wielu stają się wręcz członkami rodziny. W stosunku do nich używa się nawet języka określającego relacje ludzkie. Czasami na psim grobie można znaleźć napis: „synek”, „córeczka”. Niektóre reakcje psów przyrównuje się do zachowań ludzkich.
– Działają tutaj dwa mechanizmy: projekcja i nadawanie znaczenia – mówi Monika Małocha, psycholog. Projektujemy na zwierzę nasze własne uczucia, nadając im inne znaczenie, zgodne z naszymi potrzebami. Wydaje się nam, że pies współodczuwa z nami różne sytuacje na naszym poziomie. – Pies jednak nie przejawia uczuć wyższych. Jego życie emocjonalne oparte jest na instynktach. On czuje głód, chłód, popęd, odrzucenie ze stada – wyjaśnia psycholog. Właściciele odbierają zachowania swych pupili na poziomie emocji ludzkich, podczas gdy wynikają one z natury rasy albo z wytresowania lub jego braku. – Pies cieszy się czy smuci albo coś robi (np. ratuje topielca) ze swoich powodów, nie ludzkich – zaznacza psycholog.
Humanizacja zwierząt wynika też z ludzkiej potrzeby dbania o kogoś, dzielenia się sobą. Czasami realizacja tej potrzeby okazuje się łatwiejsza ze zwierzęciem. – Relacje z ludźmi wydają nam się takie nieudane. A zwierzę? A zwierzę nie jest w stanie przekazać nam komunikatu takiego jak drugi człowiek. Poza tym jego potrzeby są znacznie prostsze – zaznacza psycholog.
– Zapominamy o utylitarnym podejściu do zwierząt – mówi Monika Małocha. Utylitarnym nie znaczy zimnym, bezdusznym jak do przedmiotu – np. maskotki, którą podarowuje się pod choinkę. Zwierzę ma swoją funkcję, niekiedy bardzo ważną, przy wychowaniu dzieci, wykrywaniu przestępstw, terapii (hipoterapia, dogoterapia), ale nigdy nie stanie się równorzędnym partnerem w relacji z człowiekiem. – Życie w harmonii z przyrodą oznacza też szacunek do odpowiedniego miejsca każdego ze stworzeń – przypomina ks. prof. Janusz Bujak.
Pieskie życie... człowieka
Jak przyznaje Monika Małocha, humanizacja czworonożnych pupili szkodzi także im samym. – Nadając ludzkie znaczenie zachowaniom zwierząt, krzywdzimy je. Zwierzę chce bowiem czuć się na swoim miejscu. Naszym obowiązkiem jest zapewnić mu realizację jego zwierzęcych potrzeb. Niestety, człowiek czasami chce dać swojemu pupilowi tak naprawdę coś dla siebie. Nie dostrzega, że zaspokaja psu nie jego psie potrzeby, ale ludzkie, które projektuje na niego przez pryzmat swojej emocjonalności.
Ksiądz prof. Janusz Bujak zwraca też uwagę na inne zjawisko. – Miłość do zwierząt nie może nam przesłonić miłości do człowieka. Mamy dzisiaj tendencję, żeby humanizować zwierzęta, a jednocześnie dehumanizować człowieka. Nieraz te same środowiska walczą z nieludzkim traktowaniem zwierząt i domagają się prawa do aborcji albo zastanawiają się, czy płód w ogóle jest człowiekiem. Ludzie zakładają cmentarze dla zwierząt i obruszają się na używanie wobec nich słowa „utylizacja”, a jednocześnie to właśnie dzieje się wciąż w wielu szpitalach z ciałami dzieci zmarłych przed narodzeniem w wyniku poronienia. Powstają salony kosmetyczne dla psów i kotów, a wielu ludzi na świecie ma problem z dostępem do podstawowej opieki medycznej. Spora grupa osób żyje wciąż w znacznie gorszych warunkach bytowych niż niejedno zwierzę domowe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.