W małżeństwie człowiek rezygnuje z „nadmuchanego ja” na rzecz „my” – podkreślił prof. Roman Ossowski, który był gościem konferencji „W otchłani rozwodu”, która odbywała się w Bydgoszczy.
Problem rozpadu małżeństwa w rodzinie został omówiony z punktu widzenia psychologa, prawnika, chrześcijańskiego doradcy rodziny oraz duszpasterza. Do dyskusji zostali zaproszeni nauczyciele, wychowawcy oraz katecheci.
Inicjatorem wydarzenia, które odbywało się w Domu Jubileuszowym, było Forum Dialogu i Myśli Jana Pawła II powołane przez Fundację „Wiatrak”. Istotą jego funkcjonowania są działania oparte na nauczaniu papieża Polaka. – Chcemy pokazać wartość nierozerwalności małżeństwa, piękno rodziny, tego środowiska absolutnie inkubatorowego dla dziecka. Jeśli jednak coś złego się zadziało, to co mają zrobić wychowawcy, nauczyciele, jakiej pomocy udzielić. Dla dziecka nie ma nic cenniejszego jak wierna, nierozerwalna, ofiarna miłość – podkreślił prezes fundacji ks. Krzysztof Buchholz.
Głównym celem konferencji było wskazanie dróg postępowania i sposobów rozmowy z rodzicami, dziadkami, a przede wszystkim z dziećmi znajdującymi się w okoliczności rozwodu rodziców. – Dzisiaj rozwody zaliczamy do patologii społecznych, to dlatego, że aż jedna trzecia małżeństw się rozpada. Jest to krzywda wyrządzona każdej ze stron, zwłaszcza dziecku, które jest największą ofiarą dramatu – zauważył prof. Roman Ossowski.
Według psychologa takie cechy jak zaufanie oraz dotrzymywanie zobowiązań są dzisiaj słabą stroną życia społecznego. – Nastąpiły wielkie przemiany cywilizacyjne, do których możemy zaliczyć wielkie, „nadmuchane ja” i bardzo „małe my”. A w małżeństwie człowiek rezygnuje z „nadmuchanego ja” na rzecz „my” – twoje radości są podwójnymi moimi radościami, twoje smutki poczwórnymi moimi smutkami. Świat, który budujemy jest fatalny. Nastawiamy się na mieć, a nie na być. Wartości materialne są ponad witalnymi. Warto przypomnieć, że jaka jest rodzina takie społeczeństwo – podkreślił.
Jak przekazać prawdę w miłości w sytuacji kryzysowej w rodzinie? – na to pytanie odpowiadała Halina Tabiszewska, chrześcijański doradca rodziny z 20-letnią praktyką zawodową. Matka samotnie wychowująca trzech synów (rozpad rodziny miał miejsce 29 lat temu) oraz babcia 7 wnuków podkreśliła, że dziecko z rozbitej rodziny przeżywa największą tragedię. Według niej zadaniem wychowawców oraz nauczycieli jest niesienie pomocy rodzicom i dzieciom w odzyskaniu nadziei, że nawet w sytuacji, kiedy dzieje się coś złego, kiedy współmałżonek źle postępuje, nie ma przegranej sprawy. – Przekaz rodziców, chociażby poprzez emocje, może być skrzywiony. Dziecku potrzebna jest prawda z zewnątrz, od osoby, której może zaufać i zawierzyć – podkreśliła Halina Tabiszewska.
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego Tymoteusz Paprocki podkreślił, że z prawnego punktu widzenia zarówno sądy, jak i ludzie dorośli kierują się dobrem dziecka. – Jednak w trakcie sprawy rozwodowej są zainteresowani ustalaniem winy w zakresie rozpadu małżeństwa, podziałem majątku. Dziecko staje się przedmiotem, elementem negocjacji i gier. Aplikant adwokacki starał się zwrócić uwagę na szczegóły związane z procesami, technikami dochodzenia do celów. Tak, by dziecko mogło otrzymać fachową pomoc. – Wiele razy doświadczam sytuacji, kiedy mój uczeń jest rozdarty pomiędzy dwoma światami, w których żyje. Stąd nasza rola w ciągu tych kilku godzin, w czasie których dzieci spędzają czas w szkole, jest ogromna – zakończyła Anna Szczur, wychowawczyni w Szkole Podstawowej nr 66 w Bydgoszczy.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.