– Ewangelizację zaczynamy od początku, czyli od budowania relacji z Panem Bogiem na codziennej modlitwie, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu – tłumaczy Małgorzata Czekaj, świecka misjonarka z Krakowa.
W Afryce wylądowała prawie dwa miesiące temu, by wraz z Gabrielą Domagałą, Małgorzatą Dudą, Kingą Czarkowską i Dariuszem Krawczyńskim – członkami Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego „Galilea” – przez okrągły rok opowiadać mieszkańcom Butiamy o tym, jak dobry jest Bóg.
Obiad u Masajów
Odkąd zjawili się w Tanzanii, w pracy duszpasterskiej wspierają o. Daniela Hinca CR, który w parafii w Butiamie pracuje już kilka lat. Czarnym Lądem zachwycili się na dzień dobry. – Serce zabiło mi mocniej, gdy Afryka powitała mnie wspaniałym, górskim krajobrazem Etiopii. W Tanzanii też jest pięknie! Większość ludzi jest dla nas bardzo życzliwa – z kilkoma osobami znamy się po imieniu, a niektóre zapraszają nas do domów, na obiad lub kolację. Lubią też robić sobie z nami selfie – mówi M. Czekaj.
Pierwsze zaproszenie – na ślub katechisty – dostali kilka dni po przyjeździe. – Młodej parze podarowaliśmy Pismo Święte, różańce i polskie cukierki. Część osób zdumiała się, że Muzungu (biali ludzie) potrafią tańczyć – wspomina misjonarka i przyznaje, że określenie „Muzungu” nie zawsze jest wypowiadane przyjaźnie. Czasem zdarza się, że ktoś podejdzie, mówiąc: „Muzungu, daj pieniądze”. Wtedy trzeba stanowczo odmówić.
Najwięcej frajdy z obecności Polaków mają jednak dzieci. Te bardziej śmiałe próbują ich zaczepiać – chcą się bawić, tańczyć i przytulać, a niektóre dają im swoje rysunki, bo pragną przyjaźni, uwagi i czułości. Szczególnie interesujące są dla nich włosy misjonarzy, zupełnie inne od włosów Tanzańczyków, dlatego przy każdej okazji próbują dotykać ich głów.
W ramach poznawania lokalnej wspólnoty galilejczycy odwiedzili też siostry karmelitanki misjonarki oraz misjonarzy, którzy pracują wśród Masajów. – Zaskoczyło mnie, że ci dumni pasterze, którzy są znani z przywiązania do tradycji, przyjęli nas bardzo serdecznie i zaprosili na poczęstunek, którym było mięso z krowy. Według naszych standardów – prawie surowe, lekko tylko przypieczone, jednak trzeba było je zjeść, i to z uśmiechem na ustach! – śmieje się Małgosia i dodaje, że warto było spędzić z nimi ten czas i choć przez chwilę poczuć, że mimo iż mieszkańcy Afryki z pozoru bardzo różnią się od Polaków, tak naprawdę są do nich podobni. – Choćby tylko dlatego, że Ktoś, czyli nasz Niebieski Ojciec, złożył w naszych sercach taki sam dar gościnności, uprzejmości, uśmiechu... – tłumaczy.
Galilea, jako wspólnota realizująca misję i charyzmat Zgromadzenia Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa, była również obecna na otwarciu i poświęceniu seminarium zmartwychwstańców w Morogoro, gdzie opiekę duchową nad braćmi i klerykami sprawuje o. Andrzej Duda CR.
Jak w rodzinie
Od samego początku misjonarze intensywnie uczą się języka suahili, by jeszcze lepiej porozumiewać się z mieszkańcami Butiamy i włączają się w życie parafii – m.in. modlą się wstawienniczo.
– Jeśli chodzi o ewangelizację, zaczynamy od początku, czyli od budowania relacji. Najpierw z Panem Bogiem na codziennej modlitwie – adoracji Najświętszego Sakramentu i podczas Mszy św., a następnie między sobą – wyjaśnia Małgosia.
Raz w tygodniu galilejczycy mają więc spotkanie wspólnotowe, czyli tzw. Dom Zmartwychwstania. – Budowanie relacji opartych na prawdzie i miłości nie jest łatwe, ale staramy się żyć tutaj jak w rodzinie, szanując się i słuchając siebie nawzajem – opowiada krakowianka i zdradza plany Polaków na najbliższy czas: jeszcze w tym roku chcą poprowadzić pierwsze rekolekcje dla uczniów liceum. To trudne przedsięwzięcie, dlatego proszą Czytelników o modlitwę w tej intencji.
Patrząc w nieco dalszą przyszłość, misjonarze marzą z kolei, by dzięki ich pracy – m.in. formacji lokalnych liderów – w Butiamie powstawały Domy Zmartwychwstania wzorowane na tych, które Galilea wypracowała nad Wisłą.
Poważnym wyzwaniem będzie też zmierzenie się z problemami związanymi z przeżywaniem wiary wśród mieszkańców Butiamy. Jedne z nich są podobne do tych, które znamy w Polsce. – I w Tanzanii ludzie żyją w związkach niesakramentalnych, odchodzą od wiary i mają kłopot ze zrozumieniem, co jest grzechem. Oprócz tego nierzadki jest problem poligamii, zdarzają się zwyczaje sprzeczne z wiarą chrześcijańską, np. samosądy – tłumaczy M. Czekaj.
Dużo radości daje natomiast Polakom obserwowanie owoców, jakie przynosi misjonarska posługa. Przykładem jest historia Krzysztofa, który został porzucony przez rodziców. Tofa (tak w skrócie brzmi jego imię) ma AIDS, które go wyniszcza, więc ludzie mówili na niego „zwierzę bez ducha”. Na szczęście uratował go o. Daniel i dziś chłopiec nie wygląda już jak „skóra i kości”, a w jego oczach widać iskierki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.